.6.

717 126 24
                                    

Miesiąc pózniej

Wszystko było można powiedzieć idealnie. Zapomniałem, tak jak kazał mi Alexander. Chodziłem do szkoły już bez wcześniej towarzyszącego mi niepokoju. Wszystko wróciło do normy.

Cała sprawa ogólnie ucichła. Żadni policjanci chodzący po domu czy po szkole...
zastanawiało mnie, czy to sprawka Alexandra czy Way po prostu sam przyznał się do czegoś czego nie zrobił.
Byłby aż tak głupi żeby nie odegrać się na swoich wrogach?

Jednak po kilku dniach i to przestało mnie męczyć tak, że mogłem wrócić do codzienności.

Wszedłem do szkoły nieco ciszej i mniej efektownie niż zazwyczaj. Nie miałem siły na nic. Kac ze wczorajszego "posiedzenia" z chłopakami naprawdę był nie do zniesienia.
Normalnie nie poszedłbym do szkoły w takim stanie, ale matka w ostatniej chwili wyjebała mnie z domu z nakazem rzetelnej nauki.

Więc nie było nic do gadania, musiałem.
Cudem dowlokłem się do szafki i z trudem przekręciłem kluczyk. Nawet nie zauważyłem kiedy oparłem się głową o brzeg metalowych drzwiczek i przymknąłem na chwilę oczy.

- Frank!- Zerwałem się natychmiastowo, mocno uderzając nogą o czyjąś szafkę znajdującą pod moją.

- Malo, straszysz.- Jęknąłem przeciągle, zwracając tym na siebie uwagę kilku dziewczyn.

- Wybacz. Coś nie za dobrze się czujesz.

Podniosłem wzrok na chłopaka, który zarzucił ciemną grzywką i uśmiechnął się niepewnie.

- Też wczoraj piłeś. Jakim cudem zachowujesz się jak człowiek. Ja ledwo się ruszam.- Oparłem się plecami o ścianę obok i zsunąłem do siadu.

- Nie wiem. Może masz słabą głowę? Ale lepiej już wstawaj. Zaraz koniec przerwy.

Zrobiłem co kazał i powlokłem się za resztą do sali. Dopiero w środku okazało się, że ani Felix, ani Alexander się dzisiaj nie pojawili. Zapewne z powodu słabej, jak i moja głowy.  Dlatego tym razem siadłem z Malo. Gość był naprawdę w porządku kiedy byliśmy sami. Nie tracił cząstki siebie, ale też potrafił myślec samodzielnie nie idąc ślepo za resztą.

- Iero, do tablicy.- Ocucił mnie szorstki głos nauczyciela, który gestem wezwał mnie do siebie. Popatrzyłem zdenerwowany po moich przyjaciołach oraz po reszcie klasy i powoli wstałem.

Cholerna matematyka. Nie tyle jej nie ogarniam co nie lubię, a kiedy się za czymś nie przepada, nauka nie idzie tak dobrze.

Stanąłem przed czarną tablicą z pylącą kredą w ręce. Nauczyciel zadał mi równanie, a ja miałem pustkę w głowie. Nic, kompletnie nic. Liczby zaczęły się mieszać, nierówności przestawiać, a liczenie w pamięci w ogóle wyparowało...
Nie miałem pojęcia dlaczego. Nigdy nie byłem aż taki tragiczny z matematyki. Może nie najlepszy, ale dawałem radę.

Wiedziałem, że cos podświadomie na to wpływa, ale nie miałem pojęcia co. Pierwszy raz się po prostu poddałem, odłożyłem z hukiem kredę na biurko nauczyciela i nie patrząc nikomu w oczy po prostu usiadłem.

- Czyli znowu niedostateczny panie Iero. Cóż, wedle życzenia.- Wpisał koślawą jedynkę do dziennika i zaczął pytać dalej.

SING. •frerard•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz