Rozdział 3

1.2K 80 26
                                    

Lucy Pov.

Następnego dnia chyba ktos nade mną czuwał, bo nie obudziło mnie nic.

- Panienko wstawaj. - powiedziała zza zamkniętych drzwi Virgo i... nic chyba da mi spokój z zabieraniem pościeli. Chociaż to może być cisza przed burzą. Bardzo niechętnie wyszłam z łóżka, kierując się do łazienki wzięłam przygotowany wcześniej mundurek. Zrobiłam poranną toalete i zeszłam na śniadanie przygotowane przez moją pokojówke wcześniej wbiegając do pokoju i biorąc torbę z książkami. Jedząc wcześniej przygotowany dla mnie posiłek usłyszałam dzwonek do drzwi, a gosposia poszła do nich i otworzyła je.

- Panienko ktoś do ciebie. - oznajmiła i wróciła do swoich czynności. Spojrzałam miedzy framugi, a drzwiach stał różowo-włosy chłopak.

- Cześć Lucy - mówiąc to lekko się uśmiechnął. Odzwzajemniłam uśmiech i po chwili odpowiedziałam mu. Wzięłam swój tornister i wyszliśmy.
Przez długi czas poruszliśmy się w ciszy po czym chłopak zaczął.

- Lucy ja chciałem cię przeprosić. - powiedział niepewnie.

- Za co? - zapytałam.

- Za wczoraj. - usłyszałam po chwili.

- Ale co sie wczoraj wydarzyło? - spytałam zastanawiając się.

- Eee... no wiesz... Lisanna sie do mnie wczoraj przytuliła i jak popatrzyłem sie na ciebie to miałaś taki trochę przybity i pytający wzrok. Chciałem się ciebie zapytać o co chodzi ale najpierw musiałem odkleić od siebie tego krwiopijce. dla mnie pijawke.
Zastanawiając się chwile przypomniało mi się, że rzeczywiście coś takiego się stało. Nieświadomie na moje policzki wkradł się lekki rumieniec.

- Więc przepraszam i chciałbym wiedzieć o co chodzi. - zapytał niezbyt pewny siebie. Nie wiedząc jak wybrnąć z sytuacji wymyśliłam na szybko jaką kolwiek wypowiedź.

- Nic mi się nie stało. Tylko nie wiedziałam na początku czemu mi nie powiedziałeś, że masz dziewczynę. - oznajmiłam po czym zrobiłam cudzysłów w powietrzu.

- Lucy powiedziałem to w twojej obecności tylko raz i więcej nie mam zamiaru powtarzać. - przerwał, złapał oddech i dodał - Lisanna nie jest, nie była i nigdy nie będzie moją dziewczyną. - siedziałam chwile analizując to co przed chwilą powiedział i odpowiedziałam.

- Nie no spoczko nie gniewam się o nic - powiedziałam i posłałam lekki usmiech. Chłopak odpowiedział dużym dość typowym dla łobuza uśmieszkiem. W dalszej drodze rozmawialiśmy o troche niezbyt przyjemnym dla mnie temacie, mianowicie o tym dlaczego przeniosłam się z Saberów do FT. Po chwili namysłu zaczęłam mu opowiadać. Mimo osoby nierozgarniętej na jaką wygląda, stwierdziłam, że mogę mu zaufać.

- Przeniosłam się do was, ponieważ mój ojciec znalazł tutaj pracę i... - urwałam w pewnym momencie. Natsu nieco zdezorientowany zapytał.

- I? - jakoś zebrałam się w sobie i powiedziałam mu.

- I nie byłam zbyt lubiana w klasie, świat zawalił mi się, gdy okazało sie iż moja przyjaciółka musiała się przenieść do Akademii Tartaros, ponieważ jej ojciec znalazł dobrze płatną pracę niedaleko tej szkoły, a dojazd ich wcześniejszego domu zajmowałby mu 30 minut. Yukino jako jedyna bardzo mnie lubiła i miała gdzieś zdanie innych. Niestety po jej przeprowadzce kontak nam się urwał. - skończyłam mówić i moje oczy zaszkiły się

- Lucy. - zaczął - Czasami utrata przyjaciela pozwala zrozumieć, że nie każdy dojrzał do bycia kimś takim. Skoro kontakt wam się urwał nie sądzisz, że warto zacząć nowy rozdział?

- Masz rację. - powiedziałam przez łzy.
W pewnym momencie poczułam coś ciepłego tulącego się do mnie. Był to różowo-włosy.

- Nawet jeśli któreś z nas gdzieśby się przeniosło obiecuje, że kontakt by się nam nie urwał. Przytulił mnie mocniej, chwile po tym jak odwzajemniłam uścisk odkleił się ode mnie, złapał za dłoń i zaczął prowadzić w kierunku szkoły. Na co ja momentalnie strzeliłam cegiełkę na twarzy. Po chwili chłopak spostrzegając co zrobił strzelił natychmiastowego buraka. Zaśmiałam się w myślach.
Nim się obejrzeliśmy byliśmy już w szkole dalej trzymając się za ręce. Poczłapaliśmy do szatni w której był Gray, Gajeel, Levy i Juvia. Gdy spostrzegli nas ich oczy pokierowały się na nasze ręce. Zdając sobie sprawę, że dalej się siebie trzymamy strzeliliśmy natychmiastowe buraki i puściliśmy swoje dłonie. Wszyscy oprócz mnie i Natsu zaczęli chichotać. Po kilku sekundach zaczęliśmy się śmiać razem z nimi i poszliśmy grupką do klasy.

Dzień zapowiadał się coraz lepiej.

Natsu Pov.

Czy kiedykolwiek myślałem, że będę kiedyś starał się wystalkować adres zamieszkania jakiejś dziewczyny? A w życiu. Tak uważałem aż do dzisiejszego wieczora, gdy próbowałem wymyślić sposób, aby dowiedzieć się gdzie mieszka Lucy. Dlaczego to robię? Tylko dlatego, żeby wyjaśnić sprawę, która zaszła między mną, a Lis. Dziwnie było mi patrzeć na taką bez emocjonalną blondynkę. Siedzę przy komputerze od ponad 2 godzin i jedyne co czuję to, coraz mocniejsza ochota na spanie. Sprzedałem sobie liścia i wróciłem do pracy przy urządzeniu, bo piekący ślad powstrzymywał mnie przed zaśnięciem.

Pewnie zeszłoby mi tak nawet do jutra, gdyby do głowy nie przyszedł mi bardzo prosty pomysł. No, bo w końcu od czegoś istnieje ten klasowy przewodniczący, nie? Włączyłem aplikację i napisałem wiadomość do odpowiedniej osoby, a moje powieki stały sie tak ciężkie, że zasnąłem.

Nazajutrz obudziłem się... na podłodze. Na początku bolało mnie wszystko, ale po kilku skrętach i pajacykach było juz dobrze. W końcu ktoś przespał sylwestra na dywanie, prawda? (dop. aut. Sytuacja z życia. A wiecie co było w tym najzabawniejsze? Że autorka była całkowicie trzeźwa) Spanie na podłodze jest moim zdaniem lepsze niż na dmuchanym materacu z którego schodzi powietrze, a ty czujesz się jak na jakiejś fazie. Zabralłm sie za poranną toaletę, która zajęła mi około kwadransa, więc po pół godziny byłem już gotowy.

- Natsu, lamusie wstawaj! - jak prawie na codzień do mojego pokoju wbił mój rodziciel gotowy zwalić mnie z łóżka.

- Ohayou tato. - powiedziałem, gdy pakowałem książki do plecaka.

- Eee, cześć. Wiesz ty co ja chyba wrócę do robienia śniadania. - i póki co tyle go widziałem. Spakowałem jeszcze piórnik i już miałem schodzić, gdy przypomniało mi się o moim telefonie. Wszedłem we wiadomości i przybiłem piękną piątkę ze ścianą. Teraz to chociaż pamiętam dlaczego nie obudziłem się w łóżku. Podziękowałem Levy i zaznajomiłem się z adresem blondynki. Zszedłem na śniadanie, który zjadłem jak najszybciej i po umyciu zębów ubrałem się w zimowe rzeczy.

- Do zobaczenia tato!

- Do później Natsu! - wyszedłem z domu i udalem się w odpowiednią stronę.

Stoję pod tą ogromną rezydencją jak głupi od kilku minut i dumam czy to napewno był dobry pomysł. W końcu zebrałem w sobie odwagę, przeszedłem furtkę i podreptałem pod drzwi. Wziąłem głęboki oddech, po czym zadzwoniłem dzwonkiem. Nie minęło kilka sekund, a drewno przedemną otworzyło się.

- Dzień dobry ja jestem kolegą z klasy Lucy.

- Panienko ktoś do ciebie.

- Cześć Lucy. - dziewczyna odwzajemniła mój uśmiech, po czym chwyciła swoją torbę i wyszliśmy w kierunku szkoły.

- Lucy ja...

Nie wiedziałem, że dziewczyna miała takie życie. Wyśmiewanie i brak akceptacji napewno odcisnął na niej znak, ale mimo tego cieszę się, że nie zamknęła się w sobie i postanowiła komuś zaufać. Przytuliłem jasno-włosą, poczym nieświadomie złapałem za dłoń i zacząłem prowadzić w kierunku akadamii.






















Ciekawe co sie stanie, gdy Lisanna dowie się, że nasza bohaterka trzymała Natsu za ręke!?
- Laska ty się jeszcze pytasz? Yandere Simulator będzie normalnie.

Co zapowiada dzień?

Akademia Fairy TailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz