Rozdział 37

256 20 6
                                    

Lucy Pov.

A tymi osobami byli... Lyon i Juvia. Przecież oni szli w drugą stronę. Razem z moim chłopakiem staliśmy oniemiali patrząc się na stojących naprzeciwko nas. W pewnym momencie tamci wybuchli śmiechem, jednak zaraz poszli po rozum do głowy, że jednak trzeba nam co nie co wytłumaczyć.

- Przepraszam, ale gdybyście widzieli swoje miny. - dziewczyna wytłumaczyła nam, skąd się tu wzięli i zaproponowali, że przejdą sie razem z nami, bo moją po drodze. Wszyscy razem rozmawialiśmy wesoło , gdy nadszedl czas sie pożegnać i przygotować na jutro. Przytuliłam mój shipp, a z Natsu pożegnałam się buziakiem w policzek. Weszłam do domu w ktorym powitała mnie Virgo gotująca obiad.

- Witaj Lucy. Głodna?

- I to jeszcze jak. - odpowiedziałam i zasiadłam do stołu, gdzie dostałam talerz, a w nim pomidorową. Zjadłam ze smakiem i uprzednio dziękując udałam sie do swojego królestwa. Włączyłam sobie playlistę z kpopowymi piosenkami i zabrałam się za naukę.
Gdy skończylam spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 17. Włożyłam książki do szafki i zawołałam Virgo.

- Tak, coś się stało? - spytała, gdy tylko weszła do pokoju.

- Widziałaś gdzieś mój strój kapięlowy?

- W twojej szafie w ostatniej szufladzie masz letnie rzeczy. - podziękowałam i miałam się jej spytać czy nie widziała gdzieś jeszcze mojego ręcznika plażowego, jednak kiedy odwróciłam się w stronę, gdzie stało już jej nie zastałam. No puf. Nie ma. Peleryna niewidka. Podeszłam do mebla i kucnęłam, aby otworzyć ostatnią szufladę, w której zauważyłam strój, a także ręcznik. Do plecaka wpakowałam sobie ręcznik, bieliznę na zmianę, suszarkę, żel do kąpieli i szampon, gdy sprawdziłam jeszcze raz czy mam wszystko udałam się wykonać wieczorną rutynę. Po pewnym czasie wyszłam z łazienki i zadowolona położyłam się na łóżku. Chwilę poleżałam i nie wiedząc kiedy zasnęłam.
Nazajutrz obudził mnie dźwięk skrzypiącej podłogi w moim pokoju. Niepewnie otworzyłam oczy, a gdy przed soba zauważyłam czarne tęczówki wpatrujace się we mnie, odskoczyłam w bok co nie było dobrym pomysłem. Akurat tam gdzie uciekłam nie było już łóżka tylko podłoga, na której wylądowały moje cztery litery. Rozmasowałam bolące pośladki i popatrzyłam na sprawcę, którym okazał się Natsu tarzający sie po podłodze ze śmiechu.

- Tak, tak, śmiej się śmiej. - powiedziałam miło, gdy mojej głowie wykiełkował plan. Ten spojrzał na mnie zaskoczonyo, ale nic nie powiedział.

- Dobra Lu, zbieraj się, Virgo kazała mi cię obudzić. Co racja w nie taki właśnie sposób, ale cóż... - po tych słowach spojrzałam na niego spod byka i chwyciłam mundurek oraz strój kapielowy i poszłam do łazienki. Szybko się przebrałam i wróciłam do pokoju, skąd zabrałam plecak, a mojemu baraniemu chłopakowi gestem ręki kazałam iść za sobą. Zeszliśmy do kuchni, gdzie czekała już na mnie jajecznica i sok pomarańczowy. Zjadłam potrawę, spakowałam drugie śniadanie i zaczęłam się ubierać. Przyspieszyłam swoje ruchy, gdy usłyszałam jak Natsu zaczyna tupać nogą. Razem pożegnaliśmy pokojówkę i wyszliśmy z mojego domostwa, a gdy byliśmy wystatczająco daleko to zlapaliśmy się za ręce. Chwilę przed 8 doszliśmy do szkoły, a nasze kroki skierowaliśmy do wejścia. Weszliśmy do środka, gdzie zastaliśmy całą klasę czekająca na wychowawczynię, która nagle pojawila się ni stąd ni zowąd obok Gray'a, ktory omało nie zszedł z tego świata (dop.aut. Juvia by się pewnie ucieszyła dx). Nauczycielka sprawdziła listę obecności i zabrała nas w w stronę naszego celu. Na miejscu byliśmy o 8.30, więc kiedy tylko doszliśmy profesor Aquarius podeszła do recepcji i zalatwiła co musiała. Po chwili każdy z nas miał już na sobie cos w stylu zegarka, który tak naprawde był naszym "kluczem" do otworzenia szafki na rzeczy.

Akademia Fairy TailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz