Otworzyłem leniwie oczy. W głowie dalej tak bardzo mi szumiało. Czułem się trochę jak po pełnej wrażeń wycieczce po parku rozrywki. Czułem każdy szmer i skrzypienie deski w domu.
Uniosłem się co poskutkowało szybkim upadkiem ponownie na prześcieradło.Ale coś tu nie pasowało. Przecież ostatnio byłem w salonie Malo. Przetarłem oczy i rozejrzałem się po pomieszczeniu.
Był ranek, ale żaluzje były zasłonięte. Nie był to salon, a jakiś pokój. Nie mam pojęcia czyj.Zaczesałem ręką do tyłu przydługie włosy które zaczęły się kręcić mi na twarzy. Poczułem kolejne uderzenie bólu głowy. Dopiero teraz doszło do mnie ile wypiłem.
Zrobiło mi się strasznie zimno i spojrzałem w dół. Miałem na sobie tylko tą rozpiętą czarną koszulę i spodnie. Chociaż tyle. Czarna skórzana kurtka czyli coś co jeszcze pamiętam z poprzedniego wieczoru wisiała teraz na krześle przy biurku.
Zbyt bardzo chciało mi się spać, żeby teraz wystawić się na mroźny chłód panujący w tym domu.
Popatrzyłem na zegarek. Siódma. Przypomniałem sobie co wczoraj odwaliłem. Całowanie się z gościem z którym niby się znasz, ale jednak chciał zabić brata jest chyba... nieodpowiednie.
Odrazu poczułem jaki to był błąd tu przychodzić. Straszny błąd. Zdjąłem i tak pomiętą koszulę zostając w samym podkoszulku. Na ramieniu miała dziurkę wypaloną przez papierosa. A to była moja ulubiona koszula. Odwiesiłem ją przy kurtce. Skoro była Gerarda to w czym on wrócił? Za pewne w mojej. Super. Czyli teraz będę musiał się do niego odezwać i wymienić kurtkami.
Poczułem jak masa bólu napływa mi do głowy. Dawno tyle nie wypiłem i chyba zapomniałem z czym się to wiążę. Miałem tylko szczerą nadzieję, że Gerard niczego nie pamięta.
Położyłem się i niemal natychmiast zasnąłem.
Gdy wstałem po raz drugi czułem się o niebo lepiej. Nie było już rozmazanego obrazu i szumu zamiast dźwięków. Słyszałam na dole rozmowy więc założyłem ponownie koszulę przyglądając się ze smutkiem małej dziurce na boku i zszedłem zostawiając w pokoju moje rzeczy.
Po drodze spojrzałem na przedsionek. Wisiała tam moja kurtka. Nie zabrana przez Gerarda.
W kuchni stał Malo opierając się łokciami o blat stołu, a Felix coś pił.
- Frank! Gdzie ty kurwa byłeś?- Malo podniósł się i ożywił.
- Poszedłem zapalić, potem zrobiło mi się zimno więc chciałem się ogrzać i chyba zasnąłem w którymś z gościnnych pokoi.
Wzruszyli ramionami. Wolałem odpuścić historie o siedzeniu z Gerardem w jednym z salonów.
- No w porządku.
- Gdzie reszta bydła które wczoraj tu było?
- Wszyscy już poszli.
- Jakim cudem tu jest tak czysto?
- Sprzątałem.- Popatrzyłem na chłopaka który teraz wyglądał całkiem trzeźwo.
- Ty Malo sprzątałeś?
- Nie mogłem spać. Po alkoholu wolałem nie brać leków na sen. Zostaliśmy tylko my.- Uśmiechnął się zalotnie rozciągając po całym blacie.
Nawet nie chciałem wnikać w to co bierze, ile i kiedy.- Słuchajcie, a widzieliście może Gerarda?
- Jego?- Felix splunął do zlewu obok.- Nie.
- Debilu myłem to.
![](https://img.wattpad.com/cover/108418329-288-k61753.jpg)
CZYTASZ
SING. •frerard•
FanfictionSing it for the blind~ O dwóch młodych chłopcach, którzy tylko wspólnie mogli widzieć świat, tak jak powinni.