Dom znajdował się na przedmieściach Warszawy, 15 minut drogi od mojego. Moim oczom ukazała się wielka rezydencja o białej i szarej elewacji. Okna były zupełnie szklane, a ogród wyglądał jak z pałaców Wersalskich. Facet musi być nieźle dziany. Nie wiem, czy mój opis w jakikolwiek sposób przybliża wygląd tego miejsca, ale po prostu trudno mi ująć w słowa piękno tej rezydencji.
W drzwiach powitał mnie Filip. Orientacyjnie pokazał mi dom i powiedział, czym konkretnie powinnam się zajmować. Później postanowił przedstawić mnie swojemu przyjacielowi, nad którym mam sprawować opiekę. Zaprowadził mnie do salonu. Moim oczom ukazał się obrócony do nas plecami mężczyzna siedzący na wózku, intensywnie wpatrujący się w palenisko w kominku.
- Janek, chciałbym Ci kogoś przedstawić- zaczął Filip, wpatrując się w przyjaciela.
- Kolejna beznadziejna pomoc domowa?- odezwał się chłopak na wózku ze znudzeniem w głosie. Ej, nie jestem beznadziejna, okej? Nawet mnie nie zna..
- Janek, to jest Lena-Filip zignorował wypowiedź kolegi. Chłopak na wózku obrócił pojazd w naszą stronę. W końcu mogłam dokładniej mu się przyjrzeć. Miał ciemne oczy i kruczoczarne włosy. Jego delikatne rysy twarzy nadawały mu młodego wyglądu, a jego wyraz twarzy... no cóż, wyglądał, jakbym zabiła mu matkę. Na ten widok lekko się skrzywiłam, jednak mimo to wyciągnęłam do niego rękę w powitalnym geście.
-Cześć- posłałam mu uśmiech. Chłopak niechętnie uścisnął moją dłoń.
- Hej-odparł bez wyrazu.
- Hmm, to ja Was może zostawię. Wrócę wieczorem, w razie czego jestem pod telefonem-odparł Filip. Machnął ręką i wyszedł z domu.
Nigdy nie lubiłam niezręcznej ciszy, więc po wyjściu Filipa starałam się nawiązać jakiś kontakt z Janem.
-Um..skoro mamy spędzać ze sobą całe dnie, to chciałabym się czegoś o Tobie dowiedzieć. Zaraz wezmę się za przygotowanie dla Ciebie obiadu, więc.. masz jakieś specjalne życzenia? Co lubisz jeść?- spytałam na wstępie. To dziwne, że zaczęłam rozmowę akurat od jedzenia, ale cóż.. nie chcę niczego spaprać. Jan uniósł brew.- Jesteś na coś uczulony, albo..
- Mogłaś się jakoś lepiej ubrać na pierwszy dzień w pracy- chłopak przerwał moją wypowiedź z chytrym uśmieszkiem. Spojrzałam na niego zaskoczona tą niesympatyczną uwagą na wstępie.
- Emm.. że co proszę?
- Słuchaj, jak dla mnie możesz już w tej chwili stąd wyjść. Czuj się zwolniona- wzruszył ramionami.
- Bardzo mi przykro, ale to Filip mnie zatrudnił, nie Ty, więc nigdzie się nie wybieram- nagle nabrałam większej odwagi. Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i wpatrywałam się w Jana. Ten natomiast oparł głowę na ręce i spojrzał na mnie.
- Hmm, jak chcesz. I tak niedługo sama się zwolnisz.
Jan chciał mnie sprowokować, jednak ja nie mam zamiaru teraz się z nim kłócić, skoro mamy spędzać ze sobą praktycznie całe dnie. Zignorowałam jego wypowiedź i skierowałam się do wyjścia z pokoju.
- Em.. Jakbyś czegoś potrzebował, jestem w kuchni- zasygnalizowałam i wyszłam. Po drodze przejrzałam się w lustrze na korytarzu. No bo ej, serio wyglądam aż tak źle? Aż ciężko mi się przyznać, że przygotowywałam się do tego spotkania całą godzinę..
Co jakiś czas zaglądałam do Janka, jednak za każdym razem nie byłam mu potrzebna. Kiedy miałam zabrać się za robienie obiadu, zadzwonił do mnie Filip i powiedział, że dzisiaj nie muszę się produkować, bo zamówił chińszczyznę. Poprosił, żebym poinformowała o tym Jasia i rozłączył się. Po raz kolejny udałam się do salonu.
- Filip zamówił chińszczyznę-rzuciłam krótko stojąc u progu drzwi. Jan nie raczył nawet obdarzyć mnie spojrzeniem, mruknął tylko twierdząco i zachłannie czytał książkę. Zainteresowała mnie jej okładka. Chciałam zapytać, co takiego czyta, jednak zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Jan odezwał się:
- Za chwilę osiemnasta, nie powinnaś się już zbierać?
No tak, faktycznie. Filip powinien się zaraz pojawić.
- Tak.. racjaa-odparłam i poszłam po swoje rzeczy. Filip dał mi znać, że za pięć minut będzie w domu. Ubrałam płaszczyk, zarzuciłam torebkę na ramię i po raz ostatni zajrzałam do chłopaka.
-Zanim wyjdę, chcę wiedzieć, czy na pewno niczego nie potrzebujesz?-spytałam grzecznie.
- Chcę, żebyś w końcu stąd poszła- uśmiechnął się sarkastycznie. Westchnęłam tylko nawet nie komentując jego zaczepki.
- No to.. cześć- rzuciłam na pożegnanie i wyszłam z domu.
I tak minął mój pierwszy dzień pracy.
Nie będzie łatwo.
No i jest pierwszy rozdział! Dajcie znać, co o nim myślicie? Czy Lena da sobie radę z Jankiem? Wkurza Was jego zachowanie względem jej?
Pamiętajcie, im więcej komentarzy, tym szybciej będzie rozdział. Wasze wypowiedzi bardzo mnie motywują ♥ !
CZYTASZ
Beside You || JDabrowsky ✔
FanfictionLena zostaje opiekunką sparaliżowanego od pasa w dół Jana Dąbrowskiego, dawnej sławy polskiego Youtube'a. Pomimo dobrych chęci dziewczyny, chłopak nie darzy jej sympatią i nie ma zamiaru się przed nią otwierać. Mało tego, robi wszystko, aby jak najs...