Rozdział 41

181 12 22
                                    

Natsu Pov.

Gdy ojciec Lucy powiedział do mnie, że wcześniej wspomniana nie wróciła na noc do domu, to miałem nikłą nadzieję, że się jednak przesłyszałem.

- Jak to nie wróciła do domu?

- Normalnie. Pokojówka powiedziała, że Lucy wczoraj nie wróciła, więc pomyślała, że może została na noc u ciebie. Próbowałem także się z nią skontaktować, jednak nic to nie dało. Dlatego do ciebie zadzwoniłem drogi chłopcze. - oznajmił, a ja wciągnąłem powietrzę ze świstem.

- Złożył pan zawiadomienie na policje?

- Jeszcze nie, ponieważ chciałem najpierw sprawdzić czy nie ma jej u ciebie.

- Jeśli trzeba mogę z panem pojechać na komisariat.

- Byłbym bardzo wdzięczny. - po tych słowach podałem ojcu Lucy mój adres i raz dwa zaczałem się zbierać. Zostawiłem tacie kartkę w ktorej opisałem sytuacje z grubsza, a po kwadransie już siedziałem w czarnej limuzynie. Gdy wsiadałem do pojazdu moim oczom ukazał się starszy już mężczyzna z małą brodą i dobrze zbudowanym ciałem. Mimo chęci powiedzenie czegoś to z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk. Po następnych 15 minutach wysiedliśmy przed miejscem docelowym i skierowaliśmy się do środka budynku.
Równe 2 godziny później kończyłem łumaczyć Igneelowi, czemu tak nagle wyeksmitowałem rano z naszego miejsca zamieszkania. I wiecie co? Teraz czuję, że zaczynam powoli panikować. Sam próbowałem dodzwonić się do blondynki, jednak jak się domyślacie nie przyniosło to żadnych skutków.

- Synu wiem, że nie pokoisz się, jednak to nic dobrego nie przyniesie. Policja napewno już nad tym pracuje. Do szkoły nie wyśle cię w takim stanie, ale może spróbuj się przespać? - na początku spojrzałem na rodziciela jak na wariata, jednak podeszłem do mojego pokoju. Położyłem się na łóżku i cały czas nerwowo wgapiałem się w telefon czekając na jakiś znak. I w ten sposób po pewnym czasie oddałem się objęciom Morfeusza.

Otworzyłem oczy i pierwsze co zarejestrowałem to jakieś zaciemnione pomieszczenie. Wyjrzałem za malutkie okna, które znajdowały się tuż przy ziemi, co znaczyło iż jest to piwnica. Wtem drzwi otworzyły się, a do środka weszła na czarno ubrana postać z kapturem na głowie. Zamknęła drzwi i podeszła do biurka, które stało w kącie pokoju. Zapisała coś na kartce leżącej na nim i swoje kroki skierowała do przeciwnego kąta sali. Widok który tam zastałem zmroził mi krew w żyłach. Na krześle siedziała związana Lucy. Po niespełna kilku sekunach jasno-włosa obudziła się, a jej brązowe oczy stały się prawie czarne.

- No co szmato? Przecież mówiłam, że twój koszmar po ciebie przyjdzie, prawda? - znałem ten głos, jednak za nic nie mogłem sobie przypomnieć do kogo on należał. Nagle osoba oderwała taśmę, którą zkneblowane były usta dziewczyny wywołując tym niemały ból.

- Zostaw mnie w spokoju! Czego ode mnie chcesz?! - wykrzyczała, na co jegomość zacmokała.

- Dwa razy dałam ci szansę, aby przestać krecić się w towarzystwie Natsu, a ty zlekceważyłaś je i za to spotka cię kara. - powiedziała i uderzyła blond-włosą w twarz. Przed czwartym uderzeniem zdążyłem jeszcze usłyszeć Natsu, pomocy, a dziewczyna starciła przytomność.

- Ts. Nie wiem jak mój ukochany mógł coś do ciebie poczuć.
Zza okien zaczęły przebijać się pierwsze promienie słońca, a ja poczułem się bardzo słabo. Zamknąłem oczy i zacząłem głęboko oddychać, ale nic mi to nie pomogło i zaraz witałem się z podłogą.
Zerwałem się do siadu cały zlany potem, gdy do mojego pokoju wdarły się pierwsze promienie słoneczne.

Co znaczył ten sen? Nie mam pojęcia, jednak wiem, że oprawca jest blisko, bardzo blisko.

Chcąc jakoś zapanować nad emocjami ruszyłem do kuchni w której zrobiłem sobie melisę na uspokojenie. Wróciłem do łóżka i znów zacząłem wgapiać się w telefon, który nagle zadzwonił. Na ekranie wyświetlił się mi numer Lyon'a, jednak odrzuciłem połączenie i wrociłem do gapienia się w urządzenie. Po kilku godzinach zasnąłem, ale tym razem nie nawiedzony żadnym snem.
Obudziłem się po kilku godzinach, a mnie wyobraźnia podsuwała coraz to gorsze scenariusze. Aby przestać zaprzątać sobie głowe zabrałem się za sprzątanie. Mój kochany rodzic który zobaczył mnie odkurzającego salon popatrzył się na mnie jakbym urwał się z choinki, westchnął i udał się do kuchni. Gdy skończyłem udałem się do tego samego pomieszczenia, gdzie czekała na mnie jajecznica i kubek jak się okazało melisy. Podziękowałem skinieniem głowy i zabrałem się do jedzenia. Po tym wróciłem do pokoju i znów położyłem się na łóżku, zwinąłem się w kulkę i zacząłem wgapiać się w ścianę. Nie wiem ile czasu tkwiłem w tej pozycji, kwadrans, godzinę, dwie? W każdym bądź razie z zamyślenia wyrwało mnie odbicie się drzwi od ściany, popatrzyłem na sprawców, którymi okazali się Juvia i Lyon.

Akademia Fairy TailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz