.9.

660 123 29
                                    

Nie chciałem, żeby Gerard tak na mnie zareagował, więc w ostatniej chwili po prostu za nim pobiegłem. Starałem się nie być natarczywy, ale coś nie do końca wychodziło.

- Zaczekaj!- W końcu go dogoniłem i przytrzymałem, żeby nie szedł dalej. Wydawał się cholernie lekki. Zupełnie jakby cała jego masa wyparowała wraz z pewnością siebie.

- Czego jeszcze chcesz?

- Pogadać.

- Jeżeli robisz to z wyimaginowanego poczucia winy to odpuść. Po za tym twoi przyjaciele raczej nie byliby zadowoleni.- Poprawił okulary i już chciał ruszyć, kiedy ponownie go zatrzymałem.

- Nie, wysłuchaj mnie proszę. Chcę tylko pogadać. Przyjdziesz dzisiaj do mnie? Rodzice wychodzą do pracy dokładnie za...- Zrobiłem przerwę zupełnie jakbym spoglądał na zegarek, a prawda była taka, że za dobrze znałem godziny pacy moich rodziców.- Za jakieś dziesięć minut.

- Dobrze wiesz, że nie dojdę sam.- Warknął zdenerwowany.

Ups... Frank debilu znowu to robisz.

- Wiem... To może pójdziemy teraz, razem?

Zawahał się, ale w końcu przytaknął i zdał na mój zmysł wzroku.

Kiedy dochodziliśmy do skrzyżowania na bardzo ruchliwej ulicy, Gerard chwycił mnie za ramię i można powiedzieć... do niego przytulił? Nie wiem... Skulił się jak małe dziecko.
Byłem zdziwiony i trochę nawet wkurzony. W końcu ten gość się prawie do mnie przytula! Ale to nie jego wina, inaczej mogłoby się mu coś stać, w końcu słyszy, a nie widzi tego, co może zrobić mu krzywdę.

- Boisz się?

- Co?- Uniósł głowę sprawiając, że się zachwiałem.- Nie. Ja tylko....

- Spokojnie, wszystko idealnie widzę i nie mam zamiaru cię zabić.- Uśmiechnąłem się i miałem szczerą nadzieję, że chłopak przynajmniej to odczuł.

Resztę drogi nie mówiliśmy nic. Nie było potrzeby. Gerard dzielnie zdał się na moje zmysły i podążał za mną krok w krok, a ja nie mogłem przestać myśleć o tym co robię. Czy słusznie? Nie byłem pewien...

Gdy w końcu doszliśmy, nawet Way poczuł się niepewnie. Po moim oznajmieniu, że dom mamy przed sobą, stanął i nie ruszył się nawet o krok przez kilka minut. W końcu zrobił dwa niepewne kroki i z moją pomocą wszedł na ganek.

- Jak wyglada twój dom Iero?

- Ymm... No jak to dom.

Widocznie nie był zadowolony z tej odpowiedzi. Niczym kapryśne dziecko prychnął i zadrżał.

- Ale wiesz... opisz mi go.

- No... jest ciemnobrązowy z zewnątrz, ma duże okna z czekoladowymi okiennicami. Drzwi przed którymi stoisz są z kremowego drewna... Nie wiem jak to opisać, prosisz faceta o zdefiniowanie pocztówki, to chyba nie najlepszy pomysł.

Nie odpowiedział. Lekko mnie to zasmuciło. Way wydawał się skrycie wrażliwy na świat. Chciał tylko widzieć...

Wepchnąłem go lekko do środka po uprzednim otworzeniu drzwi i zaprowadziłem do pokoju. Tym razem nie prosił o opis, sam chodził po całym pomieszczeniu macając ściany. Co było lekko dziwne, ale dałem mu na to trochę czasu.

Potem spytał się gdzie może usiąść, więc bezproblemowo wskazałem mu miejsce i usiadłem obok.

- Gerard...?

- Hm?- Zwrócił się w moją stronę ukazując ciemne szkła okularów przeciwsłonecznych. Trochę się przestraszyłem. Ten widok nie jest za przyjemny.

- Gdzie byłeś przez cały miesiąc?

- W ośrodku. Wujek zabrał mnie po wypadku do specjalnego miejsca gdzie starali się jakoś to naprawić. Ale niektórych rzeczy nie da się od tak sprostować, więc nauczyli mnie wykonywania podstawowych funkcji życiowych bez zmysłu wzroku i odesłali do domu. Teoretycznie mogłem iść do specjalnej szkoły dla niewidomych, ale nie chcę czuć się jak inwalida.- Zatrzymał się u uśmiechnął, ale chyba wyczuł moje zakłopotanie bo nie przerwał wykładu.- Oczywiście, że z tą laską na zdrowego nie wyglądam. Ale słuch mam dobry.

Źle czułem się w jego towarzystwie. Wydawał się w porządku, jednak ciągle miałem wrażenie, że chłopak wie o mnie wszystko. Słyszy każdy mój ruch i zna moje myśli. Nie mogłem pozbyć się tego wrzenia, szczególnie podczas głuchej ciszy.

- No tak... Chcesz może coś do picia?- Wstałem, włożyłem ręce do kieszeni spodni i ze stresu przygryzłem dolną wargę.

- Może być woda.

Bez zastanowienia ruszyłem do kuchni i po chwili przyniosłem Gerardowi szklankę wody. Jednak co mnie zdziwiło to fakt, że nie zastałem go siedzącego na moim łóżku, a stojącego przy szafie z płytami.

- Słuchasz dobrej muzyki Frank. Też uwielbiam Iron Maiden. Miałem iść z bratem na koncert, ale... Teraz raczej to niemożliwe.

- J-Jak ty...?- Ok, to było dziwne. Jakim cudem chłopak ogarnął czyja jest dana płyta, jak kurwa nie widzi okładki.

- Skąd to wiem? Fear Of The Dark ma charakterystyczne wcięcie na opakowaniu. Widzisz?- Uniósł je i faktycznie dało się dostrzec nierówne spojenie.

- Każda płyta tak ma? Nigdy tego nie zauważyłem.

- Nie, nie każda. Tylko te najstarsze wydania. Jak leżałem w szpitalu Mikey przyniósł mi kilka moich płyt, żeby aż za bardzo się nie nudził. Słuchając po prostu bawiłem się opakowaniem i to zauważyłem, tyle.

To zrobiło na mnie wrażenie. Nie sądziłem, że Gerard jest aż tak spostrzegawczy i dokładny w tym co robi. Wyglądał na kogoś... strasznego. Odpychającego, niebezpiecznego. A gadało się z nim całkiem spoko.

- Jesteś niesamowity. Mam te płytę od lat i nigdy tego nie zauważyłem.

- Ja też nie. Brak jednego zmysłu naprawdę wyczuła pozostałe cztery.

Uśmiechnąłem się niezdarnie i podałem mu wodę, którą zaczął powoli sączyć.

- Frank, dziękuję za zaproszenie, ale naprawdę muszę już iść. Mikey będzie się martwił i....

Coś tam jeszcze mówił, ale ja przestałem go słuchać. Mikey to pewnie jego brat, młodszy Way. Ten, którego Gerard ponoć chciał zastrzelić. Wzdrygnąłem się na tą myśl. Z tego co słychać, był opiekuńczy, a nie rządny zemsty za to co ponoć miał zrobić jego straszy brat.

- Frank? No halo?

- T-tak, przepraszam. Już cię odprowadzę.

- Nie musisz. Dobrze pamietam ilość zakrętów. Dojdę do domu bez przeszkód.

- Ale...? Nienienie, nie pójdziesz sam. Jeszcze potem dowiem się z gazet, że wpadłeś pod samochód i...

- I będziesz mnie miał na sumieniu po raz drugi? Daruj sobie Frank. Dam radę.

I wyszedł. Tak po prostu.

Musiałam przyznać, że mimo swojej porywczości był bardzo delikatny i dokładny. Przy czym też zaborczy...

Coś musiało w nim być, że mimo tego wszystkiego, tej całej sytuacji, cholernie mnie do niego ciągnęło.

_______________________________________

Ja ostrzegam, że dla spójności tekstu naginam fakty 😂

SING. •frerard•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz