Natręty chodzą po ludziach...

1.7K 91 119
                                    

Czas mija, a my już mamy początek lutego. Matura zbliża się wielkimi krokami. Tylko 2 miesiące. Już czuję ten nadchodzący stres... Co ja właściwie myślę? Przecież jestem obkuta na perfekt. Michaelis na lekcjach ostro wziął się do roboty, przez co ciężko innym nadążyć. Dlatego czasem zostaję z innymi po szkole i tłumaczę im to w czym chcą bym im pomogła. Sebastian też czasem do nas przychodzi i sam tłumaczy jeszcze raz. Czemu czasem? Rada pedagogiczna i jej spotkania. Przez to muszę ostatnio się naczekać na tego demona. Wróciłabym sama do domu, ale od niedawna mam dziwne przeszkadzające uczucie. Czyżby Braciszek znowu coś kombinował? Cóż, tego nie wiem, ale jedno wiem na pewno...

-Strasznie długie to posiedzenie panie Sebastianie Michaelis masz w tym swoim pokoju nauczycielskim - stwierdziłam oskarżycielsko - Co wy tam ostatnio tak wszyscy omawiacie? I czemu tak często? - mamrotałam zła do siebie

Nagle główne wejście się otworzyło. Wszedł prawdopodobnie jakiś uczeń, który czegoś zapomniał. Ostatnio też to się często zdarza. Westchnęłam i mając spuszczoną głowę , zauważyłam czyjeś buty przed moimi. Podniosłam ją i napotkałam brązowe tęczówki starszego ode mnie chłopaka. Na oko, coś około 26, może 29 lat. Miał kaptur, więc nie mogłam określić innych elementów twarzy. Chociaż ten zarost jest troszkę odpychający...

-Przepraszam - zagadnął

-Tak? - wydaje się miły

-Gdzie mogę znaleźć sekretariat? - zapytał

-Och, to tu zaraz na lewo po schodach, 1 piętro, drugie drzwi zaraz po wejściu po schodach. Będzie nawet na nich tabliczka. Łatwo znaleźć - uśmiechnęłam się przyjaźnie do człowieka

-Dziękuję bardzo - odwzajemnił i ruszył, lecz napotkał problem w drzwiach, a mianowicie..

-Sebastian! Już skończyłeś? - uśmiech na mojej twarzy wyraźnie się powiększył, wiedząc, że już wrócimy do domu i w spokoju będę mogła pooglądać zaległe anime - Możemy już wracać?

-Tak panienko - nie wydawał się taki szczęśliwy, ale niezbyt mnie to ruszyło

-Przepraszam - mruknął mężczyzna i wyminął nauczyciela

-Nie szkodzi - Sebastian zmierzył go wzrokiem, gdy ten go mijał, jednak zaraz złagodniał i uśmiechnął się, gdy popatrzył na mnie - Cieszy mnie, że panienka poczekała na mnie

-Chcę podwózkę - wzruszyłam ramionami, rumieniąc się i wymyślając na szybko jakąś wymówkę

-A jeszcze rok temu panienka próbowałaby uciec jak najdalej - jego złośliwy uśmiech, dodawał więcej żartobliwości tej sytuacji

-To było dawno i nie prawda - przewróciłam oczami naburmuszona

-Mnie panienka nie oszuka - zniżył się i dał mi całusa w czoło

-Sebastian! - mocno się zaczerwieniłam - A co jeśli ktoś to widział?

-Jeśli widział to teraz wie, że panienka jest moja - zniżył się bardziej i skradł mi całusa z ust - Słodki, czyżby panienka zjadła babeczkę, którą rano specjalnie zamówiła?

-Chodźże już do tego auta! - wyminęłam go i wyszłam z budynku, a on w śmiechu tuż za mną - No i z czego się chichrasz?

-Z tego jaka panienka jest rozkoszna, gdy się wstydzi - odpowiedział

-Jesteś niemożliwy..! - przyśpieszyłam kroku i prędzej znalazłam się przy aucie

Z tym wykrzywionym ryjem otworzył mi drzwi do auta, wsiadł od strony kierowcy i zawiózł nas do domu. A tuż po przyjeździe wzięłam się za oglądanie anime. Po kilku odcinkach, gdy było już ciemno, zeszłam na dół, bo Michaelis zawołał mnie na kolację. Obiadu wcześniej nie chciałam, więc nie zmuszał mnie do jego zjedzenia. Lepiej dla niego. Gorzej, że on jakoś dziwnie się zachowuje.. od dłuższego czasu, jeśli mam być szczera. Bardzo możliwe jakoś od tej studniówki, na której tak "pamiętnie" się bawiłam. Odłożyłam naczynie do zlewu i z lekkim zmartwieniem spojrzałam na demona, który bacznie obserwował coś za oknem. Westchnęłam i podeszłam do niego. Pociągnęłam go nieśmiało za rękaw, a ten odwrócił swój wzrok na mnie. Przełknęłam ślinę i przeszłam od razu do rzeczy

Demon, nie nauczycielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz