Rozdział 33 - Ena z akademii

4.3K 403 154
                                    


  Ena Lasair, ściskając mocno przy piersi książkę o anatomii, nie przestawała biec po spiralnych schodach, pnąc się i pnąc ciągle w górę. Zdawać by się mogło, że do najwyższej wieży w akademii magii na północy Aurum prowadzi nieskończona ilość stopni, jednak każdy, kto choć raz zobaczył zapierający widok w piersiach, jaki rozciągał się ze szczytu konstrukcji sprzed "Trzydziestoletniej Ciemności" wiedział, że dla czegoś takiego warto było się zmęczyć. Każdy, z wyjątkiem Eny. Ta kobieta nie widziała we wspinaniu się tam najmniejszego sensu. Co wiecej, nawet tego nie lubiła, choć niekiedy należało to do jej obowiązków, tak jak teraz. Spotkanie rady nauczycielskiej najpewniej już zostało rozpoczęte. Spóźniła się i dostanie później reprymendę za swoje zachowanie. Jednak to nie była jej wina, że nikt nie raczył poinformować ją o tak nagłym zebraniu na czas. Gdyby nie dziwne zachowanie uczniów kręcących się bez celu po korytarzach, mimo trwania godzin lekcyjnych, nigdy by się nie zorientowała. Miała już serdecznie dość tego, że nikt w tym miejscu nie brał jej na poważnie z wyjątkiem samego dyrektora. To on był tym, z kim Ena Lasair, najpewniej ostatnia w historii głowa rodu Lasair, dzieliła swój sekret. Nie planowała małżeństwa, tym bardziej potomka, więc oczywistym zdawało się, że cała ta osławiona rodzina wymrze wraz z nią.

Kobieta szybko w biegu odgarnęła niesforną grzywkę, aby chociaż teraz nie zasłaniała jej drogi. To przede wszystkim z nią utożsamiali ją inni. Uważali ją za młodą, niedoświadczoną kobietę, która chowała swoje spojrzenie za burzą czerwono — krwistych niestarannie związanych włosów, wiecznie niewyspaną, posiadającą nienaturalnie złote oczy jaśniejące za grubymi oprawkami okularów i nieustannie wbijającą wzrok w podłogę nauczycielkę. Jednak to wszystko miało swoje przyczyny, o których oczywiście nie mogli mieć pojęcia. W końcu skąd ktokolwiek miałby wiedzieć, że wory pod oczami to wynik ciężkiej pracy po nocach, brak czasu powodem niestarannej fryzury, a unikanie spojrzeń innych...

Ena była zbyt zamyślona i za bardzo przejmowała się karą, jaką otrzyma za spóźnienie, żeby zauważyć młodego mężczyznę, który właśnie schodził ze schodów. Wpadli na siebie, a gdy kobieta już miała zacząć spadać, on objął ją w talii i uśmiechnął się lekko.

— Ena Lasair... Czekali na panią — powiedział, pomagając jej ponownie poczuć grunt pod stopami. — Czekali, jednak już zaczęli. Nie mogli zwlekać dłużej.

— Dziękuję za informację, Zeno... — szepnęła lekko zachrypniętym głosem, momentalnie odwracając od niego wzrok. To w zupełności jej wystarczyło.

— Nie musisz się mnie wstydzić. Przecież wiesz, że nic ci nie zrobię. — Zaśmiał się dźwięcznie, powoli zbliżając do niej swoją twarz, tak aby mogła poczuć jego oddech na swoich zarumienionych policzkach.

— Powiedziałam, że dziękuję — kontynuowała nieco pewniejszym głosem, wymijając szybko mężczyznę i pobiegła dalej, przeklinając w myślach swoją nieostrożność.

Tego właśnie nienawidziła w swoich zdolnościach. To było coś, co od zawsze uważała za klątwę. Powodem, dla którego unikała kontaktu wzrokowego z innymi przez całe życie był fakt, że dla Eny wystarczyło spojrzeć komuś w oczy, a już znała o tym kimś całą prawdę.

Docisnęła książkę do piersi i przygryzła dolną wargę. Wolała tego nie wiedzieć, ale już było zbyt późno. Stało się. To właśnie Zeno miał poinformować ją o zebraniu rady. Mimo wszystko nie zrobił tego. Nawet nie zamierzał tego zrobić. Zeno de Hugh zdradził. Przestał być praktykantem w szkole magii, a stał się podłym szczurem na usługach Antoniego Beauharnaisa, osoby o największej szansie na zostanie nowym cesarzem Gementes. Po śmierci poprzedniej władczyni, ich sytuacja polityczna wciąż pozostawała niestabilna. Jeśli Antonie pozyskałby akademię, wtedy nikt nie miałby obiekcji co do tego, że to właśnie on powinien objąć tron. Jednak ta szkoła mieściła się na półwyspie prawnie należącym do Aurum. Jeśli Beauharnais chciałby ją przejąć, musiałby wpierw podbić całe to królestwo. Gdyby w grę wchodził inny człowiek, Ena najzwyczajniej w świecie by to zignorowała, jednak Antoniego znała osobiście. W końcu ród Lasair wywodził się z Gementes i to tam posiadał cały majątek.

Śmierć NiebiosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz