Rozdział 34

427 27 3
                                    

Lucy Pov.

Szłam sobie spokojnie i rozmyślałam o różnych sprawach, gdy niespodziewanie odbiłam się od czegoś przez co chwilę później rozmasowywałam moje bolące cztery litery. Popatrzyłam na sprawcę wypadku i nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Sprawcą mojego samopoczucia był słup od latarni. Pozbierałam się szybko z chodnika i równo z wybiciem godziny 12 zapukałam do drzwi niebiesko-włosej.

- Ohayou, Lu-chan. - powiedziała dziewczyna, gdy otworzyła mi drzwi.

- Ohayou Levy. Mogę wejść?

- Pewnie. Zapraszam. - otworzyła mi szerzej drzwi i gestem ręki zaprosiła do środka - Chcesz coś do picia lub jedzenia?

- Narazie nie. Dzięki. - zdjęłam odzienie i poszłyśmy do jej pokoju - Gdzie są twoi rodzice?

- Tato w pracy, a mama umówiła się z koleżankami na kawę. To co najpierw?

- Najpierw musisz mi pomóc w wyborze sukienki, bo z resztą pójdzie z górki. Otworzyłyśmy jej drugą szafę w pokoju i ustaliłyśmy, że ona pokazuje mi różne sukienki, a ja oceniam, które się nadadzą. Zaczęła mi pokazywać, a ja bawiłam się w jury.

- Ładna, ale za długa. - wyciągnęła czerwoną - Za krótka. - pokazała kolorową, prawie tęczową - Nie, bo oczopląsu dostaje od samego patrzenia. - wzięła różową, ale to taki kolor, że aż od samego patrzenia oczy bolą.

- L... - zaczęła, lecz jej przerwałam.

- Levy, wiesz, ja jestem pewna, że taki róż to samoistnie nawet w naturze nie występuje. - zaśmiałyśmy się na te słowa.

- Wiem i tak bym jej nie wzięła. Chciałam usłyszeć twój komentarz na ten temat.

Trzeba przyznać, że moje żarty wniebowstąpiły na inny level. - pomyślałam, pokazała mi żółtą.

- Levy nie obraź się, ale z tej to byłaby całkiem przyzwoita firanka. - dziewczyna wybuchła śmiechem - Wiesz to chyba troszkę zajmie. - powiedziałam. Chyba dwadzieścia sukienek później wykombinowała czarną z rękawem 3/4, nad kolano i głębokim dekoltem z koronką.

- Niezła, połóż na łóżko. - wygrzebała butelkowo-zielona, także nad kolano, ale z wycięciem na plecach. Wskazałam na miejsce gdzie śpi, aby tam ją położyła.

- Świetnie, już 15. - śmiechłam, ale zaraz się opanowałam - Dobra, ty lecisz na kąpiel, a ja tu wszystko przygotuję. - dziewczyna już miała zniknąć za drzwiami łazienki, gdy zadałam jej pytanie - Masz może botki? - pokiwała głową twierdząco.

- Na dole, szafeczka przy drzwiach. - poszłam w tamtą stronę i wyciągnęłam z owcześniej wspomnianego przedmiotu czarne buty. Wróciłam do pokoju i usłyszałam odgłos lejącej się wody w pomieszczeniu obok. Wyciągnęłam z mojego plecaka prostownicę oraz kosmetyki, po czym położyłam je na toaletce dziewczyny. Po 30 minutach wyszła z łazienki i zaczęła suszyć swoje włosy. Kwadrans później, gdy skończyła swoją czynność, stanęłyśmy przed najtrudniejszym wyborem.

- Jak myślisz, którą?

- Przymierz obie i wtedy zdecydujemy. - przyjaciółka wzięła najpierw bilardowo-zieloną, a nam mina zrzedła.

- Jest brudna. - wskazałam na przód odzienia - I lekko odstaje przy twojej talii. Dobra to teraz następną. - niechętnie podeszła do niej i stała przed nią chwilę, wiedząc o co jej chodzi, zaczęłam mówić do niej miło - Levy, jesteś wspaniałą dziewczyną, przyjaciółką, nie liczy się rozmiar biustu, tylko to co jest tutaj. - popukałam się lekko w miejsce na klatce piersiowej, gdzie znajduje się serce. Zmobilizowana osoba ubrała sukienkę i wydawała się mile zaskoczona.

Akademia Fairy TailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz