3.2

384 68 36
                                    

Włączyłem w końcu te gwiezdne wojny. Skoro tak miało być to niech już będzie.

Leciał film, a ja z całych sił próbowałem przypomnieć sobie chociaż kawałek tego co było kiedy oglądałem go po raz ostatni.
Gerard mówił, że było to u niego. Ale za cholerę nie pamiętałem jak wygląda jego dom i kiedy tam byłem.

Wspomniał o swoim bracie.

Jasne, pamiętam to, że miał brata. Ale czy kiedykolwiek go widziałem?

Popatrzyłem się na obcego chłopaka leżącego w moim łóżku. Wyglądał zupełnie jakby był u siebie. Na początku był spięty, ale po napisach początkowych przykrył się moją pościelą i leżał tak do teraz. Pozwoliłem mu bo w domu było naprawdę zimno.

Musieliśmy być faktycznie blisko skoro nie krępował się tak zrobić. Ubrany był w ciemne mocno opinające spodnie i za dużą czarną bluzę sięgającą do połowy ud. Czarne kosmyki opadały mu na czoło tworząc coś w rodzaju kurtyny oddzielającej go od świata.

Zastanawiałem się, dlaczego on i dlaczego ja.

- Frank która godzina?

- Ymm... po jedenastej chyba.

- O późno. Może już pójdę.- Wstał powoli otrzepując się z własnych włosów.

- No możesz zostać w sumie nie wiem.

Frank jesteś debilem.
Kompetnie nie wiedziałem co i jak powiedzieć.

Teraz ani w ogóle. Cała ta sytuacja mnie trochę przytłaczała. A jednocześnie chciałem dać szansę i go poznać. Może na nowo, może coś sobie przypomnę. Sam nie wiem.

- Eh.- Nabrał powietrza.- Przepraszam Frank. Nie powinienem był przychodzić. Wiem jak możesz się teraz czuć. Podobnie czułem się, kiedy nawiązaliśmy kontakt i przyznałeś się, że ty to ty i no wiesz...

- I cię skrzywdziłem.- Nie pamiętałem całej takiej sytuacji, nie pamiętałem nic, a nic. Ale dałem mu mówić.

- No... Ale chodzi mi o to, że nie było cię miesiąc i nie wiedziałem, czy w ogóle przeżyjesz. Czy odzyskasz przytomność. Nie przeszkadzałoby mi to, że niczego nie pamiętasz, gdybyś dał mi szansę. Dlatego dziękuje, że tak jest. Że w ogóle mamy jakiś tam kontakt.

- Naprawdę nie chciałbym cię urazić i było fajnie serio. Ale po prostu cię nie znam. Nie za bardzo. I dziwne to wszystko. Dziwnie się czuję, kiedy mówisz o jakiejś sytuacji, a ja mam pustkę w głowie.

- Dobra rozumiem.- Zatrzymał się i uśmiechnął.- Ale mogę powiedzieć ci coś o czym pamiętasz. Alexandra nie ma już w szkole. Na pewno go wyrzucili, gdzie jest to nie wiem. Pewnie w jakimś zakładzie poprawczym.

- Naprawdę?- Bardzo wyraźnie pamiętam po co poszedłem do jego domu. To co mi zrobił też.

- Ta, ale Malo i ten drugi jeszcze są. Szczerze mówiąc śmiesznie to wygląda. Bez niego są trochę wytrąceni z równowagi.

- Oczywiście, że tak. Alexander był od zawsze. Z tymi blond włosami i przenikliwymi oczami. Po prostu oni działali jak jedna osoba, gdyby nie Alex nie byłoby ich. Musi być teraz tam naprawdę dziwnie.

Gerard poprawił się na łóżku i zarzucił włosy na bok przez co chyba pierwszy raz tak dokładnie zobaczyłem jego twarz. Tak bardzo jasną i pełną entuzjazmu.

- Jest. A ty Frank? Kim byłeś tam ty?

- Ja...- Przez chwilę sam się zastanowiłem.- Ja chyba byłem tym piątym kołem u wozu.

SING. •frerard•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz