Rozdział 11

824 54 10
                                    

Lucy Pov.

Obudziłam się wtulona w Natsu. Z początku nie wiedziałam jak to się stało, że śpimy razem, lecz wtedy przypomniał mi się wczorajszy wieczór, gdy nawzajem wyznaliśmy sobie uczucia. Ukradkiem spojrzałam na zegarek który wkazywał 6.30, jeszcze bardziej wtuliłam się w różowo-włosego. Na leżeniu zeszło mi do 7.
Wyrwałam ze snu śpiącego w najlepsze chłopaka, dmuchając mu w ucho. Szybko wstaliśmy i jak zwykle miałam zacząć się ubierać, gdy przypomniało mi się, że w pokoju jest także różowo-włosy. Wparowałam jak burza do łazienki przy okazji zgarniając mundurek. Gdy wyszłam z pomieszczenia moja sympatia stała już w pełni ubrana. Chwyciliśmy tornistry i poszliśmy co ja mówie on poszedł ja doskakałam z kulami do kuchni.
Zjedliśmy śniadanie i 7.25 wyszliśmy z domu. W szkole byliśmy za 7.50 co bardzo nas zdziwiło gdyż myśleliśmy, że do obranego celu dotrzemy później zważając na moją kostkę. Siedząc w ławce złapaliśmy się za ręce zwracając przy tym uwagę połowy klasy. W tym także Lisanny która patrzyła na mnie...nie wiem... z pogardą i morderczym wzrokiem. W pewnym momecie Levy siedząca przed nami w ławce postanowiła się odezwać.

- Um... Lucy jesteście razem z Natsu? - spytała poważnie

- No em na to wygląda. Coś się stało? - w naszą stronę odwrócił sie Gajeel

- Jak to możliwe, że on - wskazał na ciemno-okiego i schował głowę w dłoniach - znalazł sobie dziewczyne szybciej ode mnie?

Nasza trójka popatrzyła na ciemno-włosego jakby urwał się z choinki i zaczęliśmy się śmiać z miny Natsu. Gdy po kilku minutach mu przeszło zaczął kontynuować rozmowę.

- A tak naprawdę. Stało się coś? - spytał poważnie

- Nie nic tylko moim zdaniem pasujecie do siebie. Gajeel dawaj moje 20 yenów. - powiedziała Levy i wystawiła w jego kierunku dłoń czekając na zapłatę. Na co my patrzyliśmy na nich wzrokiem jakby zwiali z psychiatryka. Niebiesko-włosa wytłumaczyła nam.

- Ten tutaj - wskazała palcem na czarno-włosego - założył się, że zaczniecie chodzić ze sobą w ciągu miesiąca od przyjścia Lucy do naszej klasy, natomiast ja, że do 3 tygodni maksymalnie. - na te słowa z wiśnio-włosym strzeliliśmy ogromne buraki. Przyjaciele zaśmiali się z naszych reakcji. W tej chwili zadzwonił dzwonek oznajmiający lekcje. Mieliśmy teraz wychowawczą z profesor Aquarius.

- Witaj Lucy. Jak tam kostka? - spytała

Yato skąd ona się tu wzięła. - zapytałam sama siebie.

- A już jest dobrze jest lepiej. Dziękuje za troskę. - nauczycielka już w tej sprawie nic nie powiedziała, ale zaczęła bardzo ciekawy temat.

- Za 2 tygodnie w naszej szkole odbędzie się bal karnawałowy. Motywem jest świat fantastyczny czarodzieje, wróżki itp. - w klasie słychać było szepty o imprzezie, były one wśród dziewcząt. Lecz po chwili wychowawca dodał coś co nagłośniło całą sprawe, mianowice...

- Na bal każda osoba musi mieć parę. - w tym momecie wszyscy znaleźli się z tyłu sali niczym bydło gonione przez dzikie zwierzę, żeby czym prędzej zdobyć drugą połówkę. Z Natsu poszliśmy, co ja mówię, ja skakałam z moimi patykami . Nie przedłużając "poszliśmy" w tłum żeby złączyć osoby które naszym zdaniem pasowałyby do siebie. Ja poszłam podshippować Gejeela i Levi , a Natsu zabrał się za Gray'a i Juvię.
Po chwili znalazłam małą osóbkę stojącą z daleka od wszystkich po kryjomu wpatrującą się w wysokiego szatyna rozmawiającego z Lisanną. Podeszłam do niebiesko-włosej i zagdałam.

- Ej Levy z kim pójdziesz na bal?

- Ja nie wiem czy wogóle pójdę. Zapewne nikt mnie nie zaprosi i ja wstydze się kogoś poprosić - popatrzyła przez chwile w strone Gajeela po czym wróciła wzrokiem do mnie. Wiedziałam, że traktuje ona czarno-włosego jako kogoś więcej niż najlepszego kolege.

- Ej mała - dziewczyna popatrzyła na mnie spod byka, a ja nic sobie z tego nie robiąc ściszyłam głos do szeptu - powinnaś zaprosić Gejeela skoro ci się podoba. I nie wypieraj się widze jak na niego patrzysz.

- Nie Lucy on sie zapewne nie zgodzi.

- Jak ty nie pójdziesz to cię siłą tam wyciągnę. - dziewczyna już nic nie powiedziała nie powiedziała tylko usiadła na parapecie i zaczęła wpatrywać sie w park na zewnątrz. Postanowiłam wziąśc sprawy w swoje ręce. Tak, sfatka Lucy wkracza do akcji. Podeszłam do chłopaka który skończył gadać z młodszą siostrą Miry i Elfmana, a ta poszła kogoś szukać.

- Hej Gajeel. Wiesz z kim chcesz iść na ten cudowny bal? - spytałam przy okazji robiąc króliczka w powietrzu.

- No, bo chciałbym z Levy... ale nie jestem pewny czy się zgodzi - popatrzył się na mnie i ściszył głos do szeptu - Lucy, ona jest dla mnie kimś więcej niż tylko koleżanką.

- To teraz leć i ją zaproś. Napewno się zgodzi - powiedziałam posyłając mu pokrzepiający uśmiech i pchnęłam go lekko 1 "patyczkiem" w stronę dziewczyny siedzącej na parapecie. Szatyn skierował się w stronę parapetu. Podsłuchałam jeszcze rozmowe chłopaka z niebieskim elfem. Dała się zaprosić na bal swoim celu westchnień.

Ufff... czyli jeden shipp mniej do ogarnięcia. - wydumałam szczęśliwa.
Po załatwieniu sprawy poszłam szukać Natsu. Wyszłam z tłumu i szukałam wzrokiem różowego nieładu. Gdy ją znalazłam zamrałam. Stała obok niego biała na krótko ścięta czupryna. Łącząc fakty i rozumiejąc, że to Lisanna czym prędzej udałam się w tamtą strone.











Uuu bedzie sie działo. Liss gada z Natsu.

Co się tam dziej? (Jak to co? Oczywiście, że dym 😂)

Już od jakiegoś czasu planowałam temat balu, ale dopiero teraz przypomniało mi się o napisaniu o nim.

Akademia Fairy TailOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz