Być może niektórzy zastanawiają się, jak wytrzymałam współpracę z Adamem po jego próbie.. no właśnie, czego? Gwałtu? Zemsty? Do teraz nie mam pojęcia, jak to określić. Najważniejsze jest to, że jakoś dałam radę przetrwać ostatnie dni nagrań.
Nikomu nie powiedziałam o tym, co wydarzyło się w ogrodzie. Adam miał po prostu problemy ze sobą. Na imprezie udało mu się wygrać z psychiką i nic mi się nie stało, ale kto wie, co mogłoby się wydarzyć następnym razem? Poza planem starałam się trzymać od niego z daleka, albo po prostu nie przebywać z nim sam na sam. Rozumiał to i nie naciskał na mnie, co dawało mi wielką ulgę na sercu.
Co prawda wybaczyłam mu to, co miał zamiar zrobić, ale mój strach był uzasadniony.
Czas we Wrocławiu płynął mi dość szybko, z racji tego, że prawie ciągle siedziałam na planie. Dziś mieliśmy wracać do domu. Z jednej strony czułam wielkie szczęście i ulgę, z drugiej zaś buzował się we mnie wielki gniew. Janek nie kontaktował się ze mną przez cały wyjazd, Filip mówił do mnie zagadkami.
O co im wszystkim chodziło?
Co dziwne, Karol również nie miał pojęcia o stanie Janka i Filipa. Jeden w ogóle się z nim nie kontaktował, drugi odpisał mu tylko na dwie wiadomości.
Gdyby nie to, że dwa dni po moim wyjeździe Igor wrócił do pracy, wysłałabym go do domu Karola, aby przebadał sprawę.
Nasz samolot wyleciał z Wrocławia o 5 rano. Prace nad filmem oficjalnie został zakończone. Za 5 miesięcy nasza produkcja ma wejść do kin. Nie mogłam uwierzyć w to, co się działo. Nie osiągnęłabym tego wszystkiego bez Janka.
Już niedługo go zobaczę..
Zastanawiałam się, co mam zrobić zaraz po tym, jak go spotkam.
Pocałować go, czy.. dać mu z liścia w twarz?
Ciężkie dylematy.
Podróż do Warszawy bardzo mi się dłużyła, a były to zaledwie dwie godziny. Dla zabicia czasu założyłam słuchawki i włączyłam sobie muzykę na spotify.
W proponowanych utworach wyskoczył mi "Hymn of the Weekend" zespołu Coldplay.
Przypominało mi się, jak razem z Jankiem pojechaliśmy na koncert tego zespołu. Był wtedy taki szczęśliwy..
Rety, czy naprawdę wszystko musi musi mi przypominać o tym idiocie?
•••
Kiedy dolecieliśmy do Warszawy było już jasno. Wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni. Od razu po odebraniu bagaży każdy z nas poszedł w swoją stronę.
-Chcesz się zobaczyć z Jankiem czy powinienem od razu odwieźć Cię do domu?-spytał Karol, wnosząc nasze walizki na tył auta.
-Muszę zobaczyć, czy wszystko z nim w porządku, w końcu przez cały wyjazd w ogóle nie dawał znaku życia. To wydaje mi się bardzo dziwne-powiedziałam zmartwiona. Karol westchnął.
-Mi też. Nie rozumiem, o co mu chodzi.
-Najwyraźniej Filip też macza w tym palce-dodałam po chwili.
-Może. Lepiej nie dociekajmy. Zaraz sami się przekonamy, o co chodzi. Wsiadaj.
Karol otworzył mi drzwi od samochodu. Kiedy usiadłam zamknął je za mną i zasiadł za kierownicą.
Serce łomotało mi jak szalone.
•••
Najwyraźniej Karol również denerwował się tym, co może spotkać go w mieszkaniu, bo przy odkluczaniu drzwi wejściowych strasznie mu się trzęsła ręka.
-Wróciliśmy!-zawołał, wnosząc nasze bagaże do domu.
W odpowiedzi usłyszeliśmy ciszę.
Mieszkanie było w nienagannyn stanie. Wyglądało tak, jakby dom pozostał pusty podczas naszej nieobecności. Żadnych śladów życia.
-Haloo-zawołałam nerowwo. Karol zaczął rozglądać się po domu.
-Wygląda na to, że nikogo nie ma-odparł Poznański.
-Niemożliwe-powiedzialam drżącym głosem. Szybkim krokiem poszłam do pokoju Janka.
Pusty.
Zaczęłam nerowo rozglądać się po pomieszczeniu.
Nie wiedziałam, co się dzieje. Usiadłam na łóżku, próbując opanować nerwy.
Nagle zobczyłam kartkę wetkniętą w drzwiczki od szafki nocnej. Na wierzchu papieru widniał napis: "Dla Leny".
Energicznie wzięłam list w dłoń; tak, jakby ktoś miał zaraz wyrwać mi go z rąk i zostawić mnie w niepewności i strachu. Roztrzęsiona zaczęłam go czytać.
Kochana Leno,
Długo zastanawiałem się, jak powinienem zacząć ten list. "Droga Leno"? "Wspaniała Leno"? "Najdroższa Leno"? Jest tyle cudownych określeń, którymi mógłbym Cię opisać.
Pewnie zastanawiasz się, dlaczego nie odzywałem się do Ciebie przez cały wyjazd. Wybacz. To nie tak, że nie interesują się Tobą. Wręcz przeciwnie. Moją głowę wciąż nachodzą różne myśli. Martwię się o Ciebie, boję o Twoje bezpieczeństwo. Ale skoro to czytasz.. chyba wszystko jest w porządku.
A więc nadal pozostaje pytanie- dlaczego nie pisałem? I czemu trzymasz teraz ten list w ręce?
Wyjeżdżam. I nie, nie ma w tym żadnej Twojej winy. Pewnie teraz zaczynasz panikować i zrzucać wszystko na siebie, ale naprawdę niepotrzebnie.
Muszę sobie pomyśleć, załatwić parę spraw.
Nie mogę żyć ze świadomością, że będziesz nieszczęśliwa u mojego boku.
"Wcale tak nie jest!"- tak byś powiedziała. Może i tak. Z Twojego punktu widzenia.
Kiedy wrócę?
Nie wiem. Może kiedyś.
Nigdy nie potrafiłem powiedzieć Ci w twarz wszystkiego, co chciałem.
Mówię zagadkami, bo sam na ten moment nie jestem wszystkiego pewien. Ale jest jedna rzecz, w której nie mam ani jednej wątpliwości- moja miłość do Ciebie.
Bardzo żałuję, że nigdy nie powiedziałem Ci w oczy tego, co do Ciebie czuję. Musisz mi wybaczyć, nie jestem w tym dobry. Nigdy nie wyznałem żadnej dziewczynie miłości, bo żadnej tak nie kochałem, jak Ciebie.
Rety, w końcu to z siebie wykrztusiłem.
Kocham Cię Lena. Kocham Cię.
Tak trudno było mi powiedzieć Ci te dwa proste słowa. Szkoda, że odważyłem się na to dopiero w takich okolicznościach.
Piszę ten list drżącą ręką. Jejku, wyznawanie uczuć to naprawdę ciężka sprawa.
Powiem krótko: jesteś całym moim światem, Lena.
Wybacz mi wszystkie złe chwile. Nie chciałem Cię krzywdzić. Jesteś dla mnie zbyt piękna, zbyt idealna, kochana. Co więc sprawiło, że mnie pokochałaś?
Będę za Tobą strasznie tęsknić. Do zobaczenia.. kiedyś.
Kocham Cię bardzo.
Na zawsze Twój,
Janek
PS. Nie próbuj się do mnie dodzwonić. Moja karta telefoniczna jest zniszczona.
Przewiduję jeszcze dwa/trzy rozdziały do końca. I uwierzcie, będziecie zadowoleni.
CZYTASZ
Beside You || JDabrowsky ✔
FanficLena zostaje opiekunką sparaliżowanego od pasa w dół Jana Dąbrowskiego, dawnej sławy polskiego Youtube'a. Pomimo dobrych chęci dziewczyny, chłopak nie darzy jej sympatią i nie ma zamiaru się przed nią otwierać. Mało tego, robi wszystko, aby jak najs...