Rozdział 34 (bonus)

1.8K 143 89
                                    

Nie, to nie pomyłka. To kolejny rozdział specjalnie dla Was!


Zostały nam już tylko dwa dni pobytu u Rafała. Nie mogłam się pogodzić z faktem, że niebawem będę musiała wrócić do rzeczywistości. Niestety i dziś pogoda nam nie sprzyjała. Nad niebem wisiały czarne chmury. Mimo tego nie mogłam sobie odpuścić ostatniej przejażdżki w siodle, więc namówiłam Rafała, żeby pojechał gdzieś ze mną, tylko tym razem w jakąś dłuższą trasę. 

Około 13 wyjechaliśmy z dworku w stronę lasu. Byłam oczarowana tutejszą fauną i florą, a zapach lasu bardzo mnie uspokajał.

-Szkoda, że musicie już wyjeżdżać-powiedział Rafał, podjeżdżając bliżej mnie.

-Wcale nie mam ochoty wracać-odparłam.

-Możecie mnie odwiedzić, kiedy tylko chcecie. Dworek czeka dla Was otworem!

-Na pewno skorzystamy!-zapewniłam z uśmiechem. W tym samym momencie zaczęło kropić.

-Wracamy?-spytał Rafał, patrząc w niebo.-Będzie ulewa. Czuję to w kościach.

Zaśmiałam się na uwagę chłopaka.

- Coś Ty! Jesteśmy w drodze dopiero od 15 minut! Nie chcę zmarnować ostatnich dni tutaj siedząc w domu.

-No dobrze, jak chcesz. Pojedziemy trochę wgłąb lasu, pogalopujemy wzdłuż rzeki i wracamy, okej?

-Tak jest!-zasalutowałam. 

-Tylko bądź ostrożna, Geralt panicznie boi się lisów-powiedział chłopak z wyraźną troską.- Nie za często można je spotkać na drodze, ale mimo wszystko lepiej mieć oczy szeroko otwarte.

-Zapamiętam.

Podróż przez las zajęła nam około dwóch godzin. W międzyczasie zdążyło się już porządnie rozpadać. Mimo wszystko nie przejęłam się tym za bardzo. W końcu dotarliśmy nad rzekę.

-Nie jedź zbyt blisko brzegu-odezwał się Rafał. Zgodnie z jego poleceniem odsunęłam się od zabłoconego terenu. Jechaliśmy już tak dobre 10 minut. Czułam się wspaniale. Do czasu.

Nagle z wysokiej trawy wyłonił się (o ironio) lis. Przebiegł mi przez drogę, co bardzo rozproszyło mojego konia. Stanął dęba, a potem zaczął wierzgać jak szalony.

-Uważaj!-zawołał przerażony Rafał. Zeskoczył ze swojego konia. Chciał chwycić Geralta za wodze, jednak było już za późno. Mój koń podszedł zbyt blisko brzegu. Z powodu śliskiego podłoża ja i Geralt zsunęliśmy się prosto do rozszalałej rzeki. Pisnęłam przerażona i kurczowo trzymałam się swojego konia, bowiem nie umiałam pływać. Słyszałam za sobą krzyki Rafała i widziałam, jak próbuje dogonić mnie z lądu, jednak nie miał szans z żywiołem. Nie wiedziałam, dokąd poniesie nas rzeka, modliłam się tylko, abyśmy z Geraltem wyszli z tego cało.

Rafał

Próbowałem znaleźć Lenę od dobrych kilku godzin. Na próżno. Boże, co ja teraz zrobię!? Co powiem reszcie? A co najgorsze- jak mam wytłumaczyć tą sytuację Janowi?! Nie miałem wyjścia, musiałem wrócić do domu po pomoc. Byłem strasznie zdenerwowany. Tak bardzo się bałem, że coś jej się stanie. Przyjechałem do domu najszybciej, jak tylko mogłem. 

-No nareszcie, ile można szlajać się po lesie, w dodatku w taką pogodę?- burknął Janek, kiedy przekroczyłem próg drzwi. Ciężko było mi złapać oddech.

-Co Ty taki zadyszany Rafix?-roześmiał się Florian.- I gdzie zgubiłeś swoją towarzyszkę?

-Jechaliśmy wzdłuż rzeki, Geralt przestraszył się lisa i wpadł do rwącej rzeki, a Lena razem z nim-powiedziałem na jednym wdechu.- A ona.. nie umie pływać-dodałem. Właśnie teraz przypomniało mi się, jak mówiła mi o tym na plaży. 

-Boże, zaraz biegnę po samochód i pojedziemy natychmiast jej szukać!-odparł blondyn i wybiegł z domu jak poparzony. Janek zaniemówił. Wyglądał, jakby właśnie stanęło mu serce.

-Jak mogłeś dopuścić do takiej sytuacji?!-zawołał zdenerwowany.-Jesteś skrajnie nieodpowiedzialny!!

-Przepraszam, ja..

-Nie spodziewałem się tego po Tobie!

-Ale ja naprawdę..

-Jeżeli ją stracę, nigdy w życiu Ci tego nie wybaczę!!

W tym samym momencie do domu wrócił Florian. Jan z zawiścią mierzył mnie wzrokiem.

-Rafał, samochód gotowy-ponaglił mnie energicznym ruchem ręki.

-Też chcę jechać-powiedział Janek wyraźnie podenerwowany. 

-Lepiej zostań. Ktoś musi być w domu, na wypadek, gdyby Lena sama zdołała tu wrócić-odpowiedział blondyn. Jaś kiwnął twierdząco głową.

-O ile jeszcze żyje-burknął, podjeżdżając do okna. Zacisnął pięści. Był naprawdę nieźle wkurzony.

-Żyje, nie martw się-rzekł Florian, po czym oboje wyszliśmy z domu. Szybko wsiedliśmy do samochodu. Odpaliłem auto i ruszyłem w stronę rzeki.

-Nie przejmuj się Rafał, to nie Twoja wina-powiedział Florian.

-Janek tak nie myśli..-odparłem.

-Boi się o nią i nie ma się na kim wyżyć.

-A jeżeli ona naprawdę przeze mnie zginie? Nie powinienem się zgadzać na wycieczkę nad rzekę wiedząc, jakie niebezpieczeństwa tam na nas czekają..

-Ona żyje! Cholera, może i jest wrażliwa, ale nie nieporadna! 

-Nie umie pływać! Jeżeli spadnie z Geralta utonie, wiesz, jak silna jest rzeka-nacisnąłem mocniej na pedał gazu. Bałem się. I to bardzo.

Jaś

Jeszcze nigdy nie byłem aż tak sparaliżowany strachem. Jeżeli ona nie umie pływać, to nie ma szans na przeżycie. Kretynka, przejażdżki jej się zachciało! Niespokojnie stukałem palcami o parapet. Nagle zobaczyłem nadjeżdżający samochód. Florian i Rafał wrócili tak szybko?! Pojechałem na korytarz. Otworzyłem drzwi i wyjechałem na dwór. Nadal strasznie padało.

-Cześć, Janek!- moim oczom ukazał się Filip.- Wybacz, że przyjechałem dopiero teraz, ale nie dałem rady zjawić się wcześniej-brunet podszedł do mnie.- Dlaczego siedzisz w tym deszczu, zaraz cały przemokniesz!

To nie ona..

-Czy coś się stało, Dżej? Gdzie są wszyscy?-spytał Filip, wchodząc do środka. 

- Szukają Leny-powiedziałem z bólem serca, wjeżdżając do domu zaraz po nim.

-Co? Jak to?-chłopak uniósł brew zaskoczony.

-Rafał pojechał z nią na wycieczkę. Jej koń przestraszył się lisa i.. oboje wpadli do rzeki-powiedziałem łamliwym głosem.

-Rafał i Lena?-spytał chłopak z przerażeniem. Pokręciłem głową. 

-Lena i koń.

-O boże..- Filip rozszerzył oczy.

-Ona nie może umrzeć-chwyciłem się za głowę.-Rozumiesz?

-Spokojnie, nic jej nie będzie- brunet przysunął krzesło i usiadł obok mnie.-Zobaczysz.

- Jak mam być spokojny, skoro cały mój świat może w jednej chwili legnąć w gruzach?!


Dziękuję Wam za wszystkie życzenia! Z tej miłości do Was napisałam dziś dwa rozdziały do przodu. W ramach niespodzianki dodaję kolejny!

Ps. Chyba nie myśleliście, że obędzie się bez jakiejś dramatyczniej akcji? Takie lubię najbardziej!

Beside You || JDabrowsky ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz