Rozdział 31

1.8K 141 51
                                    

Rafał

Gdy wróciłem do domu zastałem Jasia wgapiającego się w okno. Nerwowo stukał palcami o parapet i marszczył brwi.

-A Ty co taki nie w sosie?-spytałem rozbawiony, chociaż doskonale znałem odpowiedź na to pytanie.

-Wydaje Ci się, wszystko ze mną w porządku-burknął, nadal patrząc w okno.

-Lena?

Janek usłyszawszy to imię natychmiast obrócił się w moją stronę.

-Co z nią?-uniósł brew, przybierając pozornie obojętny wyraz twarzy.

-O nią tu chodzi?-skrzyżowałem ręce. Chłopak powrócił do poprzedniej pozycji.

-Mój świat nie kręci się wokół niej-mruknął.

No jasne. Oczywiście.

-Cóż.. Nie widziałeś gdzieś może Floriana?- spytałem, sprawnie zmieniając temat.

-Nie. I dobrze, właśnie jadłem.

Zaśmiałem się na komentarz Janka. Gołym okiem widać, że jest o Floriana cholernie zazdrosny.

Opuściłem pokój w celu odnalezienia wyżej wspomnianego blondyna. Finalnie znalazłem go w jego pokoju, śpiącego z ręką w paczce chipsów. 

-Wstawaj, śpiąca królewno!-zawołałem melodyjnie, jednak mój przyjaciel ani drgnął.

-Pożar!- spróbowałem ponownie go obudzić. Bez skutku.- No dobra, skoro to na Ciebie nie działa, to może..-przybliżyłem się do niego.- Florian, pizza przyjechała!-krzyknąłem mu prosto do ucha. Tak jak myślałem, na te słowa mój przyjaciel zerwał się z łóżka jak poparzony.

-Gdzie?! Jaka?! I co najważniejsze.. z czym?!-zawołał. Wybuchnąłem śmiechem, a on spojrzał na mnie zdezorientowany, marszcząc przy tym brwi.-Ej no, zrobiłeś to specjalnie-burknął.

-Owszem-przytaknąłem.-Musimy pogadać-usiadłem na końcu łóżka. Florian przeniósł się do pozycji siedzącej. 

-Czy to jest na tyle ważne, że musiałeś mnie teraz budzić i dać mi nadzieję na to, że zjem pizzę?!-chłopak skrzyżował ręce.

-Nie wiem, ale nie żałuję tego, co zrobiłem. Nawet nie wiesz, jak zabawnie teraz wyglądasz-dodałem. Florian spiorunował mnie wzrokiem.- Janek planuje już chyba Twoją śmierć, wiesz?-roześmiałem się.

-Po jego ostatnim zachowaniu przemknęła mi się przez głowę taka myśl-odparł. 

-Wiesz, że jest bardzo zazdrosny o Lenę. Myślałem, że już go testowałeś, kiedy przyjechałeś do Warszawy, ale teraz.. Uważam, że powinieneś sobie odpuścić. Sam przecież powiedziałeś, że..

-Myliłem się. On nadal nic nie rozumie. Jest moim przyjacielem i nie mogę patrzeć na to, jak siedzi bezczynnie i unosi się dumą, jakby przyznanie się przed samym sobą do uczuć względem Leny nie wiadomo jak go upokorzyło. Może zazdrość pokaże mu, że powinien w końcu coś zdziałać, bo inaczej naprawdę ktoś mu ją sprzątnie sprzed nosa.

-Jesteś pewny, że dobrze robisz? Jak długo jeszcze masz zamiar wzbudzać w nim zazdrość?

-Dopóki do jego uniesionego dumą łba nie dotrze, że kocha Lenę. A jeśli tego nie zrobi, będę musiał sięgnąć po inne, bardziej radykalne środki.

Lena

Znowu zbiera się na burzę. Nie wiem, jak to przeżyję. To żałosne, przecież jestem dorosłą kobietą. Dzisiaj postanowiłam zostać u siebie. Tak naprawdę mój strach podczas burzy nie wziął się znikąd. W moim licealnym życiu wydarzyło się coś.. okropnego. Wydarzenie to wpłynęło na moją psychikę na tyle, że za każdym razem, gdy słyszę i widzę pioruny, mam ochotę schować się gdzieś i rozpłakać do nieprzytomności. Czuję, że coraz bardziej wyniszcza mnie to od środka, ale.. czy dam radę kiedykolwiek to komuś wyjawić?

Niestety, nie myliłam się. W nocy nadeszła potężna burza. Wmawiałam sobie, że muszę być silna, że przeszłość, to przeszłość, ale niestety, nie dawałam rady bić się z własnymi myślami. Próbowałam hamować łzy i powstrzymać chlipanie.. Na próżno. Skuliłam się w kłębek i owinęłam szczelnie kołdrą. Próbowałam też słuchać muzyki, jednak nawet słuchawki nie dawały rady przegłuszyć  piorunów szalejących za oknem. Niespodziewanie mój telefon zawibrował. Szybko chwyciłam go do ręki i ponownie schowałam się pod kołdrą.

Od: Jan

Ryczysz tak głośno, że słyszę Cię nawet u siebie za ścianą.

Od: Jan

Niektórzy chcą spać.

Od: Jan

Ugh, jak masz tak wyć  to lepiej chodź do mnie.

Od: Jan

Idziesz?

Czy powinnam znów się poddać i pobiec do niego z płaczem? A może zaufać mu i wyjawić całą prawdę o tej nocy, która do dzisiaj tkwi mi w głowie za każdym razem, gdy słyszę burzę? Wtedy poczuję ulgę? Czy lepiej będzie, jeśli w końcu spróbuję sama stawić czoło przeszłości?  


Znowu musieliście się trochę naczekać za rozdziałem.. Wybaczcie. Nie byłam w stanie pisać, dlatego ta część nie wyszła mi najlepiej. Albo przynajmniej tak, jak to sobie wyobrażałam. Mam ostatnio kiepski humor.

20 lipca zmarł Chester Bennington- wokalista Linkin Park i mój największy idol z dzieciństwa. Będąc w klasie 1 gimnazjum potrafiłam słuchać tego zespołu w kółko i w kółko. Linkin Park stał się moim nowym rytmem życia, pokazał mi zupełnie inny świat, który wchłonął mnie tak bardzo, że jestem w nim aż do dziś. 

Tak właśnie zaczęła się moja przygoda z rockiem i narodziny wielkich marzeń. Ten zespół był dla mnie siłą i motywacją, początkiem czegoś nowego w moim życiu.

Nie wiem, czy Chester jest Wam znany, albo czy słyszeliście jakieś piosenki Linkin Park, w każdym razie wraz z jego śmiercią poczułam, jak pewna część mnie uleciała stąd bezpowrotnie. Miałam i mam dla tego człowieka wielki szacunek, pomimo tego, że to on sam odebrał sobie życie. 

Gdziekolwiek teraz jest, mam nadzieję, że jest szczęśliwy.

Do następnego.

Beside You || JDabrowsky ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz