Lucy Pov.
Obudziłam się i nie wiedziałam co się dzieje wokół mnie. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 6.25. Po kilku minutach walki ze sobą czy wstać czy zostać stwierdziłam, że wstanę szybciej. Wzięłam ubrania i wykonałam poranna toaletę, zeszłam na śniadanie i poprosiłam Virgo o jajecznicę, którą dostałam już po kilku minutach.
O 7.30 wyszłam z biorąc małą torebkę w której miałam kilka drobiazgów, portfel i telefon. W dniach w których były zawody sportowe nie bierzemy książek ani zeszytów. Będąc w połowie drogie czułam, że ktoś mnie śledzi obracałam się w każdym kierunku, ale nikogo nie widziałam. Gdy zostało mi 5 minut spokojnego marszu żeby dotrzeć do szkoły przedemną wyskoczyła Lisanna. Na jej twarzy pojawił się szyderczy uśmiech wskazujący, że nie ma zamiaru być miła i zamierzą coś zrobić. Jasno-włosa stała około 10 metrów ode mnie.
Po kilku sekundach zaczęła podchodzić coraz bliżej. Zbyt wystraszona nie mogłam nic zrobić nawet cofnąć się. Gdy dziewczyna stało naprzeciwko mnie znowu uśmiechnęła się szyderczo.- Nic blondyneczko nie zrozumiałaś z moich spojrzeń? - zaczęła
- Jakich spojrzeń o co ci chodzi? - zapytałam przy okazji trzęsąc się jak galareta
- Oj widze, że jeszcze nie wiesz. Ale Natsu jest tylko mój i nikomu go nie oddam. - powiedziała po czym kopnęła mnie z całej siły w lewą kostke sprawiając, że ból który otrzymałam bym niewyobrażalnie silny przez co klapnęłam na chodnik.
Dziewczyna zadowolona ze swojego czynu nadepnąła mi na skopaną kostkę i zaczęła ją przyduszać do betonowego chodnika. Po czym kontynuowała swoją wcześniejszą wypowiedź.- Natsu jest tylko mój. - zaczęła - Żadna blondyneczka, ani żadna inna osoba nie będzie się do niego przystawaiała, siedziała z nim w ławce, ani trzymała się z nim za ręce.
- Co ty chcesz ode mnie? - wydarłam się a ta bardziej zaczęła miażdyć moją nogę po czym uderzyła mnie z pięści w brzuch i powiedziała
- Chcę tylko żebyś odwaliła się od mojego kochanego Natsu. Przydusiła moją nogę moją jeszcze mocniej i odeszła zostawiając mnie na środku chodnika. Wzięłam telefon z torebki po czym zadzwoniłam do szofera żeby po mnie przyjechał na ulicę o jakiekś dziwnej nazwie. Jakimś cudem wstałam i doskakałam do najbliższej ławki. Po kilku minutach przyjechał kierowca i zabrał mnie do domu.
Wysiadłam z auta z pomocą kierowcy do domu i zapytana przez Virgo i Leon'a ( dop. aut. Tak nazywa się szofer) co się stało powiedziałam, że ktoś na mnie wpadł i się przewrociłam. O dziwo uwierzyli mi.
Dowlekłam sie do salonu, włączyłam telewizję i napisałam do Natsu, Levy i Erzy, że nie będzie mnie na meczu. Okazało, że kostka, którą mam opatrzoną jest coś nie tak. Będę mogła chodzić, ale tylko przy pomocy kul. Napisałam Erzie, że narazie nici z niespodzianki i bardzo przepraszam. Po odłożeniu telefonu wyłożyłam się wygodnie na kanapie i nie wiedząc kiedy zasnęłam.Natsu Pov.
Obudziłem się pełen energi z racji tego, że dzisiaj dokopiemy Tartarosowi w meczu. Dziewczyny szykują dla nas niespodziankę, nie moge sie doczekać co to będzie. Wziąłem ubrania na zawody i wykonałem poranna toaletę.
Zszedłem na śniadanie i szybko je zjadłem. Ubrałem buty i wyszedłem z domu o 7.30. Wziąłem plecak, który spakowany zostawiłem na parterze. Znajdowały się buty na hale, strój na zmiane, portfel i telefon. Szedłem sobie spokojnie i w szkole byłem o 7.50. Już miałem chwytać i otworzyć drzwi, gdy przyszedł do mnie SMS, jak się okazało od Lucy. W którym pisało, że ktoś ją staranował jak szła do szkoły i zrobiła sobie coś z kostką. Po chwili napisała Erza iż ma nadzieję, że nikomu nie powiedziałem o niespodziance. Jak się okazało została odwołana, zapewniłem szkarłatno-włosą, że nikt się o niczym nie dowiedział.
Nieco zasmucony brakiem Lucy na meczu szedłem powoli do szatni chłopców. Gdy byłem 50 metrów od drzwi na szyje znowu rzuciła mi się Lisanna. Zły, że znowu zaczęła się do mnie kleić odpchnąłem ją i smutny poszedł w odpowiednią stronę. Przbrałem się i zaczęliśmy ustawiać się na boisku, w celu przedstawieniw zawodników. Gdy to się skończyło przystąpiliśmy do meczu.~ Time Skip ~
Ledwo wygraliśmy z Liceum Tartaros. Wszyscy z okazji triumfu poszli na pizze zafundowaną przez trenera Gildartsa. Ale nie ja, po meczu napisałm do Lucy o wygranej i o odwiedzeniu jej. Smutny człapałem do domu blondynki i przemyślalem sobie kilka rzeczy na spokojnie. Zdałem sobie sprawę, że Lucy jest dla mnie kimś więcej niż tylko przyjaciółką (dop. aut. Natsu huhu szybko się zakochałeś dx).
Dobra, zgoda bez bicia się przyznaje, że zacząłem do niej coś czuć po wcześniejszej kłótni z Lisanną. Za każdym razem, gdy nie ma jej obok mnie czuje się samotny. Będąc niedaleko domu blond-włosej nabrałem podejrzeń, że biało-włosa mogła jej coś zrobić. To prawda, że jesteśmy przyjaciółmi od dzieciństwa, ale ja nic do niej nie czuje. Z nią nie jest tak jak z Lucy. Z zamysłeń wyrwało mnie to, że stałam pod drzwiami jej domu. Nacisnąłem na dzwonek do drzwi.
Po kilku minutach drzwi otworzyła mi o pokojówka.- Panienka, jest w salonie. - wszedłem do środka, zdjąłem buty i pokierowałem się do pomieszczenia.
Czy chłopak dowie się o tym co się stało Lucy?
Lisanna da jej spokój? A może stanie się coś innego?
Juź niedługo w najbliższych rozdziałach.
CZYTASZ
Akademia Fairy Tail
FanfictionLucy Heartfillia to zwykła dziewczyna, wyśmiewana i obgadywana w poprzedniej szkole, przenosi się do Akademii Fairy Tail. Czy znajdzie nowych przyjaciół i zaakceptują ją rówieśnicy, a może spotka tam miłość swojego życia? Książka jest w trakcie popr...