Gerard odwiózł mnie grzecznie do domu i wszedł na godzinkę żeby dotrzymać mi towarzystwa zanim wrócą rodzice.
Zostawił samochód przed domem, a ja wpuściłem go do środka. Zaczął się trząść i zdjął po kolei kurtkę i glany.
- Nie jest ci za zimno? Naprawdę myślisz, że skórzana kurtka, rękawiczki bez palców i glany załatwią sprawę?
- Jest mi zimno.
- No wła...
- Ale wyglądam zajebiście.
Przeszedł obok mnie zasłaniając mi usta ręką w połowie zdania.
Wszedł i automatycznie skierował się do mojego pokoju. Pobiegłem za nim, ale nie chciał przepuścić mnie na schodach.
- Dasz mi przejść? To chyba ja zapraszam cię do mojego domu, a nie odwrotnie?
- Nie. Siedź cicho. Chcesz coś obejrzeć?
- Możemy najpierw porozmawiać?
Zatrzymał się w połowie drogi jakbym powiedział coś strasznego.
- O czym?
Popchnąłem go lekko i ruszyłem do przodu. Weszliśmy do pokoju, a on usiadł na moim łóżku w kącie.
- Chciałem tylko wiedzieć, co myślałeś przez ten cały czas kiedy nic nie pamiętałem. Mogłeś mi nawet nazmyślać i pokazać w takim świetle jakie chcesz. Czemu tego nie zrobiłeś?
- No nie wiem no. Zwyczajnie wydaje mi się, że kłamanie tu nie ma sensu. Również dlatego, że faktycznie była szansa, że się dowiesz. A poza tym jaki jest sens w relacji opartej na kłamstwie? Ten czas był ciężki okej. Trudno było pokazywać, że cię nie kocham, co już mówiłem. Nie bałem się tego, że już sobie nie przypomnisz bo to akurat nie miało takiego dużego znaczenia. Bałem się, że drugi raz też mnie nie pokochasz. No bo powiedz szczerze Frank, pokochałabyś?
Zastanowiłem się chwile. Nie chciałem go urazić. Faktycznie nie myślałem tak o nim na początku, ale myślę, że nie było to spowodowane tylko faktem jego osoby.
- Nie znałem cię. Poza tym krótko rozmawialiśmy. Głupio by było zabujać się w kimś tak szybko. Ale to chyba nie jest takie ważne, co? Przeszkodziła mi ta gazeta. Ale nie miej za złe chłopakom, chcieli dobrze.
- No ogarniam. To nic.
- Ale hej.- Podszedłem do niego siadając obok i dłonią uniosłem jego spuszczoną w dół twarz.- To chyba nieistotne. Nie przestałem cię kochać, dobrze?
Zaśmiał się i uderzył poduszką w twarz.
- Dzięki Gee.
- Nie ma za co. Co chcesz oglądać?
- Włącz cokolwiek.
Machnąłem ręką i pozwoliłem mu wystukać na klawiaturze co chciał. Nie czekałem długo bo chwile później spojrzałem na ekran. Włączał właśnie bambiego z 1942. Na początku się zaśmiałem, ale on chyba serio chciał to oglądać.
Patrzyłem na prawie dorosłego faceta w czarnych rurkach i koszulce z odwróconym krzyżem nie mówiąc o kolorze jego włosów, nucącego miłość to pieśń.
- Co się tak patrzysz, przynieś mi pić.
- Dobrze, dobrze, już idę.- Przyniosłem mu wodę w butelce. Czekał z zatrzymanym filmem wpatrując się w ekran.
- Możesz oglądać.
- Ale Frank, musisz wszystko widzieć od początku.
- Jasne, puszczaj.
CZYTASZ
SING. •frerard•
ФанфикшнSing it for the blind~ O dwóch młodych chłopcach, którzy tylko wspólnie mogli widzieć świat, tak jak powinni.
