W końcu musiał nadejść dzień w którym dostałem do ręki jakieś papierki i zostałem wykopany z domu. Było zimno jak nigdy, ale musiałem przejść ten nie mały kawałek do tego obrzydliwego budynku.
Jak mówiłem poniedziałki naprawdę nie są takie złe. To szkoła sprawia, że patrzę na swoje życie z rozbawieniem i współczuciem.
Generalnie nie powinno być tak zimno. To ja ubrałem się dość nieodpowiednie. Czarna skórzana kurtka nie nadawała się na śnieg. Rękawiczki bez palców też. Ale powiem wam coś, wyglądałem zajebiście.
Wchodząc do szkoły wziąłem głęboki oddech i zgasiłem wcześniej zapalonego papierosa. Postanowiłem tradycyjnie wejść tylnym wejściem. Było mi jakoś bliższe. Bezpieczniejsze.
Kiedy tylko skręciłem w boczną uliczkę przy drzwiach czekał Felix i Malo.
Opierali się z obu stron wejścia. Uśmiechnęli się na mój widok.
- Frank!- Ruszyli się szybko z miejsc, widziałem jak bardzo zmarznięci byli.
- A no ja.- Rozłożyłem szeroko ręce.
- Nareszcie.- Felix uśmiechnął się otwierając przede mną drzwi.- Malo tylko lekko się ukłonił. Brakowało mi trochę tych debili.
Wszedłem do szkoły dość pozytywnie zaskoczony. Nie sądziłem, że w ogóle się do mnie odezwą. Ale z tego co mówił Gerard byli dość skołowani będąc skazanych tylko na siebie. Kiedy pojawiłem się ja wyglądali dość pewni siebie.
Natychmiast oczy wszystkich ludzi przy szafkach zwróciły się na mnie. Nie wiem czy dlatego, że wróciłem, czy...
Malo szedł po mojej lewej stronie, Felix po prawej. Normalnie jak obstawa.
Doszedłem do swojej szafki i powoli ją otworzyłem. Malo wpatrywał się w każdy mój ruch.
- O uwaga, ktoś się zbliża.- Felix lekko mnie szturchnął.
Rozejrzałem się, ale nikogo nie było. Dopiero po jakimś czasie zauważyłem Gerarda który próbował przecisnąć się między ludźmi.
- W porządku, to tylko Way.
Malo wymownie na mnie popatrzył, a Felix pokręcił głową.
- Pamiętaj o tym co mówiłem ci Frank.
Przytaknąłem i podszedłem bliżej Gerarda.
- No cześć Frank.- Oparł się o szafki i przyjrzał temu jak wyglądam.
- Co chciałeś?
- Nic, tak o cię szukałem. Widzę, że masz nowych przyajciół.
- Nie nowych, zawsze nimi byli.
- Wiesz Frank...- Podparł się łokciem i rozejrzał.- Ostatnio z tego co pamietam nie byli twoimi przyjaciółmi.
- Gerard czy mi się wydaje, czy ty od tych kilku tygodni jesteś na mnie jakoś nastawiony? Bo ja tego nie mogę ogarnąć. Widzę cię po raz pierwszy to trzęsiesz się i płaczesz. Potem opowiadasz mi o sobie. Przychodzisz i oglądamy filmy. A teraz jesteś taki zimny. Dlaczego?
Pochylił się i poczochrał włosy.
- Nie wiem o czym mówisz. Jestem taki jak wtedy. Nie muszę chyba za nimi przepadać. Chociaż liczyłem się z tym, że do nich wrócisz.
- Wrócisz? Nie musiałem. Zawsze byli.
- Frank widzę, że wiele rzeczy nie pamiętasz.- Pokręcił głową i wbił wzrok we własne dłonie.- Widzimy się dopiero za tydzień, w tym codziennie muszę siedzieć po szkole.
- Za co?
- Nawet nie wiem. Jakieś nieistotne rzeczy związane z lekcjami.
- No dobra to za tydzień. A gdzie?
- Pójdziemy do mnie.
Powiedział szybko i szybko oddalił się na drugi koniec korytarza gdzie zniknął za zakrętem. Irytowała mnie jego postawa wobec moich przyajciół. Nawet bardzo. W końcu ich nie znał.
