Rodział 1

1.6K 82 5
                                    

Natsu Pov.

Nastolatki to lenie i nieroby, śpiące do 15. To napewno słyszał każdy z nas. Mimo iż zazwyczaj śpię długo to tylko dlatego, że najczęściej po nocach gram lub czytam, a nie bo jestem leniwy. Znaczy... to też, ale wiecie o co mi chodzi. Tak więc właśnie po takiej nocy wstałem dzisiaj z opóźnieniem i nie szczędził mnie poinformować mój rodziciel.

- Te, leniu, wstawaj, bo spóźnisz się do szkoły to po pierwsze, po drugie to zrób w końcu coś z tym budzikiem, a po trzecie to zmień chociaż te słabą piosenkę!

- Co!? Jakie spóźnisz do szkoły?! I ta piosenka nie jest lamerska, to złoto.

- Ta napewno, a ty nie wyglądasz jak wyrośnięty przedszkolak. - no i klops, ma mnie. Wypłątałem się z pościeli i popatrzyłem na godzinę w telefonie uprzednio wyłączając budzik - Siódma trzydzieści... ja piernicze nie zdążę. - spanikowany wyleciałem do toalety, gdzie po załatwieniu tego co zdążyłem, przebrałem się w mundurek i dobiegłem do biurka, gdzie na szybko sprawdziłem plan lekcji i wpakowałem odpowiednie książki. Zbiegłem na dół, a mijając kuchnię wrzuciłem do niej plecak. Ubrałem buty wraz z kurtką, po czym wróciłem po torbę do której Igneel zapakował mi śniadanie.

- Dzięki tato! - wykrzyknąłem i dosłownie poleciałem do najbliższego skrzyżowania.

Gdy w końcu dobiegłem na miejsce, oparłem ręce na kolanach, aby złapać oddech.

- No nareszcie! Ile można?! Idziemy! - na miejscu czekał już na mnie mój przyjaciel.

- Ano, zaspałem?

- No co ty, nie zauważyłem.

- Dobra to idziemy na skróty. - i w taki sposób zaczęła się nasza przygoda.

Szliśmy sobie spokojnie, a tu nagle do naszych uszu dociera przekleństwo. Jedno, drugie, siódme i tak dalej. Obróciliśmy się o 90°, a tam ukazała się nam jakaś blondynka.

- Chyba potrzebuje pomocy.

- Tak myślisz?

- No wiesz, ty cnotko przeklinasz tylko jak się gubisz i nie możesz znaleźć drogi, więc...

- Dobra, rozumiem. Chodź, pomożemy jej.

Lucy Pov.

Otworzyłam oczy i odrazu spojrzałam na zegarek, stojący na małej komodzie obok łóżka. Urządzenie wskazywało 6.30, co znaczy, że zbliża się czas na...

- Panienko pora wstawać. - powiedziała pewna osoba i uprzednio pukając weszła do środka. Zbliżyła się do mojego łóżka i zerwała ze mnie kołdrę, po czym wyszła jakby nigdy nic. Powoli wygramoliłam się z łóżka i zaczęłam zmierzać w stronę łazienki, a nie byłaby bym sobą, gdybym nie potknęła się o ówcześniej zostawioną pościel. Zgarnęłam z krzesła mój mundurek i dalej kontynuowałam swoją wędrówkę.

Przynajmniej nie musiałam się zastanawiać w czym pójść w pierwszy dzień w nowej szkole. - pomyślałam i zaśmiałam się w duchu. Skierowałam się do docelowego pomieszczenia i wzięłam kilku minutowy prysznic w ciepłej wodzie.

Nim się obejrzałam była już 7.10, więc zeszłam na śniadanie. Virgo zrobiła mi tosty i herbatę, którą wypiłam ze smakiem. Wróciłam po plecak z książkami, a o 7.30 założyłam buty zimowe i kurtkę, po czym wyszłam.

