Rozdział 25

475 34 10
                                    

Lucy Pov.

Obudziłam się ze świetnym humorem po wczorajszej kolacji Natsu. Zrobiłam sie jeszcze bardziej zadowolona, gdyż obudziłam się 30 minut przed wygramoleniem się z łóżka. Stwierdziłam, że jeśli wstane o tej 10.30 znaczy się o 10.34 to nie bedę musiała się śpieszyć. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Wyszłam z mojego legowiska i skierowałam się w strone łazienki. Co jak co, ale mam nadzieje, że nie bedę miała szopy na głowie, bo dzisiaj prawdopodobnie wypada dzień ich mycia. 
Stanęłam przed lustrem i omało co nie padłam... szopa większa niż kiedy kolwiek. Wsunęłam w nie ręke w poszukiwaniu gumki do włosów, przy okazji rozplątując kołtuny. Jeszcze chwila i... mam. Popatrzyłam na swoje odbicie i stwierdziłam, że nie jest źle, wystarczy tylko umyć włosy. Wyciągnęłam z szafki mój ulubiony czarny ręcznik i po chwili zacięgnełam się zapachem czekoladowego szamponu do włosów. Stwierdziłam iż przy okazji całą sie umyje. Ciało umyłam truskawkowym żelem pod prysznic.
Czysta i pachnąca skierowałam się w strone szuflady z bielizną. Szybko się w nią ubrałam i poszłam do pokoju.  Popatrzyłam jeszcze na zegarek i okazało się iż jest dopiero 11.10. Podeszłam do otwartego okna!?

WTF? Przecież ono było zamknięte...Ahh tak pewnie Virgo je otworzyła je, gdy brałam prysznic. - wykminiłam po dłuższej chwili.
Wyciągnęłam z szafy czarne spodnie i koszule w czarno-czerwoną krate. Zeszłam po schodach do kuchni, gdzie spotkałam Virgo.

- Wiataj pan... znaczy Lucy co chciałabyś na śniadanie? - zapytała. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 11.20.

- A nie wiem zaskocz mnie czymś. - powiedziałam  podekscytowana

- Specjał szefa kuchni już się robi. - powiedziała z iskierkami w oczach. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej sok pomarańczowy, a z szafki po mojej prawej kubek z napisem 'Dla najlepszej'. Dostałam go na 15 urodziny od wszystkich tutaj pracujących, nie wliczając mojego taty, ktory po śmierci mamy zatracił się w wir pracy i wychowywała mnie wtedy służba.

- Lucy? Lucy! - machała mi przed twarzą pokojówka - Śniadanie gotowe.

- Ahh... już, tak szybko? Przepraszam zamyśliłam się. - wlałam soku do szklanki i zasiadłam do stołu.

- Proszę o to moje specjalne czekoladowe naleśniki. - powiedziała dumna. Na widok tego moje oczy sie zaświeciły. Wzięłam gryza i zrobiłam mine jak u dziecka ktore dostało lizaka.

- Viłgo to hest pysne. - powiedziałam zajadając się.

- Spokojnie Lucy nie jedz tak szybko, bo cię rozboli brzuch. - powiedziała lekko roześmiana, gdy kończyłam 3 naleśnika.

- Dziękuje to było pyszne. - powiedziałam w pełni najedzona i wypiłam jeszcze zawartość szklanki .
Poszłam do swojego pokoju po drodze wchodzac jeszcze do łazienki i zalatwiając poranną toalete o której zapomniałam wcześniej. Umyłam zęby i przy okazji zrobiłam mój lekki i niewidzialny makijaż. Wparowałam do pokoju po telefon i portfel. Wzięłam jeszcze mój czarny mini plecak i wpakowałam tam rzeczy. Założyłam mój ulubiony miętowy zegarek i powoli ruszyłam do wyjścia. Przy drzwiach wyjściowych "wbiłam" się w moje czarne trampki.
Po chwili stałam już na zewnątrz. Ogarnęłam godzine na telefonie i stwierdzając, że skoro wyjde teraz to znowu nie będę musiała się śpieszyć. Powoli udałam się w kierunku galerii.
Przy centum handlowym byłam o 11.55, ale nie zastałam tam Natsu. Stwierdziłam, że pewnie przyjdzie chwile przed czasem, więc podeszłam bliżej budynku i siadłam na ławeczce przy okazji zaczynając przeglądać Instagrama.

~ Time Skip ~

- Ohayo Luce, idziemy? - usłyszałam głos mojego chłopaka.

- Ohayo Natsu, pewnie.

Akademia Fairy TailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz