Rozdział 17

2K 137 69
                                    

Zdecydowana większość wybrała Fifiego, a więc proszę bardzo ❤

Dzisiejszego dnia Filip wrócił wcześniej do domu. Z racji tego, że Janek odmówił mi pójścia na wesele, postanowiłam poprosić właśnie jego. Nie widziałam innego dobrego kandydata na ten ślub. Pozostawał mi jeszcze Florian, ale jego słabo znam, więc wolę wybrać kogoś, z kim będę się czuć swobodnie.

Filip właśnie przyszedł do kuchni i zaczął myszkować w lodówce.

-Hej, kolacja już przecież była!-walnęłam go karcąco ścierką.

-Ejj, no weź, nic na to nie poradzę, że to przejmuje nade mną kontrolę!-zawołał chłopak w geście obronnym.

-Czego tym razem szukasz?-spytałam śmiejąc się.

-Schabowego z obiadu! Ale widzę, że już chyba nic nie zostało-odparł z zawiedzeniem.

-Zostało, tylko nie ma tego w lodówce-oparłam spokojnie.

-Proszę, daj mi! Ja chcę kotleta! Ko-tle-ta! Ko-tle-ta!-zaczął wołać i rytmicznie uderzać rękami o stół. Zaśmiałam się.

-Jak przedszkolak-stwierdziłam z uśmiechem.-No dobrze, już Ci odgrzewam-po tych słowach zajęłam się przygotowywaniem jedzenia dla Filipa.

-Jeeejj!-chłopak wydał z siebie okrzyk radości. Przez chwilę zaczęłam wątpić, czy powinnam go brać na to wesele.

-Ale.. zanim dostaniesz kotleta, mam do Ciebie pewien interes-zajęłam miejsce przy stole zaraz obok niego. Chłopak uśmiechnął się szeroko.

-Dla kotleta wszystko. Zamieniam się w słuch.

-Otóż za 1,5 tygodnia moja przyjaciółka wychodzi za mąż i potrzebuję osoby towarzyszącej na wesele.. Mógłbyś pójść tam ze mną?-spytałam nieśmiało. Brunet zastanowił się przez chwilę.

-Mam być Twoim partnerem w zbrodni?-podrapał się po brodzie.

-Nazywaj to, jak chcesz-uśmiechnęłam się.

-Emm.. Lena..

-Nie chcesz ze mną iść?-spytałam zawiedziona widząc jego wyraz twarzy.

-Nie o to chodzi ale..czujesz spaleniznę?-spytał z niepokojem. Gwałtownie się obróciłam i wyjęłam jedzenie z mikrofalówki. Po schabowym został już tylko węgiel..

-Oh, przepraszam-odparłam zmartwiona, pozbywając się niejadalnego już kotleta.-Zrobię Ci nowego.

-Pomogę Ci-Filip wstał z krzesła i zaczął szukać po szafkach potrzebnych rzeczy.-Wracając do tematu, z chęcią pójdę z Tobą na to wesele-dodał z uśmiechem.

-Dziękuję! Nawet nie wiesz, jak się cieszę-rzuciłam mu się na szyję. Fifi nie spodziewając się mojego wyskoku, upuścił woreczek z mąką, która rozsypała się nie tylko na nas, ale i na całą kuchnie.

-No właśnie widzę-roześmiał się.

- I kto to teraz będzie sprzątać?- usłyszałam nagle głos Floriana dobiegający zza drzwi do kuchni.

-Ty!-zawołał Filip.- Jesteś świadkiem zbrodni, jeśli chcesz ujść z życiem nakazujemy Ci sprzątnąć tą śmiertelną używkę z podłogi!

-Milcz! To ja tu jestem od szantażu emocjonalnego i skoro Was nakryłem, pójdę z tym na policję! Chyba, że podzielicie się ze mną towarem?-powiedział sugestywnie Florian. Nie mogłam pohamować śmiechu.

-No, no, zaimponowałeś mi!-odezwał się Filip.

-Mogą pewnością siebie i odwagą?- Florek wypiął dumnie pierś.

-Tym, że wiesz, co to znaczy szantaż emocjonalny.

-Oo, Filipie Karolu Kłodo, przesadziłeś w tym momencie. To jest wojna!-zawołał blondyn i wziąwszy jajka z blatu obrzucił nimi Filipa.

-Wojna na żarcie!!-zawołał brunet i wymierzył w Florka resztkami mąki.

-A kotlet!?-spytałam.

-Może poczekać, mój honor jest ważniejszy! Za Narnię!-wrzasnął Kłoda.

-Ty nie masz honoru!- Florian nie został mu dłużny.

-Zamknij się, Skowron!

Dwudziestoparoletni biznesmeni, proszę państwa.

•••

-Nie mam zamiaru sprzątać za Was tego całego syfu-skrzyżowałam ręce na piersi lustrując wzrokiem całą kuchnię. Wyglądała, jakby przeszło tędy tornado.

-Spokojnie, jutro to posprzątamy-odpowiedział Filip.

-Jacy znowu "my"?!-odezwał się Florek.

-Ty też jesteś odpowiedzialny za ten bałagan, więc przykro mi, ale spędzisz cały jutrzejszy dzień ze mną w kuchni.

-Ugh, no dobra.

-Florian, do kiedy tutaj zostajesz?-spytałam.

-Sam nie wiem, dlaczego pytasz?-odpowiedział.

-Za 1,5 tygodnia jedziemy z Lenką na wesele i byłbym Ci bardzo wdzięczny, gdybyś został tego dnia z Jankiem-dodał Filip.

-Nie ma sprawy, mogę zostać-uśmiechnął się lekko.

-Dziękuję-odpowiedział brunet.

-I ja też-dopowiedziałam.

W tym rozdziale zdecydowanie za często pojawiło się słowo "kotlet".


W sumie nie wyszedł mi jakoś super, ale postaram się, żeby następny był lepszy 💕

Miłego dnia 💞

Beside You || JDabrowsky ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz