Rozdział 27

1.9K 128 80
                                    

Około 7 rano wraz z Rafałem wybraliśmy się do stajni, aby przygotować się na przejażdżkę.

-To.. którego konia mogę wziąć?-spytałam nieśmiało, oglądając kolejno każdego z wierzchowców. Byłam nimi naprawdę oczarowana.

-Wybierz sobie któregoś- powiedział chłopak, wyciągając odpowiedni sprzęt z szafy. Wzrokiem zaczęłam szukać siwka, który wczoraj tak bardzo mnie zauroczył.

-Mogę wziąć tego?-wskazałam na białego rumaka. Rafał odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się.

-Masz oko. Geralt to jeden z najposłuszniejszych koni-powiedział. Zaśmiałam się.

-Geralt? Jesteś fanem Wiedźmina?

-Owszem! Ty też?-spytał z zainteresowaniem.

-Mój brat bardzo często grał w Wiedźmina, a ja lubiłam mu się przyglądać. Uważam, że włączenie do tej historii różnych postaci z legend polskich czy książek jest bardzo intrygujące.

-Też tak myślę-odpowiedział wesoło.

Chwilę później wyprowadziliśmy konie przed stajnie. Rafał osiodłał każdego z nich. Potem dosiedliśmy swoje wierzchowce i ruszyliśmy przed siebie polną drogą. Przez chwilę jechaliśmy w ciszy. Kilka minut później Rafał znowu się odezwał:

-Pewnie wiesz o mojej depresji i o próbie samobójczej, prawda?

Spojrzałam na niego zaskoczona. Nie sądziłam, że przyzna się do tego otwarcie. Nie wiedziałam, czy mogę być z nim szczera, ale ostatecznie uznałam, że skoro jest on przyjacielem Janka, to na pewno jest podobny do niego, a Dąbrowski nie cierpi litości i współczucia innych.

-Szczerze mówiąc, wiem tylko tyle, że popadłeś w depresję. 

-I.. nie czujesz się skrępowana moim towarzystwem?-spytał, odwracając się w moją stronę.

-Nie, skądże-odpowiedziałam niemal natychmiast.

-Cieszę się-powiedział spokojnie, a na jego twarz wkradł się uśmiech.-Bo większość patrzy na mnie jak na człowieka, który w każdej chwili, z błahego powodu może rzucić się z mostu. Ludzie boją się ze mną normalnie porozmawiać od czasu, kiedy próbowałem targnąć się na swoje życie.

-Nie chcą, żeby to się powtórzyło. Nie masz zamiaru znów tego robić, prawda?

-Nie. Odbyłem odpowiednią terapię i zrozumiałem, że kobieta, która była powodem mojej depresji nie była warta całego mojego cierpienia.

-Może spróbuj dać to ludziom do zrozumienia. Wtedy wszystko wróci do normy. 

-Być może. Dziękuję Ci Lena. Cieszę się, że ktoś taki jak Ty jest przy Janku. 

-Muszę przyznać, że dużo osób mi to mówi-przyznałam z lekkim zakłopotaniem.

-Wcześniej nie obracał się w dobrym towarzystwie. Jeśli chodzi o kobiety, rzecz jasna. 

-Um.. jesteśmy tylko "przyjaciółmi"-oznajmiłam na wstępie.

-Janek strasznie Cię wychwala-rzekł Rafał, ignorując to, co powiedziałam wcześniej.-A Florian mnóstwo mi o Tobie opowiadał.

-Naprawdę?-spytałam zaskoczona.

- Oboje zmienili się bardzo od naszego ostatniego spotkania. Masz na nich dobry wpływ. Chociaż.. z Jasiem nigdy nie było tak źle jak z Florkiem-zaśmiał się cicho, najpewniej wspominając jakieś zabawne aspekty z przeszłości.

-Co takiego robił?

-Oj, wiele rzeczy. Powiem Ci tylko tyle, że ktoś, kto w młodości jako podryw używał tekstów typu "dziś jest środa, zrobisz mi loda?" albo "mamy wtorek, zajrzysz mi w rozporek?" nie może mieć dobrej przeszłości.

Usłyszawszy to, wybuchnęłam nieopanowanym śmiechem. Chwilę później Rafał do mnie dołączył.

-Czasami był mniej kreatywny i rzucał coś o laskach z Alaski albo o mikrofalówce i talerzu-dorzucił przez łzy.

Dostałam takiej głupawki, że prawie spadłam z konia.

- Wiesz co, z początku uważałam Cię za osobę, która chce za wszelką cenę pochwalić się swoim bogactwem, ale myliłam się. Jesteś naprawdę w porządku. Przepraszam, że śmiałam tak o Tobie pomyśleć.

-Chciałem po prostu zrobić na Tobie dobre wrażenie-przyznał.- Ale chyba faktycznie, w nieodpowiedni sposób.

-Teraz zrobiłeś-odpowiedziałam z uśmiechem.

Rozmawialiśmy praktycznie przez całą przejażdżkę. Teraz rozumiałam, dlaczego to Rafał był w oczach Janka najbardziej zaufanym i najserdeczniejszym przyjacielem.

Po pewnym czasie dojechaliśmy na spokojną, niezaludnioną plażę. Na niebie górowało już słońce. Lekki wiatr muskał moją skórę, co dawało mi bardzo przyjemne uczucie chłodu.

Pojechaliśmy z Rafałem wzdłóż plaży. Chłopak przypomniał mi, jak nakłonić konia do galopu. Czułam się taka bestroska i.. wolna. Może to banalne, ale gdy poczułam wiatr we włosach i galopowałam wzdłóż morza miałam wrażenie, że mogę wszystko.

•••

-Gdzie byliście tak długo? Zaczęliśmy się martwić-oznajmił Jaś, kiedy wjeżdżaliśmy na teren dworku. Siedział na tarasie i popijał kawę, a obok niego siedział (a tak właściwie spał) Florian.

-Pokazałem Lenie moje ulubione trasy. Nie przypuszczałem, że to potrwa tak długo- Rafał nerwowo podrapał się po karku.- Może w ramach rekompensaty, wybierzemy się dziś nad morze albo do Trójmiasta?

-W sumie.. możemy-powiedział Jan. Kiedy to usłyszałam, niemal zahłysnęłam się powietrzem.

-Ty się zgadzasz?! I to bez żadnych wymówek?-spytałam zaskoczona.

-No.. Czemu nie?-odparł znudzony.

-Dobra gdzie jest haczyk? Są tu jakieś ukryte kamery??-zaczęłam rozglądać się dookoła. Rafał zaśmiał się.

-Pewnie ma ochotę na loda. W końcu dziś jest środa!

Kocham Was za opisy Janka 😭❤
(W sumie za Leny też 😍)

Jestem ciekawa.. Którego z przyjaciół Janka lubicie najbardziej i dlaczego?

Ps. Nie pytajcie, co mi odbiło, pisałam ten rozdział w nocy.

Beside You || JDabrowsky ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz