Rozdział 26

1.8K 136 73
                                    

Obiad oczywiście został przygotowany przez kucharzy, a potrawy, które podawano, przeszły moje oczekiwania. Na stole pojawił się między innymi łosoś, kurczak w sosie kurkowym, lasagne, zupa krem, jagnięcina, kaczka, krewetki i sałatki. Zastanawiałam się, kto to wszystko ma niby zjeść?  Ten obiad mógłby wyżywić mnóstwo osób, a my na pewno nie damy rady tego wszystkiego pochłonąć.

W pewnym momencie Rafał wydał mi się osobą, która chce pokazać swoje bogactwo i coś innym udowodnić, a jego maniery były tylko przykrywką mającą ukazać go jako skromnego chłopaka, za którego on sam nawet się nie uważał. Może to ja byłam przewrażliwiona, bo nie lubiłam ludzi, którzy chcą za wszelką cenę pokazać swoje bogactwo. Zaczynałam czuć się przy stole niezręcznie. Chłopacy zaczęli rozmawiać o ekonomii, sporcie i polityce, czyli o rzeczach, na których temat nie miałam żadnej wiedzy. 

Zjadłam kurczaka i trochę ryżu w sosie kurkowym, wzięłam sobie łososia, a potem podziękowałam i wstałam od stołu, aby jak najszybciej się stamtąd ulotnić. Wyszłam z posiadłości i postanowiłam przejść się trochę po okolicy. Jako pierwszy cel obrałam stajnię. Od zawsze uwielbiałam konie, kiedyś nawet uczęszczałam na lekcje jazdy. Elewacja tego budynku wyglądała dokładnie tak samo, jak ta od dworku. Wokół niej były krzewy z kwiatami. W środku, na wyłożonej szarą kostką podłodze, leżały stogi siana i psie miski. Wszystkie boksy były puste, więc postanowiłam wyjść stamtąd tylnymi drzwiami. Chwilę później znalazłam się na padoku, gdzie biegały konie. Miały one chyba wszystkie możliwe umaszczenia- od karych po gniade, siwe, kasztanowe i w łaty. 

Usiadłam na trawie i zaczęłam się im przyglądać. W pewnej chwili podeszł do mnie biały ogier. Szturchnął mnie lekko łbem z zainteresowaniem, a ja rozbawiona zaczęłam głaskać go po chrapach.

Zawsze wolałam towarzystwo zwierząt. Uważałam, że ludzie są niewierni, zakłamani i żywią się naszą krzywdą. Teraz myślę, że to po części prawda. Albo po prostu trafiałam na nieodpowiednich ludzi. 

Chyba długo się tam zasiedziałam, bo po czasie usłyszałam Floriana wołającego moje imię. Wstałam z ziemi, otrzepałam się z trawy i podążyłam w kierunku dworku. 

-Lena! Gdzie byłaś?-spytał, idąc w moim kierunku.-Nie dawałaś znaku życia od ponad godziny!-stwierdził. 

Ups, chyba trochę się zamyśliłam..

-Siedziałam na łące-odpowiedziałam.-Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe?

-Skądże znowu-powiedział Florian, drapiąc się po karku.-Po prostu.. zaczęliśmy się martwić.

-Przepraszam..-mruknęłam. Nadal podążałam wzrokiem za galopującymi po padoku wierzchowcami.

-Podobają Ci się?-spytał chłopak, zauważając moje zainteresowanie.

-Owszem-przytaknęłam.

-Chciałabyś wybrać się na przejażdżkę?-powiedział. Usłyszawszy to niemal natychmiast odpowiedziałam:

-Pewnie! Potrafisz jeździć?-zainteresowałam się.

-Ja? Niee-roześmiał się Florian.- Ale Rafał tak. Myślę, że nie będzie mieć nic przeciwko, żeby zabrać Cię na wycieczkę w siodle.

Zanim zdążyłam jakoś zareagować na jego słowa, do naszej pogawędki wtrącił się gospodarz domu:

-Rozmawiacie o mnie?

-Lena chciałaby wybrać się z Tobą na przejażdżkę konną-powiedział blondyn, a ja dyskretnie walnęłam go w ramię, rumieniąc się z zawstydzenia.

-No tak, ale ja nie umiem aż tak dobrze jeździć..-wtrąciłam.

-Spokojnie, wszystkiego można się nauczyć-odparł Rafał z uśmiechem.- Jeśli chcesz, możemy przejechać się gdzieś jutro z samego rana-zaproponował.

-Dobrze-odpowiedziałam z lekką wątpliwością w głosie, przy okazji piorunując Floriana wzrokiem.

•••

-Więc.. Podoba Ci się tu?-spytał Janek, kiedy poprawialam mu poduszki.

-Nawet nie wiesz, jak bardzo-powiedziałam z entuzjazmem w głosie.- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam Ci tu za bardzo?

-Nie.. Przepraszam za to, co wcześniej powiedziałem, nie miałem tego na myśli-odparł, nerwowo bawiąc się palcami.

-A więc? O co Ci chodziło? -postanowiłam wdrążyć temat.

-Ja.. Po prostu.. Chciałbym być bardziej samodzielny. Teraz czuję się taki.. bezużyteczny. Jakbym był ciężarem. A ja..-wziął głęboki wdech-..naprawdę, potrafię jeszcze zrobić coś sam.

-Rozumiem.. To chyba też trochę moja wina. Nie będę już tak wokół Ciebie skakać-odparłam, lekko się uśmiechając.

-Dziękuję, że mnie rozumiesz-odpowiedział, odwzajemniając gest.

-No, to teraz chodź tutaj do mnie- powiedziałam radośnie i wyciągnęłam ręce ku brunetowi. Chwilę później zamknęliśmy się w szczelnym uścisku.

-Cieszę się, że Cię mam, Lena.

Dziękuję Wam bardzo za opis Leny. Szczerze bałam się, że zrobiłam z niej nudną, przygłupią bohaterkę bez osobowości, ale czytając Wasze komentarze, rozwiałam swoje wątpliwości 😅❤.

Teraz proszę Was, żebyście powiedzieli mi, jak określilibyście charakter naszego Janka? Czy faktycznie jest taki zły? 🙄

Beside You || JDabrowsky ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz