2.2

393 69 16
                                        

Po powrocie do domu dziesięć minut stałem w przedsionku patrząc się na własne odbicie w lustrze. To co pokazał mi Gerard było naprawdę przytłaczające.
Dowiedziałem się jak na razie tylko tych rzeczy które po części pamiętałem. To jak pierwszy raz go zobaczyłem też, ale to całkiem co innego niż czego się spodziewałem.

Myślałem, że może poznaliśmy się na jakiejś imprezie czy coś. Chociaż po tym jak pokazał mi szafkę to chyba średnio go lubiliśmy. Pamiętam tylko to, że chyba z mojej winy stracił wzrok. Samo to szybko mnie zasmuciło. Nie wyglądał na kogoś kto na to zasłużył. Więc czemu to zrobiłem?

Następnego dnia   od dziesiątej do szesnastej przychodził do mnie nauczyciel który ogarniał z góry wszystkie potrzebne rzeczy. Wiedziałem, że rodzice od tak nie pozwolą mi zostać w domu. Mega wkurzające było siedzieć i skupiać się idealnie każdą minutę. wyglądało to całkiem inaczej niż na lekcjach i z tego powodu w sumie wolałem szkołę.

Po trzeciej z rzędu matematyce po prostu wysiadłem. Naprawdę ciężko było mi się uczyć chociażby dlatego, że połowy rzeczy nie pamiętałem. W szpitalu powiedzieli tylko, że to przejściowe i powinno wrócić.

- Frank?

W sumie żałowałem, że tego nie pamiętałem. To naprawdę wiele by ułatwiło. Na przykład wiedziałbym już kim jest Way bo on nie raczył mi powiedzieć odra...

- Frank!

- Tak?- Drgnąłem na ostry głos nauczyciela który przyjechał ze szkoły specjalnie na te trzy lekcje. Moim zdaniem dla obu byłoby lepiej gdyby po prostu nie przyjeżdżał.

- Pytałem się jaki jest wynik parametru. A w twoim zeszycie nic nie ma. Czekam na rozwiązanie już pięć minut.

- No bo szybciej nie-u-miem.- Wytłumaczyłem mu sylabami, żeby dosadnie zrozumiał.

Ten tylko pokręcił głową, zamknął książkę tuż przed moim nosem i wstał.

- Przyjdę jeszcze pod koniec tygodnia i mam szczerą nadzieje, że do tego czasu zro-zu-miesz.

Nie chciało mi się nawet go odprowadzać wiec tylko wskazałem wyjście i przewróciłem oczami.

Odrazu rzuciłem się na łóżko którego nie chciało mi się ścielić i wtuliłem się w ciepłe prześcieradło. Za oknem było coraz więcej śniegu. Nie było jeszcze co prawda aż tak mroźnie, ale przeskok w którym się znalazłem mnie dość zszokował. Nie wiedziałem, że w miesiąc pogoda zmienia się tak szybko.

Leżałem i już zaczynałem zasypiać kiedy za oknem zrobiło się ciemno aż usłyszałem dźwięk. Na początku byłem pewny, że to tylko telefon.
Nie mogli to być rodzice bo po pierwsze oni nie pukali do własnego domu, a po drugie mieli wrócić następnego dnia.

Zszedłem na dół najwolniej jak się dało. Gdyby był to jakiś naciągacz albo bezdomny pewnie nie poczekałby aż tyle i odszedł myśląc, że nikogo nie ma.
Ale pukanie nie ustało.

Otworzyłem drzwi i już miałem się wydrzeć, ale zaniemówiłem.

Stał sobie tam Gerard uśmiechnięty jak poprzednim razem. Jakby posiadał zapał większy niż kiedykolwiek wcześniej.

- Cześć Frank. Chciałem przyjść i opowiedzieć ci co działo się dzisiaj w szkole.

Zrobiłem dość zdziwioną minę i chyba szybko to zauważył.

- Myślę, że to akurat serio cię zaciekawi.

- Ale skąd ty wiesz gdzie mieszkam?

SING. •frerard•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz