Rozdział 3

2.2K 171 31
                                    

Dzień trzeci minął mi dość szybko. Posprzątałam dziś cały dom. Co jakiś czas zaglądałam do Jana. Znów narzekał na mój obiad, więc po prostu zamowiłam mu pizzę i czekałam na Filipa.

Zjawił się równo o 18. Przywitał się z Janem. W przeciwieństwie do Dąbrowskiego był zadowolony z mojego risotto. Później zaparzyłam herbatę i usiedliśmy w salonie.

-A więc?-zaczęłam.

-Od czego chcesz zacząć?-spytał Filip.

-Od początku.

-Dobrze, a więc.. Wypadek miał miejsce 14 czerwca rok temu. Tego dnia Jan stanowczo przesadził z prędkością jazdy. Uderzył w ciężarówkę. Przed wypadkiem wiódł szalone życie. Był bardzo sławny. Dużo wyjeżdżał, zawierał znajomości.. Robił to, co kochał.. Zaraz po wypadku dziewczyna go rzuciła mówiąc, że potrzebuje w pełni sprawnego chłopaka, który będzie spełniał jej potrzeby..chyba się domyślasz, jakie.

-To strasznie chamskie!-oburzyłam się.

-Wiem.. Wracając do opowieści: po tych wszystkich wydarzeniach Jan totalnie się załamał. Gdy zostawiałem go samego, próbował się zabić. Dlatego desperacko szukałem kogoś, kto by się nim zajął. Po tym, jak chamsko wszystkich spławiał myślałem, że już nie ma nadziei, ale jak widzę na razie z nim wytrzymujesz- zaśmiał się cicho.

- Jeszcze- podkreśliłam. Cóż, to dopiero trzeci dzień.

Zbliżała się godzina 19. Musiałam już wracać do domu. Filip odprowadził mnie do drzwi.

-Zanim wyjdziesz, mam do Ciebie prośbę-powiedział Filip zatrzymując mnie.

-Słucham?-spojrzałam na niego.

-Czy mogłabyś zorganizować jakoś czas Jasiowi, żeby nie siedział cały czas w domu?

-Emm.. Pewnie. Ale nie mam chyba odpowiedniego budżetu..

-Spokojnie, tym zajmę się ja. To jak?

-No dobrze..

-Dziękuję. Dobranoc, Lena.

-Dobranoc-uśmiechnęłam się do chłopaka i wyszłam.

Perspektywa Jasia

Po wyjściu Leny Filip wrócił do mojego pokoju. Był bardzo wesoły.

-I jak tam?-spytał, jednak ja posłałem mu niezadowolone spojrzenie.

-Po co opowiedziałeś jej o wszystkim?-burknąłem niezadowolony. Na Twarzy Filipa wymalowało się zaskoczenie. Nie spodziewał się, że wszystko usłyszę.

-Umm.. bo chciała wiedzieć-uśmiechnął się.

-Nie obchodzi mnie, że "chciała"-odparłem, krzyżując ręce.

-Ej, Dżej, no weź-przyjaciel szturchnął mnie w ramię.-Spróbuj być dla niej trochę milszy, to naprawdę dobra, wyjątkowa i wrażliwa dziewczyna..

-Jedyne, co ma wyjątkowego to ładna buźka, poza tym jest itytująca, dziecinna,głupia, hałaśliwa i..

-Lepiej nie kończ. Pójdę już, jestem zmęczony po pracy, szef dał nam dzisiaj niezły wycisk.

-Rozumiem..

- Idę wziąć prysznic. Zaraz do Ciebie wrócę, ok?

-Yhm..-mruknąłem twierdząco. Filip wyszedł z pokoju. Westchnąłem.

Lena

Kolejne dni w pracy praktycznie nie różnił się za wiele od poprzednich. Codzień z rana Jan krytykował mój wygląd, narzekał na jedzenie i robił bałagan, przysparzając mi tym więcej pracy. Byłam tu już tydzień. Z każdym dniem zachowanie Jasia męczyło mnie coraz bardziej. Dziś przygotowałam ulubioną zupę Jasia. Starałam się, jak mogłam. Chciałam pokazać mu, że nie jestem znowu taka beznadziejna, za jaką mnie uważa. Pragnęłam, aby chociaż raz mnie pochwalił i docenił moje starania..

Chłopak siedział w jadalni i oglądał mecz. Postawiłam mu zupę przed nosem.

-Smacznego-rzekłam zadowolona.
Chłopak spojrzał na mnie ukratkiem i wziął łyk zupy. Bacznie go obserwowałam.

-I jak? Bardzo się stara..

-Jeszcze nigdy nie jadłem tej zupy aż tak źle przyrządzonej. Rety, chcesz mnie otruć czy co?-burknął. Na moim czole pojawiła się zmarszczka poirytowania. Jan spojrzał na mnie. Ja..już nie mogłam.. Wybuchnęłam.

-Przestań! Za kogo Ty się uważasz, żeby mnie krytykować na każdym kroku!? Staram się, żebyś w końcu był zadowolony, ale Ty zachwujesz się jak rozkapryszony bachor! Okej, może na przykład Twoja była dziewczyna zasłużyła na takie traktowanie, ale nie ja! Nie jestem tutaj, bo Ci współczuję czy coś. Nie obchodzą mnie Twoje zachcianki, po prostu potrzebuję pracy, a Ty mi wszystko utrudniasz!

Kiedy skończyłam swój monolog, Jan spojrzał na mnie totalnie zaskoczony. Zaczęłam zbierać się do wyjścia.

-Zaraz, a gdzie Ty idziesz..?-spytał nagle, jakby wybudzony z transu.

-Do domu-warknęłam, zarzucając torbę na ramię.- Nie przygotowałam nic poza tą zupą. Albo ją jesz, albo głodujesz do powrotu Filipa. Cześć-wyszłam z domu trzaskając drzwiami.

:)

Beside You || JDabrowsky ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz