Rozdział 42

164 14 2
                                    

Natsu Pov.

Po wykrzyczeniu tego zdania zbudzona ze snu Juvia mało nie spadła z łóżka, a Lyon podniósł zaspany głowę z mojego biurka.

- Wiem kto to zrobił. - powiedziałem już nieco spokojniej, a tamci spojrzeli na mnie jakbym urwał się z choinki - Ale to powiem wam potem, teraz liczy się każda minuta.

- Lyon długo jeszcze? - biało-włosy pokiwał głową przecząco po czym podpiął nie wiadomo skąd wzięty pendrive do laptopa. Wykonał kilka ruchów po czym odpiął go i zaczął się ubierać, a ja popatrzyłem na niego zdziwiony.

- No chyba nie myślisz, że puścimy cię tam samego. - powiedział, a ja stałbym tak oniemiały, gdyby nie uderzenie które wyprowadziła mi w głowę niebiesko-włosa. Czym prędzej chwyciłem telefon i zadzwoniłem do ojca Luce. Gdy mężczyzna odebrał krótko wytłumaczyłem mu sytuację i poprosiłem, aby pojechał na komisariat. Rozłączyłem się i pobiegłem do sypialni mojego rodziciela. Po dłuższej chwili, gdy moje próby spelzły na niczym zwaliłem mężczyznę z łóżka i kazałem mu się ubierać. Czerwono-włosy po dłuższej chwili zrozumiał przekaz, a ja sam pobiegłem się ubrać. Po pewnym czasie wszyscy byliśmy już w drodze na komisariat.
Po pół godziny odkąd wyjechaliśmy z domu auto zostało zaparkowane przed komisariatem policji, a my czym prędzej pobiegliśmy do środka zostawiając zdezorientowanego rodziciela w tyle. Wręcz wparowaliśmy do środka budynku, a kilka osób spojrzało na nas zdziwionych. Nagle przed nami jak spod ziemii wyrósł Pan Jude wraz z kilkoma policjantami, przez co skończyliśmy na wykładzinie.

- Wiemy gdzie jest Lucy i kto ją porwał. - powiedziałem na jednym wydechu, a oczy zebranych tam powiększyły się dwukrotnie.

- Jak?! Nawet my nie zdążyliśmy tego ustalić?!

- Teraz to nie ważne. Proszę oto mapa. Zaprowadzi was do mniejsca, gdzie przetrzymywana jest nasza przyjaciółka. - odparł zmęczony śnieżno-włosy i podał jedemu z oficerów pendrive'a.

- Dobrze, a was zap... - nie skończył, bo drzwi otworzyły się, a w nich pojawił sie mój ojciec. Ups, chyba o nim troszkę zapomniałem. Spojrzał na wszystkich zdziwiony i zapytał.

- Ominęło mnie coś? - na co ja miałem ochotę przybić piątkę z czołem.

- Ekhem. Wracając do tematu. Zapraszam was do tego pokoju. - pokiwaliśmy głowami i udaliśmy sie do wskazanego pomieszczenia. Ja wraz z Juvią i Lyon'em usiedliśmy na kanapie, a mój rodziciel i blond-włosy mężczyzna na krzesłach obok. Po kwadransie przyszło do nas dwóch policjantów, wręczyło każdemu z nas po drożdżówce. Potem Igneel z ojcem dziewczyny dostało po kawie, a my po herbacie. Czując się niedoinformowany spojrzałem na zegarek, który wskazywał 3.32.

- Jak wiecie sprawa jest dość ciężka, jednak muszę wiedzieć kogo podejrzewacie. - wtedy trzy pary oczu spojarzały w moją stronę.

- Lisanna Strauss, to ona porwała Lucy. - odparłem, po czym znów osunąłem się w ciemność.

Otwieram oczy i znów to samo. Ta sama piwnica i ta sama jedna żarówka oświetlająca pomieszczenie, jednak mimo to czułem, że coś mi tu nie pasuje. Podszedłem kilka kroków do przodu, gdy poczułem, że brodzę w czymś płytkim. Spojrzałem w dół, a mi zrobiło sie nieobrze, gdy drugi raz do moich nozdrzy dostał się metaliczny zapach. Zatrzymałem chcęć zwrócenia pożywienia i pozwoliłem mu wrócić do żolądka.

- Lucy? Lucy? Gdzie jesteś?

- N-Natsu? - spytała na wpół przytomna blondynka. Czym prędzej podszedłem do dziewczyny, a przez widok jaki tam zobaczyłem ugięły się pode mną kolana. Przytuliłem moją dziewczynę, a z moich oczu wydostało się kilka słonych kropel.

Akademia Fairy TailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz