Widziałem jak łzy wielkości grochów spadają z jego policzków na białą koszulę i wsiąkają w materiał. Nawet nie wiem ile tam stałem. Jednak wystarczajaco długo, żeby poczuć jak jego spojrzenie przeszywa mnie całkowicie.
I dopiero po jakimś czasie zrozumiałem, że hej, Gerard przypadkiem nie był ślepy?
Taaak, wiem jak okrutnie to zabrzmiało, no cóż. Byłem najprawdopodobniej nafaszerowany jakimiś lekami. Albo to prochy jeszcze nie ustąpiły. Pamiętam tylko pojedyncze momenty.
Wtedy poczułem ból w skroni, połączony z długim piskiem. Złapałem się za głowę i zsunąłem na kolana. Ostatnie co widziałem to biegnące do mnie pielęgniarki i Gerarda, który widząc to podbiegł do szklanej ściany obok mnie i najprawdopodobniej krzycząc, oparł się o nią całym ciałem.Kiedy obudziłem się po raz drugi, czułem się znacznie lepiej. Świat przestał wirować, a głosy ludzi wydawały się już normalne.
Próbowałem sobie coś przypomnieć, ale jedyne co kojarzyłem to zapłakana twarz Gerarda.
I dopiero wtedy połączyłem ze sobą fakty. Gerard przeszedł operacje. I widzi. Bardzo dobrze i wyraźnie.Co oznacza, że pierwszy raz, po takim czasie zobaczył mnie jako swojego, chyba byłego już przyjaciela. Zobaczył twarz, która go skrzywdziła, ale z drugiej strony ponoć mu pomogłem i to nie raz.
Sam nie wiedziałem już co myśleć. Potrzebowałem spokoju. Najlepiej wróciłbym do domu, ale to chyba było średnio możliwe.
Wtedy do pokoju weszła pielęgniarka, ubrany w lekko pobrudzony krwią fartuch, co już mnie odrzucało. Nie mówiąc o jej zdegustowanym wyrazie twarzy.- Ty jesteś...
- Frank.
- Tak.- Kiwnęła głową i odhaczyła coś w notesie.- Frank. Jak się czujesz?
- Dobre pytanie...- Skrzywiła się jeszcze mocniej
- Wybacz. Popatrzmy co ty tu masz w tym opisie.
Wzięła arkusz kartek przypięty do mojego łóżka i zaczęła go intensywnie czytać. Po chwili zmarszczyła nos i zamruczała cicho.
- Toksyny dalej utrzymują się w twoim organizmie. Nie zagrażają życiu bezpośrednio, ale dla uzyskania typowo prawidłowej pracy nerek zostaniesz tu jeszcze dwa dni. Jakieś pytania?- Uniosła wzrok znad kartki i utkwiła we mnie swoje zmęczone spojrzenie.
Przez kilka dobrych sekund próbowałem stłumić pustkę w głowie i wykrzesać jakieś pytania, bo wiedziałem, że potem do nikogo się nie dobiję.
- Byli tu moi rodzice?- Pytanie było oczywiste, ale chciałem zyskać na czasie.
- Naturalnie. Przyjechali niedługo po twoim pojawieniu się, zajrzeli też dzisiaj, kiedy nadal byłeś nieprzytomny.
- Bardzo są źli?
- Nie wiem Frank, to nie moja sprawa. Chyba sam powinieneś się ich spytać.
- Jak bardzo poważnie było?
- Prawie doszło do zatrzymania akcji serca.
- Jak długo tu zostanę?
- Już mówiłam.- Wyprostowała się i poprawiła włosy.- Dwa dni. Coś jeszcze?- Wyraźnie chciała już pójść. Ale ja zbyt bardzo chciałem zadać konkretne pytanie, którego poniekąd się bałem.
-Hmm...
- W takim razie ja...
- Co robi tu Gerard Way?- Zatrzymałem ją w ostatniej chwili. Nieco drgnęła i zwróciła wzrok w moją stronę.
![](https://img.wattpad.com/cover/108418329-288-k61753.jpg)
CZYTASZ
SING. •frerard•
FanfictionSing it for the blind~ O dwóch młodych chłopcach, którzy tylko wspólnie mogli widzieć świat, tak jak powinni.