51.

342 35 12
                                    

Po pierwsze. Witam wszystkich bardzo serdecznie. A po drugie.... A po drugie to czytaj rozdział bo wystygnie. ( Jaki ja mam czasami odpał. )
UWAGA!!!
Proszę o niezwracanie uwagi na bzdurne dopowiedzenia Autorki.
Dziękuję 📖

Mineły dwa tygodnie odkąt ostatni raz widziałem Karola. Musiałbym pójść w końcu do domu po moje rzeczy. Bo już powoli braknie mi ubrań. Ale sam nie odważę się tam pójść. Nie chcę tam wracać. Ten dom przymomina mi najszczęśliwsze momenty i chwile mojego życia. Automatycznie dostałbym zawału po przekroczeniu progu tego mieszkania. Wiem, że jestem totalnym idiotą, ale ja sobię nie radzę bez Karola. On pewnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Tęsknie za nim jak cholera! Przysiągłem sobie, że on wróci do mnie i znowu będziemy razem. Tak, jak kiedyś.

TRZY GODZINY PÓŹNIEJ
GODZINA 15:30

Po dłuższym zastanowieniu się, stwierdziłem, że jednak pójdę do domu. Sam. Zajęcia już dawno się skończyły, dlatego mam całe wolne popołudnie. Z buta ruszyłem w stronę bloku. Z hotelu miałem zaledwie piętnaście minut drogi. Kiedy stanąłem pod drzwiami, zatrząsłem się jak galaretka. Uniosłem rękę i miałem już zapukać... Ale ona zatrzymała się w miejscu. Kilka centymetrów od drzwi. Wziąłem trzy głębokie wdechy i ze spokojem zapukałem. Cisza. Gługa cisza. Nie ma go. I po co ja się tak stresowałem? A to i dobrze, że go nie ma. Mam przecież swoje klucze. Odkluczyłem mieszkanie i wszedłem do środka. W pośpiechu zacząłem pakować swoje rzeczy. Nagle usłyszałem, że ktoś próbuje odkluczuć drzwi. Tego się najbardziej obawiałem.

Ciąg dalszy nastąpi...
Nie no żartuje. Taki krótki? W życiu!

PER.KAROLA

Wróciłem z uczelni do domu. Tak jak zawsze z resztą chciałem odkluczyć drzwi, ale o dziwo były one NIE zamknięte. Po cichu wszedłem do przedpokoju i momentalnie usłyszałem odgłosy dochodzące ze sypialni. Uchyliłem wewnętrzne okno. ( Jakby co to tak się mówi na drzwi czasami. Chyba, że jak wiecie o tym, to... To nie było tematu! ) 
Okazało się, że w domu był Hubert. Pakował swoje ubrania. Czemu? Wyprowadza się... Na dobre? On nie może tego zrobić! Ja mu na to nie pozwolę. Wtargnąłem do pokoju tak, że chłopak od razu mnie zauważył. Odciągnąłem go od walizki i pchnąłem go na łóżko. Zawisłem nad nim i spojrzałem mu głęboko w oczy. Blondyn był przerażony.

K- Co ty wyprawiasz? Co?!

H-Puść mnie! Chcę stąd wyjść! Zapomnieć!

K- Nigdzie nie pójdziesz! Nie pozwolę Ci tak łatwo odejść. Obiecałem, że zostawię Cię w spokoju i nie będę walczył o nasz związek. Ale to jest silniejsze ode mnie! Rozumiesz?! Kocham Cię debilu! Jesteś dla mnie wszystkim! Zostań! Możemy zacząć wszystko od nowa.

H-Nie chcę! Zostaw mnie!

Nie wiedziałem co mam robić. Bez zastanowienia wbiłem się w jego usta by go uciszyć. Oddał zaledwie jeden pocałunek, ale już i tak wiedziałem, że jest szansa! Szansa na odzyskanie go! Ale to nie trwało długo. Wyrwał się z mojego uścisku, chwycił walizkę i pomaszerował w stronę wyjścia. Chwilę stałem jak debil, ale potem szybko pobiegłem za nim. Chwyciłem go za ramię i odwróciłem w moją stronę. Spojrzał na mnie z nieokreśleniem w oczach i cmoknął mnie w usta. Tego się nie spodziewałem. A jednak nie jestem mu obojętny. Wyszedł. Zatrzasnął za sobą drzwi i poszedł nie wiadomo gdzie. Stanąłem pod ścianą i zjechałem po niej w dół, wprost na podłogę. Uśmiechnąłem się do siebie pod nosem i zacząłem się śmiać. Jak psychopata. Mamrotałem przy tym jakieś słowa. Nie pamiętam dokładnie jakie. Ale była w nich mowa o Hubercie i o naszym związku. Po chwili ocknąłem się z tego jakże nienormalnego transu i uświadomiłem sobie, że jeżeli teraz za nim nie pójdę, to stracę go na zawsze. Wskoczyłem w buty i wybiegłem z domu. Na szczęście zdążyłem wybiec na czas z bloku. Bo tak to bym już go nie widział. Wsiadał do taksówki. W mgnieniu oka odpaliłem samochód i pojechałem za nim. Gdzie on jedzie? Lotnisko? Czy on chce.... ? Uciec? Nie pozwolę, aby moja miłość odleciała mi sprzed nosa. Muszę ratować to, co razem stworzyliśmy. Zaparkowałem samochód w ustronnym miejscu i ruszyłem za nim. Jak się później okazało, wykupił bilety do Nowego Yorku. Zdziwiło mnie to, że aż tak daleko chce ode mnie uciekać. Rzeczą wiadomą było, że ja też kupiłem bilet. Przeszliśmy przez odprawę i teraz miałem już wolne pole do manewru. Szedłem tuż za nim, wprost do samolotu. Kiedy tylko wszyscy usiedli i samolot wystartował, ja udałem się do kokpitu. Wziąłem mikrofon przez który informuje się pasarzerów i zacząłem swoją przemowę.

K- Na początku chciałbym poinformować, że na pokładzie jest pewnien chłopak, który nie wie co robi. Leci do Stanów tylko po to, by uciec od swojego chłopaka. Hubert jeżeli to słyszysz, a napewno to słyszysz to wiec, że ode mnie nie uciekniesz. Od miłości nie ma ucieczki. Kiedy wyszedłeś, zdałem sobie sprawę, że jeżeli powolę Ci odejść to już więcej Cię nie zobaczę. Zrozum, że moja miłość do Ciebie jest prawdziwa, a nie udawana. Bądźmy znowu razem. Bądźmy szczęśliwi. Byłem debilem. Wiem. Ale się zmieniłem. Dla Ciebie Hubi. Dla Ciebie zrobię wszystko. Nawet polecę za Tobą do Nowego Yorku. Jestem głupi. Po co ja to w ogóle mówię? Sam nie wiem. Ale wiem jedno. Kocham Cię Hubiś. Dziękuję za uwagę. Blondyn z pędzlem na głowie w białej bluzie jest właśnie tym debilem, którego tak mocno kocham.

Jestem z tego dumny. Nawet nie wiem czemu. Tak poprostu. Wyszedłem z kokpitu i zająłem swoje miejsce. Wszyscy zaczęli bić brawo i krzyczeć na cały samolot. Na końcu widziałem Huberta, zasłaniającego twarz rękoma. Wstydził się tego co powiedziałem? Zrobiło mi się smutno. Ja zrobiłem z siebie jakiegoś błazna a on się tego wstydzi. Tak nie będzie! Wstałrm i zacząłem przedzierać przez fotele i ludzi.

S( Stuardesa) ( Sry! Nwm jak to się pisze xD)  Proszę siadać! Co pan wyprawia?!q

Miałem w dupie wołania tego babsztyla. Niech sobie woła nawet do samego Pana Boga. Mnie w tym momencie interesował tylko Hubiś. Gdy dotarłem do mego wybranka, usiadłem obok niego na fotelu i namiętnie zacząłem go całować. Wszyscy pasażerowie zaczęli gwizdać i krzyczeć. Tak jak poprzednio. Ale ja czekałem tylko na reakcję Hubcia.

Dobra wieczórnoc. Jest i rozdział! Wyczekiwany przez niektórych. Spełniłam Waszą prośbę i napisałam to "coś" Padam na ryj i mam dosyć. Oczy same mi się zamykają. Ale postanowiłam napisać rozdział i go napisałam. Jak ja się dla Was poświęcam. Mniejsza o to! Może jeszcze dzisiaj się pojawi jeden rozdzialik. Tylko nie w nocy bo Autorka musi iść spać. Po południu albo do południa. Ale chyba prędzej to drugie. No a teraz dobranoc wszystkim którzy nie śpią i wszystkim których obudziłam nocnym powiadomieniem. Papatki
📖❤

Kochaj i Kochaj. Doknes & DealereqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz