Rozdział 36

381 26 18
                                    

Lucy Pov.

Normalnie człowiek z samego rana marzy żeby zostać z Morfeusze jeszcze dłużej, zwłaszcza jeśli jest to poniedziałkowy ranek. Niestety mi nie było to dane, gdy do mojego pokoju wtargnęła Virgo... Chociaż to wtargnęła to chyba lekkie niedopowiedzenie, ona wparadowała, aż drzwi odbiły się od ściany, pokojówka chciała coś powiedzieć, lecz wyprzedziłam ją pytaniem.

- Te drzwi przypadkiem nie trzymają za długo? - spytałam ciekawa i podniosłam się do pozycji siedzącej, przy okazji otwierając oczy.

- Tak pan... Lucy ponarzekasz sobie później na moje moce destrukcji. (dop. aut. Autorka wcale nie ma mocy desteukcji i wcale jej się nie zdarza coś zepsuć. Wogóle, dwukrotne spalenie żarówki podczas póltoraj tygodniowego pobytu u kuzynki, to wcale nie oznacza, że jest destrukcją.) A teraz wstawaj, bo ci herbata wystygnie.

Niechętnie wstałam i poczłapałam do łazienki, gdzie wykonałam poranną toaletę. Wróciłam do pokoju i przebrałam się w mundurek, jeszcze raz sprawdziłam czy wszystko wzięłam do szkoły i zeszłam do kuchnii. Zajęłam swoje stałe miejsce przy stole, gdzie czekało na mnie śniadanie i drugie śniadanie. Zjadłam je ze smakiem, podziękowalam Virgo i powoli zaczełam zbierać się do szkoły. Ubrałam buty i lekką wiosenną kurtkę (dop. aut. w Japonii w tym czasie trwała zima, ale nikt autorki nie poinformowal o tym dx. A oni na randkę szli jakby było lato, ale dobrze, że nikt na to uwagi nie zwrócił 😂). Wzięłam torbę z książkami, spakowałam drugie śniadanie i poszłam w siną dal. W akdemii byłam 10 minut przed dzwonkiem, kurtkę zostawiłam w szatnii, a potem poszłam w stronę klasy.
Usiadłam na swoim miejscu i patrzyłam na wchodzących ludzi. Dosłownie równo z dzwonkiem do sali wszedł Natsu szczerzący się jak głupi do sera, a zaraz za nim profesor Aquarius. Podszedł do naszej ławki i nic nie mówiąc poruszył w śmieszny sposób brwiami.

- Droga klaso, ponieważ zbliżają się rozgrywki koszykarskie , to postanowiłam was zabrać jutro na nowo otwarty basen Plażowicz. - wszycy w klasie wstali i zaczęli klaskać na słowa wychowawczyni - Dziękuję, a teraz pytam czy ktoś ma jakieś pytania?

- Na którą część idziemy? - spytała Cana.

- Ostatnia, czyli tą z piaskiem i boiskiem do siatkówki. - ręka Levy wystrzelila w górę - Tak?

- Jaki jest haczyk?

- No, chciałabym żeby żaden nauczyciel was w tym dniu nie upomniał. - powiedziala lekko zmieszana.

- Yes my lord! - odkrzyknęła jej klasa.

- Dobrze, a teraz skoro sprawe mamy załatwioną, to chciałam powiedzieć, że na balu obowiązują maski, jakie sobie wymarzycie. Szczerze, to nie pamiętam czy wam o tym wpominałam. A teraz przejdźmy do tematu naszej lekcji jakim jest, Kultura przy stole i w innych miejscach publicznych. - a na te słowa klasę wypełnił zbiorowy jęk, a nauczycielka popatrzyła na nas jak na wariatów.

Jak sobie pomyślę, że dzisiaj az 8 lekcji, do tego bez wef'u, to chcę mi się płakać, ale trzeba przeżyć.

Na każdej lekcji byliśmy potulni jak baranki, naprawdę. Na przerwie obiadowej po 3 lekcji, gdy Lyon przechodził obok pokoju nauczycielskiego, a skoro drzwi były otwarte to zwolnił i usłyszał jak kilkoro nauczycieli rozmawiało między sobą, że ktoś podmienili naszą klasę, albo nie wiedzą czy sie bać czy nie, bo to może być cisza przed burzą. Cytował biało-włosy słowo w słowo, a część klasy, która została w sali pokładało się ze śmiechu.
Potem ktoś ze starszej klasy puścił plotkę, że jakieś dwie dziewczyny pobiły się o chłopaka z Blue Pegasus i za dobrze to się nie skończyło. Podobno jedna ma złamaną rękę, a druga nos. Co najciekawsze dziewczyny były tak zajęte rywalizacjią, że nie domyśliły się, że ta osoba już ma drugą połówkę. Ale plotka jak to plotka, ktoś coś pomieszał, inny coś ukrucił, a trzeci dodał coś od siebie i koniec końców powstała zabawna historyjka, można by rzec, jeśli nie patrzeć na skutki dla obu dziewczyn.

Akademia Fairy TailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz