9.2

349 56 48
                                        

W weekend miałem czas na ogarnięcie sytuacji. Przemyślałem wszystko i przeanalizowałem jeszcze raz.

Gerard do mnie wydzwaniał i pisał całe dwa dni. Ale nie miałem zamiaru mu odpowiadać. Nie teraz.

Korciło mnie, żeby spojrzeć na jakieś stare artykuły i wyszukać tego o czym mówili. Ale stwierdziłem, że zaczekam do poniedziałku. Chciałem mieć pewność, że to jest potwierdzone i mają jakieś argumenty. A nie tylko to o czym „kiedyś być może wspomniał Alexander".

Miałem go dość w moim życiu i nie chciałem, żeby wspomnienie o nim mąciło mi w głowie. Od samego początku miało się wrażenie, jakby nie pochodził on z tego świata.

Był inny niż reszta. Tajemniczy, niedostępny.
Zawsze zastanawiałem się czemu wiecznie dręczył tych ludzi. Co mu przeszkadzało, że jakiś chłopak z młodszego rocznika był biedny. Dlaczego wyzywał ludzi ubierających się inaczej. W końcu to ucichło ale tylko dlatego, że ci ludzie zrobili wszystko, żeby nie zwracać na siebie jego uwagi.

Zawsze widziałem w nim wzór. To jak robił te rzeczy... Byłem pewny, że robi je również dla mojego dobra. Że faktycznie dzięki temu ja mogę mówić co chcę i nie boję się, że ktoś mnie uciszy.

A tym czasem robił to on sam. A ja i tak mówiłem to co chciał usłyszeć.

W poniedziałki miałem na ósmą. Gdy wychodziłem z domu było jeszcze ciemno przez co czułem się jeszcze bardziej dziwnie. Po prostu dziwnie.

Wchodząc do pustej szkoły spojrzałem na zegarek. Ah, to dlatego było tak ciemno. Wyszedłem o dwadzieścia minut za wcześnie. Nie wiedziałem czy to chęć jak najszybszego spotkania się z chłopakami wytrąciła mnie z równowagi czasu, czy po prostu się pomyliłem. Wszedłem szybko do szkoły i odrazu zrobiło się cieplej. Przebrałem się nie zmieniając butów.
Wolałem zostać porządnie ojebany przez wychowawcę niż w takim momencie nakładać na stopy wychłodzone buty skażające mnie na zamarznięcie.

Usiadłem na ławce w rogu. I naciągnąłem czarny kaptur na głowę.
Włączyłem na słuchawkach powolną, zawodzącą melodie. Była dość smutna. Nostalgiczna.

Czekałem tak niecałe 15 minut aż z korytarza obok zaczęły dobiegać dźwięki nakładających się głosów.

Wyjrzałem zza szafek. Na korytarz wpadł Felix i Melo.

- Frank!- Krzyknęli obaj i ledwo trzymając pion do mnie podbiegli.

- Co wy robicie?

- Chcieliśmy ci to pokazać.

Odrazu się ożywiłem. Zrobiło mi się cieplej.
Do końca nie wierzyłem, że może to być prawda. Liczyłem na to, że jednak się przesłyszeli, albo po prostu żartowali.

Ale Malo przytaknął Felixowi, a tem wyciągnął przede mną starą gazetę sprzed kilku lat pokazując palcem nagłówek.

Było tam zdjęcie Gerarda.
I jego brata, ale w połowie zamazane. Na serio zrobiło mi się strasznie gorąco.

- Znaleźliśmy to robiąc projekt.

- W końcu go nie zrobiliśmy, ale myśle, że to ci się jakoś przyda.

Mówili na zmianę lekko dysząc. Gdybym coś mówił też pewnie nie miałabym teraz tchu.
Nie było co do tego wątpliwości.

Gerard chciał zabić swojego brata.

- To dlatego Alexander go nienawidził?- Malo uniósł ręce na słowa Felixa.

- Nie chce tu urazić Alexandra, ale myślę, że akurat on zrobiłby podobnie.

SING. •frerard•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz