...koniec...

621 89 96
                                        

W pokoju było dość ciemno. Pojedyncze promienie słońca rozświetlały tylko łóżko na którym leżałem. Trochę bolała mnie głowa. Miałem zabandażowana ręce i byłem podpięty do kroplówki.
Podniosłem się na rękach i lekko zakręciło mi się w głowie.
Coś zaczęło piszczeć i chwile później było obok mnie z dziesięć pielęgniarek.

Nie wiedziałem czemu cały ten zachód. Przecież tylko uderzyłem się i upadłem, tak?
Patrzyłem jak przenoszą mnie na łóżko obok i podłączają do jeszcze innej aparatury.

Dziwne. O co tu chodzi?

Po chwili zrobiłem się dziwnie senny, jakby podali mi jakiś lek i po prostu zasnąłem chociaż bardzo się przed tym broniłem.

Obudziłem się po raz drugi już w całkiem innym pomieszczeniu. To było bardziej... przyjazne?
Ściany pastelowo zielone, a zamiast płytek na podłodze- linoleum. Przetarłem oczy i kichnąłem. Poczułem jak napina się wiele mięśni i nieprzyjemny ból. Głupio to brzmi, ale w sumie bolało mnie wszystko. Tak dosłownie wszystko. Starałem się odwrócić od tego uwagę szczególnie, że wcześniej nie bolało aż tak.

Opadłem na łóżko znowu czując ból. Nagle zaschło mi w gardle, ale nigdzie obok nie było nic do picia. Wtedy zza ścian usłyszałem protesty pielęgniarek. Drzwi otworzyły się na oścież, a do środka wpadł zgrzany czarnowłosy chłopak. Miał na sobie koszule z dwoma rozpiętymi guzikami i rozczochrane włosy.

- Frank!

- Proszę natychmiast wyjść!

W drzwiach stanęła obszerna pielęgniarka z okropnym wzrokiem. Wskazała ręką na drzwi i uparcie nie zamierzała zmieniać pozycji.

- Ja chciałem tylko...

- Już.

- W porządku.- Odezwałem się zachrypniętym głosem.- Niech zostanie.

- Powinien pan naprawdę wypoczywać, a nie...

-Jest okej. Może zostać.

Westchnęła głęboko chcąc zaprotestować, ale wiedziała, że nic nie wskóra. Po prostu wyszła.

- Więc tak. Chciałem przyjść już trzy dni temu, ale mi nie pozwolili. Znaczyyy...- Zaczął nerwowo chodzić po pomieszczeniu.- Ogólnie chciałem przyjść odrazu. Ale to jak pewnie się domyślasz było nieosiągalne. Więc chciałem przyjść trzy dni temu, ale nawet nie pozwolili mi popatrzeć. A dzisiaj dowiedziałem się, że się wybudziłeś i musiałem, po prostu musiałem się pojawić. Gdybys nie był teraz wybudzony pewnie nadal nie mógłbym zostać. Oh Frank. Tak się cieszę, że już tu jesteś. Tyle czekałem, bałem się, ale żyjesz.

- Tak, jak widać.

- Naprawdę się cieszę, brakowało mi ciebie.

Popatrzył się na mnie ckliwym wzrokiem i oparł o krańce łóżka szpitalnego.

- Wiesz, to miłe. Serio fajnie, dzięki. Ale muszę się spytać... kim ty jesteś?

Na sali zrobiło się strasznie cicho. Zupełnie jakby nagle deszcz przestał stukać o szyby, a głosy na korytarzu umilkły.

- J-jak to kim jestem. Frankie, to ja.

- Przepraszam, ale nic mi to nie mówi.

- Nie rozumiem Frank. Nic nie pamiętasz?- Widziałem jak łzy lecą z jego oczu. Jak usta drżą, a policzki palą się czerwonym winem.

- Jestem. To ja. Ten sam Frank Iero, z tej samej ulicy z tego samego miasteczka. Pamiętam całą poprzednią noc. Ale nie sądzę żebyśmy się znali....?

SING. •frerard•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz