Poranek wigilijny to klapa. Dla kogoś takiego jak ja nie istnieje wesoła rodzina.. A skoro o rodzinie mowa, to właśnie dzisiaj moja mama, mój tata i mój młodszy brat zginęli w wypadku. Jakim wypadku? Ja wiem, że ktoś to przyszykował, by tak to wyglądało. Może byłam mała, gdy to się stało, ale już wiedziałam to i owo. Cóż.. dzisiaj wieczorem pójdę na grób mojej rodziny, a później może sobie trochę pospaceruję. Jakąś kolację można by też zjeść. Sklepy są chyba otwarte do 14. W zasadzie tylko jeden sklep, ale kto powiedział, że tam nie można kupować. Włożyłam już od razu pieniądze do kurtki i tak na wszelki wzięłam składany nożyk. Pożyczam go czasem Reni, bo mówi, że wygląda jak ten Izayi z 'Durarary', a ona ma nawet gotowy jego cosplay..
-Może zadzwonię do kogoś? - zastanawiałam się na głos
Wzięłam telefon do ręki i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to SMS od wujka
Od: Wujek Blue
Do: Nadia ;*"Witaj słoneczko! Może w tym roku wpadłabyś do nas na święta? Rita i Paul na pewno by się ucieszyli. Nie spędzaj tych świąt na cmentarzu, to szkodzi twojej uroczej buźce. Jak zwykle jesteśmy gotowi na twój przyjazd! Twój ukochany wujaszek~! PS. Chciałem wysłać list, ale dotarłby za późno"
Zaśmiałam się. Cały wujek. Jednak jak zwykle zignorowałam wiadomość. W sprawie spędzania świąt to musiałam je spędzać z rodziną. A gdzie jest moja rodzina? Na cmentarzu oczywiście. Więc to tam spędzam święta. Oczywiście na początek zjadam kolację, złożoną z zupki chińskiej, pierożków chińskich, pierożków meksykańskich, frytek, ciasteczek, innych ciasteczek, popcornu i jogurtu. To moja kolacja wigilijna. Nawet nie ma dwunastu dań... Odłożyłam telefon i siadłam przed telewizorem. Dzisiaj 'Kevin sam w domu', jak zwykle trzeba go oglądnąć. To tradycja..
Oglądałam sobie TV tak gdzieś do..
-Osz! Cholera! Już 15?! Teraz już nie kupię sobie kolacji! Cholera! Cholera! - krzyczałam
Jaka ja głupia, że przegapiłam sobie godzinę.. Teraz ta Wigilia jest rozbita.. Walnęłam głową o ścianę. Spojrzałam jeszcze raz na godzinkę i powtórzyłam walnięcie głową o ścianę. W takich chwilach człowiek naprawdę może się załamać...
-A co ja jutro zjem? - zamyśliłam się chwilkę - Chyba mam coś jeszcze w lodówce..
Poszłam do kuchni by sprawdzić lodówkę. Świeciła pustakami. Zamknęłam ją z uśmiechem i padłam na podłogę
-Jestem trupem.. Po prostu tu zdechnę z głodu. i już.. po kłopocie..
Chyba zaczynam dramatyzować. Czyli jestem głodna... Wstałam z podłogi i ubrałam się w kurtkę, buty i czapkę. Wyszłam z domu i go zamknęłam. Nałożyłam po drodze szalik i pobiegłam na cmentarz. Muszę spędzić z nimi godzinę, a wolę nie marznąć. Zwłaszcza, że dzisiaj -12 stopni. Przynajmniej na razie...
Gdy dotarłam na cmentarz szybko dostałam się do grobu rodzinnego. Znam drogę na pamięć. Usiadłam na ławeczce przed nim. Nie modliłam się. Nie wierzę w Boga.. no niby wierzę, ale ogółem uważam, że on nie istnieje. A jeśli istnieje to jest naprawdę beznadziejny. Zaczęłam nucić kolędy. To powinno mi poprawić humor.. choć trochę...
-Nadia? - odwróciłam się w stronę głosu
-Kamil? Co ty tu robisz?
-Raczej co ty tu robisz? Nie powinnaś spędzać świąt z rodziną?
-A ty? Pierwsza zadałam pytanie - oznajmiłam
-Odwiedzam grób taty z mamą i siostrami - usprawiedliwił się - A ty?
-Odwiedzam grób swojej rodziny - po moich słowach jakby zamilkł i zasmucił się
-Och.. przykro mi i.. przepraszam - podrapał się po karku
-Nie szkodzi. Już się przyzwyczaiłam do samotności - uśmiechnęłam się do niego - Wesołych świąt
-Wesołych świąt - i poszedł razem ze swoją rodziną
Patrzyłam jeszcze jak odchodzą, a potem wróciłam do śpiewania kolęd nad grobem. Robiło się późno i zimno. Chyba pora się zbierać. Jeszcze wpadnę do parku. O tej porze księżyc ślicznie odbija się w zamrożonym jeziorze. Weszłam do opustoszałego parku i poszłam na ławeczkę pod drzewem z idealnym widokiem na jeziorko. Bez problemowo się tam dostałam. Usiadłam i patrzyłam jak zahipnotyzowana na taflę zamarzniętego jeziorka. Tak pięknie. Poczułam nagle czyjąś obecność. Odwróciłam się i od razu krzyknęłam
-AAA!!!
-Zamknij się! - prawie zostałam zdzielona pałką!
-Zostaw mnie! - może powinnam użyć nożyka - Pomocy! - nie miałam czasu wyjąc go z kieszeni, gdy gość złapał mnie za ramię - Ktokolwiek! - dlaczego na myśl przychodzi mi tylko jedna osoba? - Sebastian!!!
Koło mojej twarzy przeleciał nóż, a uścisk na przedramieniu zniknął. Stałam tak zamrożona w szoku
-Panienko! - nauczyciel, który pojawił się znikąd przytulił mnie - Przepraszam, że nie pojawiłem się na czas - w moich oczach pojawiły się łzy - Panienko?
-Sebastian! Sebastian! - wtuliłam się w niego, płacząc
-Już wszystko dobrze panienko, nic ci już nie grozi - pogłaskał mnie po głowie
-Przepraszam
-Za co? Przecież nic mi nie zrobiłaś
-Przepraszam za moje słowa, przepraszam cię Sebastian - jego płaszcz był już mokry na ramieniu, czyli miejscu mokrym od moich łez
-Skoro tak.. wezmę to jako przeprosiny
Podniósł moją głowę za podbródek i wpił się w moje usta. Jego usta były ciepłe. Całował świetnie, wręcz niesamowicie! Jak ja mogłam tego wcześniej nie zauważyć? Spróbowałam oddać pocałunek. Nie wiem co mną kierowało, ale czułam się tak wspaniale. Ten pocałunek dostarczał ciepła moim zimnym, sinym ustom, a całej mnie przyjemności. Dlaczego tak mi dobrze? Oderwaliśmy się od siebie. Oddychałam ciężko, a ślina zjeżdżała po moim podbródku. Patrzyłam zamglonym wzrokiem na nauczyciela, wycierając o rękaw kurtki ślinę
-Panienko - zaczął, ale przerwał mu mój burczący brzuch, zaśmiał się lekko - Może spędzimy razem te święta?
-..T..tak - powiedziałam cicho już nie tylko czerwona na policzkach ze względu na zimno, a on spojrzał na mnie zadowolony... mimo, że czułam jak patrzy na mnie z góry... dosłownie i w przenośni...
Udaliśmy się do jego domu, gdzie czekała już kolacja wigilijna z idealnie zastawionym stołem. Nie mogłam stłumić okrzyku zachwytu.
Te święta nie będą takie same jak poprzednie...
*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*
A oto i.. święta! Mimo, że mamy lato.. skojarzyło mi się to z bajką "Fineasz i Ferb". Heh.. okej. Pytanka macie, to zadawacie! Lubię na nie odpowiadać, czuję wtedy, że moja praca jest akceptowana :) Dziękuję
~Autorka
CZYTASZ
Demon, nie nauczyciel
FanfictionNadia jest zwykłą dziewczyną. Przynajmniej ona tak uważa. Jest ponad przeciętnie inteligentna, ma wielu przyjaciół, uczęszcza do szkoły, więc.. Co ją podkusiło by zadzierać z nowo przybyłym nauczycielem? Czym poskutkuje walka Nadii i Sebastiana? Woj...