Ale tak szybko jak odszedł Way pojawili się ci dwaj.
Popatrzyli po sobie z pogardą. Zastanawiałem się gdzie zniknęło to ich zagubienie.
Każda lekcja była tak nudna jak zawsze. Z tą różnicą, że siedziałem z Malo, Felix za to siedział sam w ławce obok.
Matematyka dłużyła mi się niesamowicie. Dlatego naprawdę ucieszyłem się kiedy rozpoczęła się długa przerwa. Wyszliśmy na korytarz przy którym znajdowała się jadalnia. Nie wiedziałem dokładnie gdzie chce iść, ale jak najdalej od sali matematycznej.
Usiadłem na ławce przy ścianie, chłopaki poszli coś zjeść, ja nie byłem głodny. Patrzyłem się w telefon przeglądając jakieś stronki kiedy usłyszałem znajomy głos.
- Nie! Masz zostać w domu rozumiesz?
Wychyliłem się zza zakrętu. Korytarz był całkiem pusty. Poza Gerardem rozmawiającym z kimś przez telefon. I był naprawdę zdenerwowany.
- Nie obchodzi mnie to jak się czujesz. Masz siedzieć w domu i nigdzie nie wychodzić. Nie!- Zatoczył duże koło i złapał się za skroń.- Zrozum, że robię to nie tylko dla siebie. A teraz błagam cię zostań. Nie chcę, żeby to się powtórzyło. Nie będę znowu zmieniać szkoły.
Zatrzymał się i westchnął.
- No dobrze. Tak może zostać. Ale tylko na chwilę i potem wracasz. Ciesz się, że nie ma go teraz w mieście bo na pewno by to wykorzystał.
Trochę się zasiedziałem bo usłyszałem szybkie kroki które zdecydowanie się zbliżały. Wpadłem w lekką panikę. Przecież nie może pomyśleć, że go podsłuchiwałem.
Wstałem i chciałem udać, że właśnie wychodzę z jadalni. Trzasnąłem lekko drzwiami do niej prowadzącymi i odwróciłem się chociaż nieco źle wyliczyłem pozostawiony mi czas. Wpadłem na Gerarda z pełną siłą. Niestety to on jest ode mnie wyższy i silniejszy. Zatoczyłem się tylko i musiał przytrzymać mnie w barkach żebym nie upadł.
- Cześć Frank. Co ty tu robisz?- Zaśmiał się nerwowo.
- Idę do szafki, zostawiłem tam picie.- Skłamałem.
- Ah. No dobrze, w porządku.- Stał tak nade mną blokując mi drogę aż w końcu zrozumiał co się dzieje.- Aa idziesz do szafki, dobra wybacz.- Przepuścił mnie i szybko poszedł w stronę stołówki.
Drzwi zamknęły się głuchym stukiem. Nie miałem pojęcia z kim rozmawiał. Miałem okropny mętlik w głowie. Nie pamiętam nic. A co jeśli już wszystko o tej sprawie wiedziałem? A on teraz boi się mi powiedzieć bo tak jak mówi faktycznie bym się przestraszył?
Albo właśnie nigdy mi nie mówił.
Zastanawiałem się co w takim razie mogłem robić. Czy byłem zły? Kłóciliśmy się o to? A może odkryłem co tak naprawdę robi?
Bolał mnie brzuch na samą myśl o tym, że Way mógłby robić coś potajemnie. Ale wyraźnie na kogoś krzyczał i nie mam pojęcia na kogo.
Aż przez chwile pomyślałem, że może tak naprawdę nigdy się z nim nie przyjaźniłem, a on teraz kłamie?
Ale szybko wyrzuciłem to z głowy. W końcu zbyt dużo o mnie wiedział. Chyba nie chciałby źle.
W każdym bądź razie coś było nie tak. Możliwe, że tylko hiperbolizowałem i tak naprawdę wszystko było w porządku. A może nie. Może coś się stało i Gerard nie chce mi o tym powiedzieć. I tego bardzo się bałem.
Że po raz kolejny będą kłopoty.
_________________________________________
CZYTASZ
SING. •frerard•
Fiksi PenggemarSing it for the blind~ O dwóch młodych chłopcach, którzy tylko wspólnie mogli widzieć świat, tak jak powinni.
