rozdział 7

462 63 1
                                    

Wstałam rano i wyszykowałam się do szkoły. Dzisiaj poszłam pieszo bo rodzice byli w pracy. Weszłam do budynku i kierowałam się w stronę szatni. Podeszłam do swojej szafki i gwałtownie ją otworzyłam. Wyjęłam potrzebne książki i zaczęłam zmieniać buty. Ręką podparłam się o drzwi szafki mocniej ją otwierając. Usłyszałam ciche jęknięcie.

-Dziewczyno, chcesz mi nos złamać?- usłyszałam dziwnie rozbawiony głos.
Powoli zamknęłam szafkę aby zobaczyć kogo zmiażdżyłam jej drzwiczkami.

-Jeju... Styles co ty tu robisz?

- Kurwa, czyli to tylko w filmach wychodzi.

-Hahahahaha co?!- powiedziałam bardzo rozbawiona słowami bruneta.

- No wiesz, ty coś robisz przy szafce i ja wtedy podchodzę a ty mnie nie zauważyłasz i staję za drzwiczkami, ty zamykasz szafkę i ja oparty o resztę szafek szeroko się do ciebie uśmiecham i zaczynamy rozmowę.

-Wolę taką wersję: podchodzisz mówisz ,,hej" i zaczynamy rozmowę- powiedziałam przez śmiech.

- Spróbuję następnym razem. -powiedzial bardzo rozbawiony brunet. Zamknęłam szafkę i oparłam się o nią.

- Co tam u Ciebie Styles?

-Nie wyspałem się, bo pisałem z jakąś dziewczyną i mi nie dawała spać. Chyba Mery miała na imię, nie pamiętam.- powiedział z ironią w głosie. Otworzyłam szeroko oczy na jego słowa.

- Ta Mery z 2b?!- powiedziałam z wyczuwalną ironią.-kłamiesz!

-Serio

-Nie możliwe ona prawie z nikim pisze.

-Dlaczego?!

-Nie ufa ludziom.

-Dlaczego?!- powiedział chłopak zbliżając się do mnie. Jego oczy były głęboko zatopione w moich.

-Chyba ci za dużo powiedziałam na jej temat, co?- powiedziałam z uśmiechem na ustach próbując rozweselić atmosferę. Zorientowałam się, że

-Chyba chciałbym się dowiedzieć więcej- powiedział z wielkim uśmiechem na ustach ukazując mi swoje urocze dołeczki. Przyznam, że Harry był jedynym z przystojniejszych chłopaków jakich spotkałam, ale ja nigdy nie byłam osobą, która zwracała uwagę na wygląd. Podejrzewam, że gdyby tak było to już dawno bym się zainteresowała Stylesem.

-Wszystko w swoim czasie- powiedziałam tajemniczo i zamknęłam szafkę odchodząc od niej. Chłopak ruszył za mną.

- Jesteś irytująca- powiedział żartobliwe.

- Możliwe- powiedziałam przez śmiech sciskając mocnej książkę przy klatce piersiowej. Zerknęłam na zegarek.- Cholera, Harry jest już 8min po rozpoczęciu lekcji.

-Nawet nie słyszałem dzwonka.- zaśmiał się głośno.

- Ja też- zaczęłam śmiać się razem z chłopakiem.

- Nie idziemy już na lekcje, prawda?- nie dał mi odpowiedzieć- W takim razie chodź.- złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Byłam naprawdę malutka przy nim. Był około trzydziestu centymetrów wyższy, a jego postura przy mojej była gigantyczna. Wyglądałam jak płotka przy rekinie z nim. Czasem przerażają mnie moje porównania.

-Gdzie idziemy?- spytałam po długiej wspinaczce po schodach.

-Tu- wskazał palcem na korytarz z wielkimi oknami. To tu go wczoraj znalazłam gdy chciałam mu oddać portfel.
Cały czas trzymając moją rękę skierował się w stronę parapetu na drugim końcu korytarza. Usiedliśmy na nim na przeciwko siebie opierając się plecami o ścianę.

-Czemu cały czas tu siedzisz?

- Lubię to miejsce, gdy nie ma chłopaków albo nie mam po prostu ochotę na wygłupy z nimi to tu przychodzę. Nigdy nikogo tutaj nie ma, dlatego mogę w spokoju porozmyślać i popatrzeć na te widoki- skierował głowę na krajobraz parku za oknem.

- Nad czym na przykład porozmyślać?

- Nad wszytkim. Ciężko dokładnie stwierdzić.- powiedział brunet. Przytaknęłam na słowa chłopaka i przez chwilę siedzieliśmy w ciszy patrząc na świat za oknem.

-Polubiłem cię, Mery.

,,I was always alone" H.SWhere stories live. Discover now