Rozdział 16

732 52 23
                                    

Jellal Pov.

Po obudzeniu pierwsze co zdążyłem zarejestrować to głos swojej rodzicielki.

- Jellal wstawaj. - oznajmiła i wróciła do poprzednich obowiązków.
Gdy po 10 minutach mamusia nie usłyszała mojej krzątaniny po pokoju zastosowała na mnie nie mały szantaż.

- Mały wstawaj, bo nie wyrobisz się z poranną toaletą. - krzyknęła, wiedziała, że odkąd zacząłem słuchać kpop'u i poznawać tamtejszą kulturę, zacząłem bardziej dbać o swoją twarz i zwracać uwagę na ochronę skóry przed słońcem.
Chcąc nie chcąc musiałem wstać. Skierowałem kroki do łazienki po drodze ściągając koszulkę w której śpię i rzucając ją na na materac. Jeśli chodzi wam po głowie pytanie. Czemu na materac, a nie na łóżko? Tata dostał awans i w związku z tym musieliśmy się przenieść do Magnolii, (dop.aut. Jak to się piszę?) przez co musiałem zmienić szkołę. Dom, który kupiliśmy miał kilka nie umeblowanych pokoi, czyli mój teraźniejszy, łazienka na dole, ale posiadała prysznic i salon.
Z racji tego, że wprowadziliśmy się tu przedwczoraj, mama i tata dopiero dzisiaj jadą kupić mi jakieś łóżko. Materac przywieźliśmy ze sobą, gdyż dokupiliśmy go do mojego poprzedniego łóżka, lecz tata wieczorem wrócił i oznajmił nam, że dostał awans. Kiedy indziej opowiem wam historię z mojego życia i o przeprowadzce.
Wszedłem do pomieszczenia docelowego. Umyłem twarz, użyłem toniku i kremu pod oczy (dop.aut. No mój rytuał dx). Wyszedłem ze środka i skierowałem swoje kroki do szafy. Wyciągnąłem z niej uprasowany mundurek i założyłem go. Wziąłem torbę z książkami i zszedłem do do kuchni.

- Cześć mamo. - przywitałem się z nią

- Cześć leniu. - oznajmiła z sarkastycznym uśmiechem i podała mi śniadanie - Lekko podpieczone tosty, twoje ulubione - spojrzałem na nią pytającym wzrokiem - Żeby dobrze rozpocząć dzień w nowej szkole. - zjadłem je ze smakiem i zacząłem pić moją ulubioną zieloną herbatę. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał równo 7.00 i prawie oplułem się wcześniej pitym napojem.

- Mamo czemu obudziłaś mnie tak szybko? - spytałem rozgniewany

- Znam cię synu, wiem, że masz geny twojego ojca, który w jakieś ważne dni lubisz sobie bardziej pospać zamiast stresować się co może się stać. - stwierdziła i puściła mi oczko.
Otworzyłem buzię, żeby trzepnąć jej jakiś solidny argument, że się myli, ale tylko otwierałem usta i je zamykałem z powodu chwilowego braku sarkazmu.

- Otwierasz usta i je zamykasz jak ryba wyjęta z wody. - uniosłem ręce do góry w geście kapitulacji i na spokojnie poszedłem do mojej osobistej toalety, w pokoju. Umyłem zęby i skierowałem swe kroki do małej komody obok łóżka, na której znajdował się telefon. Odpiąłem go od ładowarki i włożyłem do kieszeni spodni. Znów skierowałem swoje kroki do kuchni. Odebrałem od mamy pudełko śniadaniowe i schowałem je do tornistra. Ubrałem zimowe buty i kurtkę, już miałem chwytałem za klamkę od drzwi wyjściowych, gdy usłyszałem krzyk mamusi.

- Jellal! - odwróciłem się, żeby spytać o co chodzi, gdy poczułem jak dostałem czymś w twarz, no tak moja czapka - Nie dosyć, że męczyłam się tyle lat z twoim ojcem to jeszcze z tobą muszę. -  powiedziała, oparła dłonie na biodrach i pokręciła głową.

- Dziękuję. - oznajmiłem i ubrałem czapkę na głowę. Mama odeszła do swojej sypialni mamrocząc coś pod nosem typu Mężczyźni.

Po 10 minutach spokojnego marszu stałem przed budynkiem katorgi i czystej masakry... eee to znaczy szkoły. Wszedłem do środka i poszedłem w lewo, gdzie mieszczą się szatnie, sądząc pod dużym napisie : Szatnie. Zdjąłem kurtkę oraz czapkę, którą schowałem do rękawa i powiesiłem odzienie wierzchne na wolnym wieszaku. Zmieniłem buty na trampki i poszedłem pod pokój nauczycielski. Były pod nim jeszcze dwie osoby. Chłopak i dziewczyna, która sięgała mu do ramion.

Akademia Fairy TailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz