Rozdział 39

203 13 24
                                    

Lyon Pov.

Po kilku minutach marszu w końcu doszliśmy do mojego miejsca zamieszkania. Otworzyłem drzwi kluczem i przepuściłem przyjaciółkę jako pierwszą. Rozebraliśmy się z odzieży (dop.aut. ) wierzchnej i skierowliśmy swoje kroki do salonu. Zostawiliśmy swoje plecaki obok sofy na której spoczeliśmy i zaczeliśmy myśleć.

- Masz jakiś pomysł?

- A wiesz, że mam.

- Zamieniam się w słuch.

- W sumie od dłuższego czasu chodzi mi po głowie, żeby znów oglądnąć Harry'ego Potter'a, więc co ty na to?

- Jak dla mnie super. Nigdy tego nie oglądałem i także miałem to w planach. Zajmiesz się szukaniem? Ja w międzyczasie zrobię coś do jedzenia. - ta tylko pokiwała głową i przeszła do działania, na co ja skoczyłem do kuchni i sam zabrałem się do roboty. Po 10 minutach, skończyłem i za pomocą tacy zabrałem wszystko do salonu.

- To co, lecimy?

- Lecimy. - odpowiedziałem, gdy na stoliku było już wszystko ustawione. I tak zajęliśmy się oglądaniem pierwszej części.
Potem poszła druga, trzecia i tak dalej. W trakcie ogladania, którejś części poczułem, że zaczyna ogarniać mnie sen. Zerknąłem na okno, za ktorym zaczynało już ściemniać.

Mała drzemka chyba nie zaszkodzi, prawda? - pomyślałem, jednak nie wiedziałem jak bardzo się myliłem.

Ze snu wybudził mnie dzwoniący telefon. Na ślepo wyszukałem go dłonią na stoliku i nie patrząc na nazwę odebrałem połączenie.

- Słucham?

- Juvia, to ty? - mówiąc szczerze zbaraniałem, uniosłem telefon od twarzy, a moim oczom ukazał się telefon niebiesko-włosej.

- N-nie, tu jej przyjaciel. Czy coś się stało?

- Właściwie to moja córka nie wróciła jeszcze do domu, a jest już dość późna godzina. - rzeczywiście, za oknem było już kompletnie ciemno - Czy mógłbyś mi ją dać do telefonu?

- Tak, oczywiście pani Lockser. - odpowiedziałem. Miałem zamiar wstać, jednak nie do końca mi to wyszło, ponieważ coś, a jak się zaraz okazało ktoś leżał na mnie. Tym kimś okazała się Juvia, miłość mojego życia spała sobie praktycznie w moich objęciach. Gdyby nie patrzeć na sytuacje cieszyłbym się jak małe dziecko, ale są rzeczy ważne i ważniejsze.

- Juvia, Juvia, wstawaj. Budź się. - mówiłem i przy okazji potrząsałem jej ramieniem.

- Mamo jeszcze 5 minutek. - powiedziała sennie i chciała odwrócić się plecami w stronę telewizora, jednak powierzchnia "jej łóżka" miała jakiś dziwny kształt. Ta zdziwiona otworzyła oczy i widząc mnie pod nią krzyknęła przerażona i spadła na podłogę obijając sobie cztery litery, co wywnioskowałem po siarczystym przekleństwie. Po chwili popatrzyła na mnie skołowana na co ja wzruszyłem ramionami i podałem jej urządzenie.

- Halo? - no i tak zaczęła się ich jakże długa rozmowa w trakcie, której niebiesko-włosa poczerwieniała i jeśli dobrze się wsłuchałem na słowo chłopak. Jednak nic nie mowiłem i tylko czekałem na rozwój sytuacji
- Mamo to nie tak jak myślisz. Nie, nie wiem. No, mogę spytać... Lyon, jest możliwość, abym u ciebie przenocowała?

- Eee... tak. Mamy wolny pokój gościnny, mama nie będzie miała nic przeciwko.

- Tak mamo, mogę zostać. Tak jutro jeszcze wstąpię na chwilę do domu. Też cię kocham.

- Prowadź. - spełniłem jej prośbę i poprowadziłem ją schodami do góry - Czuj się jak u siebie. Zaraz wrócę. - powiedziałem i poszedłem do mojego pokoju, który był naprzeciw. Podszedłem do szafy z której wybrałem jakieś za małe na mnie spodenki i koszulkę - Proszę. Łazienka jest na końcu korytarza, jeśli będziesz coś potrzebować to jestem naprzeciw.

Akademia Fairy TailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz