rozdział 37

201 29 17
                                    

Zaparkowałam na parkingu za budynkiem. Położyłam głowę na kierownicy, chcąc uniknąć wzroku egzaminatora.

-Panno McOwn?-odezwał się pierwszy, a ja uniosłam głowę- Niestety...- powiedział a moja twarz znowu zetknęła się z kierownicą- Na drodze zawsze trzeba uważać i mieć oczy dookoła głowy, nie ma miejsca na zamyślenie się.- dokończył.

-Ja wiem, ale...

-Niestety takie są procedury, nie zdała pani egzaminu, panno McOwn.

-Rozumiem. Dziękuję panu bardzo.- wyszłam z samochodu.

Wyszłam zza budynku i ruszyłam przed wejście gdzie czekali zniecierpliwieni rodzice. Tata stał z założonymi rękami i tupał nogą, a mama chodziła w tą i z powrotem.

-Mery!-krzyknęła moja rodzicielka i zaczęła biec w moją stronę, zaraz po niej zrobił to tata.

-I jak?- spytał.

-Nie zdałam.

-Niezły żart.-zaśmiała się mama.

-Nie żartuję.-powiedziałam.

-Pokaż!-krzyknął tata wyrywając mi kartkę z dłoni- Nie zdała.- spojrzał na mamę.

-Spokojnie, córeczko to nie koniec świata. Podejdziesz do egzaminu w innym terminie.-pocieszała mnie.

-Jedźmy już do domu, jestem zmęczona.

* * *

Nazajutrz wstałam wyspana, w złym humorze. Cały czas miałam w głowie mój nieudany egzamin i powód porażki.

Szybko wyszykowałam się do szkoły, zakładając wygodne ubranie i lekki makijaż.

Wyszłam z domu i w kilkanaście minut doszłam do szkoły. Mijając drzwi budynku od razu ruszyłam w stronę szafki, gdzie zostawiłam książki. Zamknęłam drzwiczki i poszłam w stronę klasy. Zauważyłam Stylesa siedzącego na ławce koło drzwi sali. Odwróciłam się i ruszyłam z powrotem.

(Włączcie podlinkowaną piosenkę^)

-Mery!- usłyszałam zachrypnięty głos za sobą, a łzy mimowolnie zaczęły mi lecieć z oczu- Proszę zaczekaj!- wołał dalej.

-Daj mi spokój.- powiedziałam i przetarłam policzki z łez, po czym przyspieszyłam.

Kroki za mną były coraz głośniejsze co oznaczało, że Harry jest coraz bliżej.

-Mery!- poczułam uścisk na nadgarstku i dość mocne szarpnięcie, które mnie obróciło w jego stronę.

-Czego?-warknęłam.

-Nie płacz błagam.-prosił.

-Jak mam nie płakać? Jak jedna z najważniejszych osób mojego życia, zostawia mnie bez słowa z pustką w sercu?

-Mery...

-Nic nie powiedziałeś. ,,Mery, muszę od tego wszytkiego odpocząć." NIC. To tak bardzo bolało.- płakałam jeszcze bardziej.

-Przestań...

-Przez kilka dni nie robiłam nic, tylko leżałam i myślałam co zrobić żeby było inaczej, żeby cię mieć obok, żebyś wrócił.

-Nie wyjechałem na zawsze...

-Ale wszyscy tak mówili. Co z tego skoro po jakimś czasie sobie wszystko poukładałam i pogodziłam się ze stratą, ale ty postanowiłeś wrócić. Też bez słowa. Wrócić i wywalić wszystko do góry nogami.

-Chciałem cię przeprosić, za wszystko. Za to jak wtedy zareagowałem nie znając prawdy. I jeszcze, że odkochałem się i chciałbym to naprawić.

-Ale ja nie chcę-wrzeszczałam. Harry złapał moje ręce i przyciągnął do siebie, przytulając mnie czule- Ja tak strasznie tęskniłam. Dlaczego mnie zostawiłeś?-wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową i zaciągnęłam się zapachem jego perfum, tych perfum, za którymi tak tęskniłam.

-Przepraszam- pocałował mnie w głowę- Chciałem tam zostać dłużej, ale za bardzo mnie to bolało.

-Pocałuj mnie.-powiedziałam odrywając się nos niego.

-Słucham?-powiedział patrząc mi w oczy.

-To co słyszałeś, pocałuj mnie.-powtórzyłam.

Loczek spojrzał na mnie z łobuzerskim uśmiechem na twarzy, po czym przetarł moje łzy kciukiem.

-Nie mogę.- odpowiedział.

***
Hejka

Macie kolejny rozdział!

Znowu 20 gwiazdek i 15kom.
Błagam wbijcie to szybko bo chcę do końca lipca skończyć IWAA.
Miłego dnia ❤



,,I was always alone" H.SWhere stories live. Discover now