Szłam, szłam, no i dalej szłam. Skręciłam w lewo i jak się domyślacie nie było tam nic. Null, kompletne zero. Przybiłam piątkę z czołem i ruszyłam przed siebie.

- Emm, ohayou? - zapytał ktoś za mną i położył mi rękę na ramieniu.

- Stranger danger! - wykrzyczałam i zwiałam kilka metrów do przodu, po czym odwróciłam się w stronę, jak się okazało sprawców. Stało tam dwóch chłopców, chyba w mniej więcej moim wieku. Jeden z nich różowo-włosy o pięknych czarnych oczach, a drugi także o tego samego koloru oczach, nie tak ładnych jak jego poprzednik, a nawet włosach.

- Eee pomóc ci może jakoś?

- Skąd wiesz, że potrzebuję pomocy?!

- Po tym, że od kilku minut klniesz jak szewc?

~ No w sumie gościu ma racje. - powiedziałam do siebie w myślach.

- Więc? Czego potrzebujesz nieznajoma? - spytał tym razem drugi, czym wyrwał mnie ze swojego rodzaju zamyślenia.

- Lucy.

- Proszę?

- Nazywam się Lucy. Lucy Heartfillia.

- Natsu Dragneel we własnej osobie i Gray Fullbuster. Więc? W czym ci pomóc?

- Akademia Fairy Tail. Szukam jej od... - i wtedy mnie zamurowało - Która jest godzina? - po tym pytaniu nowo poznani sami spoważnieli. Gray sprawdził zegarek i to on zrobił teraz piękną piatkę z czołem.

- Siódma pięćdziesiąt siedem, więc lecimy na złamanie karku, albo spóźnienie tak jakby pierwszego dnia szkoły. Co robimy?

- Ty się jeszcze zastanawiasz? Wolę złamać kark niż dostać kolejny szlaban za spóźnienie. Jeszcze skończylibyśmy razem jak ostatnio, więc stado, ruchy, ruchy, ruchy. - w ten sposób koledzy zaczęli biec pierwsi, a ja niczym cień zaraz za nimi.

Jeszcze chwila... tylko kilka kroków... i sukces, przekroczyliśmy bramy U.A. Znaczy nie U.A., tylko zwykłej szkoły. Tak, zwykłej szkoły. Chyba za dużo Boku no Hero Academia. Weszliśmy przez drzwi wejściowe, a na korytarzu nie było już nikogo.

- Aaaa, ja nie chcę zostać po lekcjach. - jęczał Natsu, w drodze do szatni, na co Gray zdzielił go w głowę.

- Baka. Możemy wyjść z tej opresji cali i bez kozy. - kolega stanął w miejscu i zaczał pokazywać na mnie, a Natsu, no cóż... myślał. Ściągnęliśmy kurtki i zmieniliśmy obuwie, a Natsu postanowił podająć temat.

- I jak ma nam niby pomóc w tym Lucy? - w tym momencie zaczęłam się śmiać, bo nawet ja domyśliłam się o co się rozchodzi, a Gray zaczął iść w stronę sali i mamrotać pod nosem, że tyle czasu z idiotami to stanowczo za dużo. Po chwili marszu doszliśmy pod salę numer 1. Chłopak zapukał do drzwi, a po usłyszeniu zaproszenia weszliśmy do środka.

- Przepraszamy za spóźnienie, ale koleżanka jest nowa i zgubiła się po drodze, więc zdecydowaliśmy się jej pomóc. - obaj czarnoocy skłonili się przed profesorem, a ten tylko westchnął.

- Dobrze, ale nie spóźniajce się już, a koleżanka niech się przedstawi. - dwójka wniebowziętych udała się na swoje miejsca i gdy szmer w klasie ucichł zaczęłam mówić.

- Nazywam się Lucy Heartfillia, przeniosłam się tutaj ze stolicy Crocus. Bardzo miło mi was poznać. - powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.

- Dobrze Lucy, usiądziesz z...











Jak myślicie z kim usiądzie Lucy?

Co wydarzy się w następnych rozdziałach?

Akademia Fairy TailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz