Rozdział 37

1.8K 160 145
                                    

Nie za bardzo wiedziałam, jak powinnam się zachowywać w stosunku do Janka po wczorajszym incydencie. To było takie.. Ugh, nie mogę o tym mówić, bo od razu zaczynają targać mną nadmierne emocje.

Nigdy wcześniej nie myślałam o Jasiu w ten sposób. Nasz wczorajszy pocałunek uświadomił mi, że chyba jest mi o wiele bliższy, niż myślałam, ale..nie powinno tak być. Przecież on jest moim szefem. Okropnie czułabym się z tym, że Janek płaciłby mi za coś, co po prostu chcę robić sama z siebie, bezinteresownie. Przemknęło mi prze myśl znalezienie nowej pracy. To była naprawdę ciężka sytuacja.

Dziś jest 28 lipca- dzień moich urodzin. Kiedy się obudziłam, Janka już nie było w łóżku. Niechętnie wyszłam spod ciepłej kołdry i poszłam do swojego pokoju, żeby się przebrać. Włożyłam pierwszą lepszą sukienkę i uczesałam włosy. Mój telefon cały czas brzęczał, informując mnie o kolejnych sms'ach z życzeniami. Zaczęłam odpisywać na połowę z nich.

Potem udałam się do kuchni, żeby zrobić sobie śniadanie. Wchodząc do jadalni zastałam Filipa, który układał świeczki w wielkim torcie czekoladowym stojącym na stole. Speszony moim widokiem szybko umieścił w cieście te, które mu zostały i podszedł do mnie.

-Wszystkiego najlepszego!-zawołał radośnie. Byłam zaskoczona i jednocześnie przeszczęśliwa. Nie sądziłam, że ktokolwiek w tym domu będzie wiedział o moich urodzinach.

-Ojejku, dziękuję Ci Filip-powiedziałam ze wzruszeniem, po czym mocno objęłam chłopaka. 

-Czekaj, mam dla Ciebie coś jeszcze-odparł chłopak. Odkleiliśmy się od siebie. Filip zaczął grzebać w kieszeniach. Po chwili wyciągnął z jednej z nich małe szare pudełeczko obwiązane różową kokardką. Podarował mi je i niecierpliwie czekał, aż otworzę swój prezent. 

Ostrożnie odwinęłam kokardkę i położyłam ją na stole. Zdjęłam górną część opakowania. W środku pudełka znajdował się srebrny naszyjnik z koniczynką. Byłam gotowa popłakać się ze wzruszenia. 

-Z koniczynką, bo odkąd jesteś z nami przynosisz do naszego domu szczęście-dodał. Usłyszawszy to po prostu się rozpłakałam.

-Jest piękny-powiedziałam, ponownie ściskając mojego przyjaciela, w międzyczasie po omacku wycierając mokre oczy.

-Cieszę się, że Ci się podoba-odparł. 

-Zapniesz mi wisiorek?-spytałam, podając mu srebrną biżuterię. Obróciłam się do niego plecami.

-Pewnie-odrzekł, odbierając ode mnie łańcuszek. 

-Tak właściwie, to gdzie jest Jan?-spytałam, bowiem nie widziałam go dzisiaj od rana.

-Yyy.. pojechał na zajęcia rehabilitacyjne-odparł Filip, patyczkując się z zapięciem od wisiorka.- Ale niedługo po niego pojadę-dodał, po czym w skupieniu próbował zapiąć naszyjnik.

- Gotowe-powiedział, odsuwając się ode mnie. 

-Dziękuję-uśmiechnęłam się.

Filip zaproponował, żebyśmy wzięli się za tort, bo Janka nie będzie przez najbliższe dwie godziny. Wolałabym na niego poczekać, ale widziałam, że Filip sam łasił się na to ciasto (pomimo, że próbował to ukryć). Brunet podpalił świeczki i kazał mi pomyśleć życzenie. 

No właśnie, o czym marzyłam?

To wydało mi się teraz zdecydowanie trudniejsze, niż myślałam. 

-Lena, nie chcę Cię martwić, ale te świeczki zaraz same zgasną-powiedział Filip z rozbawieniem. 

Czego pragnę?

Co jest dla mnie najważniejsze?

Ja..

..chcę, żeby Jasiu stanął jeszcze kiedyś na własnych nogach.

I zdmuchnęłam świeczki.

-Wow, zgasiłaś wszystkie za pierwszym razem! Nie wiedziałem, że masz takie mocne płuca-zażartował mój towarzysz. Zaśmiałam się na jego uwagę. 

Zasiedliśmy więc do stołu i wzięliśmy po kawałku tortu. Po pewnym czasie ktoś zadzwonił do Filipa. Chłopak odszedł od stołu, spojrzał na mnie przepraszająco i wyszedł na korytarz. Zostałam sama. Postanowiłam schować trochę tortu dla Jasia, więc zaniosłam jego pozostałości do kuchni. Włożyłam ciasto do lodówki, po czym wróciłam po brudne naczynia do jadalni.

-Wybacz Lena, ale muszę Cię na chwilkę opuścić. Trochę się zasiedziałem i Janek czeka na mnie już od 15 minut-wytłumaczył Filip, po czym zaczął wciskać na siebie buty.- Wiesz, że on nie lubi czekać-zaśmiał się nerwowo, po czym wybiegł z domu. 

Cóż, nie pozostało mi nic innego, jak na nich poczekać.

  • ••

Filip i Jan nie wracali już od ponad godziny. Zastanawiałam się, co zatrzymało ich w drodze powrotnej. Korki? A może wypadek?! Zaczynałam się o nich martwić. Siedziałam na tarasie i odpisywałam na życzenia urodzinowe. Kwadrans później usłyszałam trzask drzwi. Gwałtownie się odwróciłam. Za szklaną szybą dostrzegłam Janka jadącego w moją stronę. 

-Dlaczego nie było Was tak długo!?-zapytałam zdenerwowana.-Potwornie się martwiłam!

Chłopak wjechał na taras, zatrzymując się zaraz obok mnie. Totalnie nie zareagował na to, co powiedziałam.

-Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Lena-rzekł wyciągając w moją stronę dużą, białą kopertę. 

-Dziękuję-uśmiechnęłam się. Jaś nieśmiało wgapiał się w swoje nogi i strasznie się rumienił. Odebrałam od niego kopertę. 

-Z góry mówię, że jeśli to pieniądze, to ich nie przyjmuję-odparłam. To była pierwsza rzecz, jaka przyszła mi do głowy. Co jeszcze mogłoby zmieścić się do takiej koperty?

-Nie snuj głupich teorii tylko w końcu to otwórz-mruknął Jan, krzyżując ręce. Ostrożnie podwinęłam brzeg koperty. Kiedy zobaczyłam jej zawartość myślałam, że popłaczę się ze szczęścia. W środku znajdywały się dwa bilety na lot do Londynu i.. na KONCERT EDA SHEERANA. 

- O mój boże-chwyciłam się za głowę. Ręce mi się trzęsły.- Koncert mojego Rudego Szczęścia i to w Londynie?!?! W sektorze K?! 

Widząc moją reakcję na twarz Jasia wkradł się szeroki uśmiech. Co prawda mówiłam mu kiedyś o tym, że chciałabym pojechać do Londynu i zobaczyć Eda Sheerana, ale nie spodziewałam się, że on nadal będzie o tym pamiętać.

-Możesz zabrać ze sobą jakąś koleżankę-odparł. 

-Oczywiście, że wezmę Ciebie, głupku-powiedziałam, po czym bardzo mocno przytuliłam się do chłopaka. 

-Jesteś pewna, że chcesz, abym leciał z Tobą?-spytał niepewnie.-Będę Ci tylko przeszkadzać..

-Nawet tak nie mów!-powiedziałam stanowczo, po czym odsunęłam się od chłopaka.- Dziękuję Ci Jasiu-dodałam, po czym pocałowałam go w policzek.


Jestem bardzo ciekawa, jak znaleźliście moją książkę i co Was w niej najbardziej zainteresowało? Co sprawiło, że zdecydowaliście się na dalsze czytanie? 

(Ten tydzień mam bardzo zabiegany, więc nie wiem, kiedy znajdę czas na pisanie, ale obiecuję Wam, że gdy tylko znajdę wolną chwilę od razu zabiorę się za kolejny rozdział!❤)

Kocham Was!

Beside You || JDabrowsky ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz