Koniec.

394 60 93
                                        

Kiedy jako małe dziecko szedłem po raz pierwszy do szkoły, rozglądając się po korytarzach i ledwo niosąc szkolny plecak nie sądziłem, że stanie się ona tak ważna.

Kiedy idziemy tam raz całe życie zaczyna od niej zależeć. Wszystko kręci się wokół szkoły. Oceny, znajomi, czas nawet jest dzielony według niej.

Mimo tego, że zrozumiałem te rzeczy po jakimś czasie nadal nie wiedziałem, że szkoła aż tak bardzo mnie od siebie uzależni.

Dlatego ostatniego jej dnia było mi nawet przykro. Większość biegało po korytarzach w rozpiętych koszulach rozrzucając papiery wszędzie dookoła. Wszystkie szafki były otwarte na oścież. Zaczęło robić się coraz cieplej wiec poluzowałem żółty krawat i rozpiąłem guzik koszuli.
Kiedy wszyscy zbierali się po salach ja chodziłem sobie po pustych korytarzach obserwując i starając się wszystkie kąty dokładnie zapamiętać.

Było mi szkoda żegnać się ze wszystkimi wspomnieniami. Nawet tymi złymi. Zawsze myślałem, że koniec roku jest taki wspaniały i nareszcie opuszczę to miejsce z uniesionym środkowym palcem. Ale teraz jak myśle o rozpoczęciu innego niż dotychczas życia bez tej codzienności czuję pustkę.

Patrzyłem na ławki na których siedzieliśmy. Szafki które mieliśmy, sale w których odbywały się lekcje. Straciłem całkiem poczucie czasu, aż ktoś położył mi rękę na ramieniu tak, że podskoczyłem.

- O Malo, to ty. Nie jesteś na hali?

- Szukałem cię. Felix mnie wysłał.

- Felix cię wysłał?- Był ubrany jak zazwyczaj w polo i koszulę pod nim z rozpiętymi guzikami. Włosy miał rozczochrane, ale ten nieład był opanowany. Taki... artystyczny.

- No dobra, powiedziałem mu, że idę do toalety. Został w środku. Nie idziesz? Wiesz, że Gerard...

- Tak, wiem.- Wiedziałem dobrze, że któraś z nauczycielek zmusiła Gerarda do wykonania na koniec piosenki bo jak twierdziła ma anielski głos. Oczywiście się z tym zgadzałem. Ale do jego wejścia było jeszcze dużo czasu.

Przez ostatnie pół roku wszystko szło tak jak miało. Ja coraz bardziej uczyłem się Gerarda, a on mnie. Zaprzyjaźnił się z chłopakami i traktowali go jak kolejnego brata. Tym bardziej szkoda było mi to rozbijać końcem szkoły.

- Idziesz?

Zapatrzyłem się w korkową tablicę z ogłoszeniami na której jeszcze wisiały nasze plany lekcji i zmrużyłem oczy.

- Tak, już.

Odwróciłem się jednym ruchem i podążyłem za Mało rozglądającym się na boki i nucącym jakieś melodie.

Na sali było już dość dużo ludzi. Oblegali trybuny z trzech stron boiska, które teraz stało się pięknie ozdobionym parkietem  z mnóstwem balonów. Żółte i białe.

Malo wbiegł na szósty rząd i usiadł obok Felixa który już na mnie czekał.

Strasznie nie chciałem już kończyć tego roku bo jednak nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Gerard pewnie pójdzie do wyższej szkoły artystycznej, a ja nawet tam się nie nadaję.

Myślałem nad pójściem gdzieś blisko niego. Było mi z nim naprawdę dobrze. Co tydzień przychodziłem do niego oglądać filmy, czasami on do mnie. Zazwyczaj zasypiałem na jego kolanach. Nawet jak się budziłem nie miałem zamiaru wstawać.

A teraz siedziałem między tłumem na ogromnej sali czekając na świadectwo. Wszędzie słychać było szum i śmiechy. Sala była naprawdę duża, ale uczniów również było dość sporo.

SING. •frerard•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz