4.2

377 65 35
                                        

Obudziłem się w środku nocy przy jasnym ekranie laptopa. Podniosłem się i przetarłem oczy.

Byłem mocno zaspany spojrzałem na ekran telefonu który błysnął jaskrawym światłem. Była trzecia w nocy.

Poszedłem chwiejnym krokiem do pokoju obok, gdzie miał zostać Gerard, ale jego tam nie było. Musiał wrócić do domu. Wyjrzałem za okno. Na zewnątrz wiał mocny wiatr, a drzewa strasznie się uginały. Śniegu nie było dużo, ale moc z jaką wiał wiatr ciągle wzbijał go w powietrze.

Zrobiło mi się jeszcze zimniej, ale zamiast tego pobiegłem na dół sprawdzić drzwi. Od pewnych wydarzeń wolę je zamykać. Oczywiście nie były zakluczone. Gerard chyba po prostu wrócił. Może faktycznie czuł się z tym wszystkim dziwnie.

Wybrałem jego numer, z którego do mnie ostatnio pisał. Dźwięk przeciągał się coraz bardziej, aż w końcu odebrał.

- Gerard?

- Frank? Jest środek nocy.

- Wiem, chciałem się tylko spytać, czy jesteś w domu.

- Jestem, czemu dzwonisz.

- Wyszedłeś jak spałem.

- Tak, mama zadzwoniła gdzie jestem i nie chciałem żeby się martwiła.-Faktycznie miał mocno zaspany głos.-

- Po prostu trochę się zdziwiłem. Luz, idę spać.

- Dobry pomysł. Swoją drogą jak już dzwonisz za jakieś dwa tygodnie możemy iść... w pewne miejsce.

- Za dwa tygodnie wracam do szkoły Gerard.

- Tym bardziej. Zobaczymy się w sobotę, a szkołę z tego co wiem masz dopiero w poniedziałek.

- No dobra.

- Idź spać. Kurwa nie dzwoń już.

Rozłączyłem się i odłożyłem telefon na stoliku w salonie. W środku było naprawdę ciemno. Migotanie lamp ulicznych odbijało się od polerowanego drewna w pokoju. Było cicho i nostalgicznie.

Usiadłem na fotelu w salonie i popatrzyłem przez okno jak drobinki sypkiego śniegu świecą w świetle latarni.


Obudziłem się czując jak przemarzają mi stopy. Zerwałem się z fotela niemal ich nie czując.

Jak mogłem być tak głupi i dać sobie zasnąć w tak zimnym miejscu bez nawet kocyka.

Trochę nie pasowało mi czekać aż dwa tygodnie na spotkanie. No bo hej, jak mam go poznać skoro nie się nie widujemy?  Szczególnie, że jak zacznie się szkoła to ciężej będzie cokolwiek zrobić. Generalnie jebałbym szkołę, ale rodzice bardzo mocno się ostatnio doczepili do wszystkiego co robię i wolałbym nie mieć jeszcze bardziej ograniczonej wolności.

Zaczęło się rozjaśniać, była już ósma. Gerard pewnie właśnie zaczynał szkołę. Po tym co ostatnio powiedział naprawdę zaczęło mnie intrygować co może się tam teraz dziać. Zrobiłem sobie kawę i już miałem siadać w bezruchu kiedy zawibrował telefon. Na wyswietlaczu była jedna wielka litera F.

Wiadomość nie była zbyt treściwa. Zwyczajne „czy możemy się spotkać". Na początku zdziwiło mnie to, że w ogóle się odezwał. Szczególnie dzień po tym jak zjawił się u mnie Way i właśnie o nim mówił.

Z całej naszej czwórki z Felixem szło się dogadać na nawet porządnym poziomie. Mimo tego, że to z Malo poza Alexandrem spędzałem najwiecej czasu. Był trudnym człowiekiem, ale też nie tak zepsutym jak Alex. Czasami mówił metaforami których nikt nie rozumiał, a czasem wystarczyło jedno jego spojrzenie oczu, żeby wiedzieć wszystko co miał na myśli.

SING. •frerard•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz