Gdy poczułem przepyszny zapach unoszący się w powietrzu, wiedziałem, że..... MAMA WRÓCIŁA!!! Wyskoczyłem z łóżka i zbiegłem po schodach. wbiegając do kuchni. Przytuliłem mamę najmocniej jak mogłem, a ona odwzajemniła przytulasa.
M.H- Cześć synku. Jak się spało?
H- Cześć. A-a dobrze. O której wróciłaś? Bo Cię nie słyszałem.
M.H- Nie słyszałeś, bo spałeś jak zabity. Powiedziała mama zadowolonym głosem.
H- Yyyy... Podrapałem się po głowie, bo nie wiedziałem co powiedzieć.
M.H- Wiedziałam, że jak zacznę robić naleśniki to od razu się obudzisz. Spałeś tak słodko, że nie chciałam Cię budzić. Mój aniołek.
Mama pocałowała mnie w czoło, a potem nałożyła naleśniki na talerz. Zabraliśmy talerze i poszliśmy do salonu zjeść śniadanie. Po zjedzeniu, mama kazała mi iść się ubrać, ponieważ mieliśmy jechać na te obiecane zakupy. W samochodzie milczeliśmy. Byłem taki zamyślony, że nawet nie usłyszałem jak mama do mnie mówi.
M.H- Hubert!!! Ocknij się, już jesteśmy.
H- Przepraszam. Zamyśliłem się.
M.H- No to nie myśl za dużo, bo nam sklepy pozamykają. Powiedziała zdenerwowanym głosem.
Wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się w stronę sklepów odzieżowych. Weszliśmy najpierw do sklepu z butami. Porozglądałem się trochę, ale nic mi nie wpadło w oko. Wiem, w oko to powinny wpadać dziewczyny, a nie... buty.
M.H- I co? Podoba Ci się coś. Zapytała mama.
H- Wiesz co? Szczerze...TO NIC.
M.H- Trudno. Jak nic to nic.
Weszliśmy potem jeszcze do kilku sklepów. Kupiliśmy kilka bluzek, dwie pary spodni i trzy bluzy. Mama też kupiła coś dla siebie. Nienawidzę jednej rzeczy- chodzenie po babskich sklepach. Siedzisz na jakieś kanapie i gapisz się na kiecki. I jeszcze na dodatek musisz doradzać mamie, czy ma wziąć kremową czy czarną bluzkę. Czerwoną czy białą sukienkę. To mnie wkurwia. Gdy tak siedziałem, zadzwonił mój telefon. To był Karol.
K- Siema. Co tam?
H- Szkoda gadać. Siedzę własnie na kanapie w sklepie i doradzam mamie w wyborze bluzek i kiecek.
K- Ej, Damian to może kup coś dla siebie, co? Powiedział, śmiejąc się.
H- Ha ha ha. Bardzo śmieszne. A tak wogóle to jestem HUBERT!!!
K- No dobrze, panie Hubercie.Wiesz chciałbym kiedyś zobaczyć Cię w sukience. Ciekawe jak byś wyglądał.
H- Wyglądałbym jak debil. Tyle Ci powiem.
K- Dobra, tylko żartowałem. Mam pytanie do Ciebie.
H- Jakie? Powiedziałem znudzonym głosem.
K- Chciałbyś może przyjechać do mnie, na jakiś czas?
H- No nie wiem. A na ile, jak już?
K- Co powiesz, na dwa, trzy tygodnie?
H- Może być. Ale kiedy miałbym przyjechać, co?
K- Jutro!!! Wykrzyknął. To było trochę dziwne.
H- O-ok. Tylko powiem mamie, że jadę do Ciebie.
K- To super!!! To do jutra kotku.
H- Pa.
Rozłączyłem się. Cz-czy on powiedział do mnie KOTKU?!?! Nie, nie. Coś mi się chyba przesłyszało. Ale słuch mam dobry. Na pewno mi się nie przesłyszało. Dobra, Hubert nie myśl już o tym. Nagle zobaczyłem mamę wychodzącą z przymierzalni. Miała dużo ciuchów. Poszliśmy do kasy. To co usłyszałem, zwaliło mnie z nóg. Mama zapłaciła 254zł za kilka szmatek. A na mnie wydała zaledwie 170zł. Dobra, wiem że to też dużo, ale nie aż tyle. W drodze powrotnej powiedziałem mojej kochanej rodzicielce, że jutro jadę do Karola. Nie miała nic przeciwko. Na pewno się cieszy w duchu, że mnie nie będzie. Czasami wkurzam mamę, ale to tylko troszkę.
W DOMU
Zaraz poszedłem do mojego pokoju, by pomyśleć co spakować na wyjazd. Wyjąłem z szafy spodnie,bluzki. A i oczywiście te nowe ciuchy też spakowałem. Gdy już wszystko było uszykowane, zszedłem na dół na obiad. Pewnie myślicie. Aa ten je obiad do południa. Wcale nie jem obiadu do południa. Bo tak się składa, że jest już popołudnie. Tak, dokładnie. Siedzieliśmy w tym sklepie całe południe. Wyjechaliśmy o 11:00, a jest już 15:00. Sam w to nie wierzę!!! Dobra już koniec z tym gadaniem. Czas aby coś zjeść. Z kuchni wydobywały się takie zapachy, że aż strach pomyśleć.
CHWILĘ PÓŹNIEJ
Mama zrobiła moje ulubione danie. Makaron rurki z kawałkami kurczaka w sosie pieczarkowym. Ona to wie, co ja lubię. Po obiedzie, mama zaczęła gadać z jakąś swoją koleżanką. A ja? Usiadłem na kanapie i włączyłem film- Bella i Sebastian 2. Pierwszą część już oglądałem, więc obejrzę drugą. W połowie filmu zasnąłem. Obudziła mnie mama. Byłem tak zaspany, że nie wiedziałem, co się wokół mnie dzieje.
M.H- Hubert, wstawaj. Mama zaczęła mnie szturchać.
H- C-c-co się dzieje? Gdzie ja jestem?
M.H- Jesteś w domu i leżysz na kanapie!!! Wykrzyknęła.
H- O-ok, ale już nie krzycz. A tak wogóle to która jest godzina?
M.H- Jeśli masz zamiar jutro jechać do Karola to lepiej idź spać, ale do łóżka. Aaa godzina jest 23:11.
Kiedy to usłyszałem podskoczyłem i pobiegłem w stronę łazienki. Szybko się umyłem i poszedłem spać, ponieważ pociąg mam o godzinie 9:40, więc wątpię, że wstanę.
RANO
Gdy usłyszałem budzik mojego telefonu, wstałem jak oparzony. Poszedłem do łazienki wziąć szybki prysznic i się ogarnąć. Po załatwieniu łazienkowych spraw, zszedłem na śniadanie. O dziwo, mama siedziała przy stole i piła kawę, czytając przy tym gazetę. Ona chyba powinna być już w pracy?
H- Cześć mamusiu.
M.H- Cześć. Widać było, że naprawdę ta gazeta ją ciekawi.
H- Cz-czy ty nie powinnaś być w już w pracy?
M.H- Idę dziś na późniejszą godzinę. A czemu Cię to ciekawi? Co?
H- Tak tylko pytam. Która jest godzina?
M.H- Jest... 8:53.
H- Co?
Podszedłem do mamy pocałowałem ją w policzek i szybko wybiegłem z kuchni. Pobiegłem do korytarza, założyłem szybko buty i udałem się po walizkę i plecak. Jesteście pewnie ciekawi, czemu zacząłem się tak szybko szykować? A dlatego, że do dworca mam 20 minut drogi. Miałem już wychodzić z domu, gdy nagle poczułem rękę na moim ramieniu.
M.H- A z mamą to już się nie pożegnasz?
H. Pewnie, że się pożegnam. Przepraszam, spieszę się.
Pożegnałem się z mamą i wyruszyłem w stronę dworca. Sięgając po telefon do kieszeni, wyczułem jakiś papier. Wyciągnąłem go. Była to jakaś karteczka zwinięta w kostkę. A w niej.... 150zł?! Jakim cudem?! Tylko była jeszcze jedna rzecz. Napis na kartce.
,, To na Twoje lekkie wydatki, żeby Karol nie musiał Ci wszystkiego stawiać. Kocham Cię. Mama''
To bardzo miłe z jej strony. Dziękuję. Powiedziałem cichutko do siebie.
15 MINUT PÓŹNIEJ
Kupiłem bilet i wszedłem na peron. W tym czasie napisałem SMS do mojego misiaka. KURWA!!! JAKIEGO MISIAKA!? TO JEST KAROL!!!
DO KAROL- Zaraz wyjeżdżam. Czekam na peronie. Będę za jakieś 2,5 godziny.
OD KAROL- Ok to czekam. Jak będziesz dojeżdżać do napisz. Wyjdę po Ciebie.
DO KAROL- Dzięki. To do zobaczenia.
OD KAROL- No pa.
Nagle zobaczyłem pociąg. Wsiadłem, zająłem miejsce i wyciągnąłem słuchawki, by zabić nudę.
Trzymajcie rozdział. Tak jak obiecałam, rozdział jest dłuższy i to o wiele. Napisałam 1046 słów. Mam nadzieję, że spodobał się wam ten rozdział. No to papatki.
CZYTASZ
Kochaj i Kochaj. Doknes & Dealereq
FanfictionKsiążka ta opowiada o życiu dwóch przyjaciół- Hubercie i Karolu. Są nie rozłączni!!! Pewnego dnia zakochują się w sobie bez opamiętania. Co z tego wyjdzie? Czy rodzina i przyjaciele ich zaakceptują? Tego dowiecie się czytając tę książkę. Miłego czy...