-Pora wstawać panienko - poczułam ciepłe powietrze i męski, piękny głos przy uchu
Odskoczyłam natychmiastowo na drugi koniec łóżka, prawie się wywalając
-Zwariowałeś?! - krzyknęłam na niego, trzymając się za ucho
-Tak, na panienki punkcie - uśmiechnął się od ucha do ucha
-Co? - ŻE CO PROSZĘ?! - Ehh.. to fajnie, ale... czekaj.. Czego ja ci w ogóle się tłumaczę?!
-Kto wie, śniadanie zje panienka w łóżku czy salonie? A może po raz pierwszy w jadalni w kuchni?
-Wolę w pokoju.. - odpowiedziałam i ułożyłam się z powrotem na środku łóżka, tylko, że z tą różnicą, że na siedząco
-Jak sobie panienka życzy - wyszedł z pokoju i po krótkiej chwilce przyjechał z wózkiem, na którym była taca i śniadanie - Proszę
Ułożył przede mną tacę, na której już były gotowe naleśniki z bitą śmietanką, czekoladą i jedną dorodną truskaweczką. Palce lizać! Poza tym obok talerza z naleśnikami stal kubek wypełniony mlekiem z miodem! Serio.. skąd on wie te wszystkie rzeczy?
-O! A w ogóle to jaki dziś dzień? W sensie, bo wczoraj była Wielkanoc, czyli dziś..? - nie mogłam sobie przypomnieć, no po prostu nie mogłam
-Poniedziałek Wielkanocny, znany także jako Lany Poniedziałek - już miał kontynuować długą wypowiedź o tradycjach, skąd wzięło się święto i tak dalej, ale mu przerwałam
-Doobra - wzięłam pierwszy kęs naleśnika - Mmm! Pyszne! - aż miałam ochotę tańczyć
-Dziękuję za tę pochwałę - ukłonił się lekko, on nadal tam stał?
-Nie przyzwyczajaj się, hmph!
Następnie kawałki starałam się jeść tak by nie było po mnie poznać, że aż tak mi smakują. Michaelis cały czas mi się przyglądał. No co go znowu napadło? Odłożyłam widelec i spojrzałam na niego zirytowanym spojrzeniem
-Mam coś na twarzy, że tak mi się przyglądasz? - spytałam pełna jadu
-Jesteś brudna - zbliżył się do mojego policzka - O tu - polizał miejsce, w którym rzekomo byłam brudna
Nie odepchnęłam go, nie pisnęłam. Dałam mu wolną rękę. Może to był mój błąd? A może nie? Bo i tak skończyłam z całusem na ustach. Mój poziom irytacji zniżył się do zera..
A więc Lany Poniedziałek...
~*TIME SKIP*~
Moje pistolety na wodę zostały skonfiskowane. Moje sikawki także. Wiadro zostało dobrze ukryte, a balonów nie znalazłam w jego domu. No co za cham! Przeszłam dom wzdłuż i wszerz.. nigdzie nie było żadnej rzeczy, która mogłaby mi pomóc w pułapce na Michaelisa. A właśnie, obiekt, który ma być ochlapany pojechał gdzieś, tylko po to bo jakaś kobiecina wczoraj pod kościołem poprosiła go o korepetycje dla syna w 6 klasie. Ludzie to głupie kreatury.. ale tacy jesteśmy. Założyłam bluzę i przebrałam buty. Ostatnia nadzieja w garażu i szopie koło niego. Ruszyłam na tyły domu. Przeszłam przez ogródek, który nawet na takie zimno wyglądał jakby było lato. Starałam się nie zwracać uwagi na zapachy i kolory. Weszłam do garażu i przeszukałam go. Pudło. Czyli została szopa. Przeszłam do ładnej drewnianej szopy. Nawet tu nie ma bajzlu.. Głupek. "Jestem tylko piekielnie dobrym nauczycielem,kamerdynerem, lekarzem i Bóg wie czym jeszcze!". Przewróciłam oczami, kątem oka coś zauważyłam. Czy to..? Niemożliwe! To tu ukrył wiadro! Szybko je wzięłam i pobiegłam do domu. Nalałam do niego wody, nie za bardzo przejmowałam się o jakiej temperaturze.. i tak ją wytrzyma. To demon... Będzie wchodził przez drzwi wejściowe.. ale to zbyt oczywiste. Zostają jeszcze drzwi w moim pokoju. Ale wtedy ucierpią najbliższe rzeczy drzwi.. Walić! Ważne by dostał za swoje! Wzięłam wiadro do rąk i ruszyłam do schodów. Spojrzałam na nie..
CZYTASZ
Demon, nie nauczyciel
ספרות חובביםNadia jest zwykłą dziewczyną. Przynajmniej ona tak uważa. Jest ponad przeciętnie inteligentna, ma wielu przyjaciół, uczęszcza do szkoły, więc.. Co ją podkusiło by zadzierać z nowo przybyłym nauczycielem? Czym poskutkuje walka Nadii i Sebastiana? Woj...