rozdział 4

558 67 3
                                    

Odłożyłam pamiętnik w jego stałe miejsce. Telefon podłączyłam do ładowarki i zeszłam na dół gdzie czekali na mnie rodzice.

-Mery coś się stało?- spytała zaniepokojona mama.

- Nie mamo, a czemu pytasz?- nie wiedziałam o co chodzi.

- Wbiegłaś do domu i jak poparzona pędziłaś do swojego pokoju.

Ufałam rodzicom, ale nie zwierzałam im się ze wszystkiego. Nie wiedzieli nic o moim pamiętniku, ani o niczym w sumie co się dzieje w moim życiu. Musiałam szybko coś wymyśleć.

- Miałam dziesięć minut mamo, żeby wysłać e-maila do Ally ze skończonym projektem.- skłamałam- ale spokojnie, zdążyłam.

-Oj Mery, Mery- powiedziała mama kręcąc głową z wielkim uśmiechem na ustach.

-Szykujcie się, za godzinę wychodzimy.- powiedział stanowczo tata. Razem z mamą soojrzałyśmy na niego pytająco.

-Gdzie?- spytałam.

- Dowiesz się w swoim czasie.- zaśmiał się tata.

-Tom, co ty znowu wymyśliłeś?- powiedziała mama z lekką irytacją w głosie.

- Ty też się dowiesz w swoim czasie-  głośniej się zaśmiał.

Odwróciłam się i kierowałam się do swojego pokoju. Zaczęłam się szykować. Na samym początku poszłam wziąć szybki prysznic. Po dziesięciu minutach wyszłam z łazienki. Włosy miałam zawinięte w ręcznik, a na swoim ciele różowy puchaty szlafrok. Weszłam do swojego pokoju i usiadłam na taborecie przed białą toaletką z wielkim lusterkiem. Wyjęłam potrzebne kosmetyki i zrobiłam lekki makijaż, który wyglądał bardzo naturalnie. Wypuściłam moje już prawie suche blond wlosy spod ręcznika i rozczesałam je. Wstałam i skierowałam się do garderoby. Stałam kilka minut przed szafą, bo miałam problem z wybraniem odpowiedniego  stroju. Zwykle nie miewam takich problemów, ale dzisiaj nie wiedziałam gdzie jadę ani na ile. W końcu zdecydowałam się na jasne porwane dżinsy, w które wkasałam czarną bokserkę. Zdjęłam z wieszaka także koszulę w czerwono granatową kratę, którą założyłam na siebie nie zapinając jej. Byłam gotowa. Wzięłam słuchawki i telefon do kieszeni i zeszłam na dół gdzie czekał już na mnie tata, a obok niego mama.

-Jesteś już gotowa?

-Założę buty i jestem.

- No to wychodzimy.

Założyłam białe conversy i wyszłam z domu kierując się do samochodu. Usiadłam na tylnym siedzeniu i czekałam na rodziców, którzy zjawili się po chwili. Jechaliśmy w ciszy dlatego zdecydowałam, że nie będzie niegrzecznie jeśli wyjmę słuchawki i zacznę słuchać muzyki. Puściłam swoją ulubioną piosenkę i oparłam głowę na zagłówku siedzenia zamykając oczy. Nie siedziałam długo w takiej pozycji. Zawibrował mi telefon. Sięgnęłam do po urządzenie, które leżało na moich kolanach, odblokowałam je i zobaczyłam wiadomość.

Nieznany numer:
Długo szukałem tego numeru, nieźle mnie załatwiłaś piękna blondynko z parapetu haha.

Uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam wiadomość. Wiedziałam od kogo jest, dlatego od razu zapisałam numer.

Ja:
Właśnie o to mi chodziło.

Harry:
Zemszczę się.

Ja:
Powodzenia hahaha

Harry:
Chyba we mnie nie wierzysz.

Ja:
Możliwe haha

Harry:
Ja bym się na twoim miejscu nie śmiał hahaha

Ja:
Oj Harry, przesadzasz.

Harry:
No dobra, tym razem ci odpuszczę haha

Ja:
Och, dziękuję, bo już naprawdę się bałam.

Harry:
Wyczuwam ironię.

Ja:
No coś ty hahaha

Rozejrzałam się przez okno samochodu i zorientowałam się, że jesteśmy poza granicami miasta Londynu.

-Tato, gdzie jedziemy?

***
Hejka!
Przepraszam, że rozdział taki krótki. W ciągu tygodnia będzie dłuższy, objecuje. Miłego dnia!

A.

,,I was always alone" H.SWhere stories live. Discover now