Jak to porwana..?

2.5K 174 337
                                    

Jak tylko do niego dobiegłam, zauważyłam, że zdjął perukę i okulary. Więc szybko zdjęłam swoją perukę oraz czapkę i włożyłam je do plecaczka tuż obok butelki z wodą. Na chwilę dotknęłam opaski, która wchłonęła trochę krwi. Zdjęłam ją i włożyłam do zewnętrznej kieszonki plecaczka. Wieża, do której weszliśmy nie wydawała się jakaś imponująca. Oczywiście, zanim Sebastian użył jakiegoś dziwnego znaku, zaklęcia i było takie "hokus-pokus, czary-mary" i "BUM!", nagle otworzyło się jakieś przejście. Nie wiem czy opisanie mojego wyrazu twarzy jako "WTF???", to wystarczające określenie...

-Co to za miejsce?

-Zamek potężnego wampira, panienko. Czyżbyś nie słuchała przewodnika? - spojrzał za siebie na mnie ze złośliwym uśmiechem

-Słuchałam! Po prostu.. co TO za miejsce? No wiesz.. ta ściana i w ogóle.. - patrzyłam chyba w każdą stronę na około mnie

-Wszyscy ludzie widzą część dozwoloną dla nich przez Edvina von Hill'a, jednak nie szukają głębiej

-Hm?

-Taka wielka budowla i widać tylko wejście oraz ten jeden pokój, na dodatek żadnych schodów? - to jest dobre rozumowanie..

-Czyli to część, która dotyczyła..

-Osobiście powiedziałbym panienko, że tylko jegomościa, jednak.. - zatrzymał się w rozmowie, ciałem i mnie ręką

-Co? Co się dzieje?

-Panienka uważa na stopień - uśmiechnął się miło, biorąc mnie na ręce, żebym na jednej z nich siedziała

-H..Hej! - zarumieniłam się lekko - Postaw mnie! Sama potrafię iść!

-A wcześniej panienka nie dyskutowała

-... - co za.. - Bo nie było innej drogi.. - już nawet mu teraz nie będę się wypominać, objęłam go tylko za szyję

Zaczęliśmy.. Sebastian ze mną na rękach zaczął wchodzić po schodach. Co któryś się łamał lub był bliski złamania. Nie to, że jesteśmy ciężcy razem i osobno, ale.. chyba bym sobie nie poradziła, jakbym sama miała iść po tych schodach. Weszliśmy na piętro, bo dalej schodów nie było. W tym pomieszczeniu, było niesamowicie ciemno. Nawet nie musiałam patrzeć na Michaelisa, by się domyślić, że włączył swoje żarówki[czyt. demoniczne jarzące się oczka]. Sebastian gdzieś podszedł i odsunął wielkie firany. Nadmienię, że szedł jakoś dziwacznie. Światło wpadło do pomieszczenia, na krótką chwilę mnie oślepiając. Zaraz potem, gdy się rozglądnęłam moim oczom ukazał się pokój pełen trupów. Krew na ścianach, podłodze. Ta świeża i ta już zaschnięta. Kominek, wokół którego było najczyściej wyglądał jakby wybuch z niego ogromny ogień i spalił wszystko wokół niego, jednak on sam był czysty i nienaruszony. No nie do końca czysty, zakurzony. Nagle ręka Sebastiana zasłoniła moje pole widzenia

-Panienka nie powinna oglądać takich rzeczy

-Dobrze - od razu się zgodziłam, co równocześnie było "Chodźmy gdzie indziej"

Ruszył, a gdy wyszliśmy z pokoju znaleźliśmy się w innym. Jakim cudem zmieszczono tu coś takiego.. to tylko wieża! Ręka wcześniej zasłaniająca moje pole widzenia pomogła mi stanąć na deski. Zaskrzypiały, tak samo jak przy każdym naszym kroku. Wyjęłam telefon i zrobiłam zdjęcie pokoju, a raczej tylko tej ładniejszej, lekko artystycznej części

 Wyjęłam telefon i zrobiłam zdjęcie pokoju, a raczej tylko tej ładniejszej, lekko artystycznej części

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Demon, nie nauczycielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz