18.

596 52 17
                                    

Wyczuwam od Was radość z powodu, rozdział się pojawił. Kto się cieszy? Pewnie wszyscy. A teraz czytaj tego nexta, bo dostanę nerwicy.

Obudziłem się i w pierwszej chwili pomyślałem, że to wszystko to tylko okropny sen. Ale się pomyliłem. To nie był sen, tylko szara rzeczywistość. Kręgosłup tak mnie napierdalał, że miałem uczucie jakbym został obrzucony cegłami. Ciekawe która godzina? Nawet zegara tu nie mają. Byłem ciekaw co się teraz ze mną stanie? Jeżeli nie udowodnię, że to nie ja zabiłem tego gościa, to pójdę to pierdla na długie, długie lata. A zanim ja wyjdę to Hubert zdąży sobie znaleźć kogoś innego. Chciałbym go jeszcze zobaczyć. Pewnie to teraz niemożliwe. Napewno zaraz ktoś przyjdzie i zabiorą mnie z mojej ukochanej Warszawki. Całe moje życie się wali. Dlaczego zawsze mnie muszą spotykać takie rzeczy? I tak jak powiedziałem przed chwilą, przyszedł policjant. Zakuł mnie kajdanki i wyprowadził z budynku. Wpakował mnie do radiowozu jak psa i odjechaliśmy. Po jakiś dwóch godzinach byliśmy na miejscu. Najpierw przeszliśmy przez taką wielką czerwoną bramę. Potem przez dwie mniejsze. Na końcu weszliśmy do doś sporego budynku. Podpisałem jakiś dokument i ruszyłem ze strażnikiem do mojego nowego domku. Dostałem środki hemiczne, piżamę, koc, poduszkę i zostałem wprowadzony do celi. Oczywiście nie byłem w niej sam. Było tam trzech facetów. Jeden szczególnie nie przykuł mojej uwagi. Miał wytatułowaną całą głowę i kark. Wyglądał okropnie!!! I w dodatku był łysy. Reszta była w miarę spoko. Zająłem sobie jedno łóżko obok drzwi. Ten koleś cały czas na mnie spoglądał. Podobam mu się, czy co? Nie zwracałem na niego uwagi, aż do momentu w którym podszedł do mnie i zepchnął z łóżka. No tak być nie będzie!!! Wstałem i wypaliłem.

K- Możesz zejść z mojego łóżka?

D( Debil. Takie będzie miał przezwisko od Karola)- To łóżko nie jest już twoje, tylko moje.

K- Ty masz tam swoje. Wskazałem palcem na łóżko stojące na przeciwko mnie.

D- Pokazywać palcem to możesz na swoją starą, a nie na mnie!!! Ty śpisz na podłodze. Jak pies!!!

K- Żebyś czasami ty nie spał na podłodze!!!

D- Zobaczysz jak Cię urządzę!!! Tak, że się nie pozbierasz!!!

Nie toczyłem dalej tej rozmowy, bo to nie miało najmniejszego sensu. On szanownie  wstał z mojej leżanki i poszedł do tych typków. Ja się położyłem i usnąłem. W nocy obudziły mnie dziwne dźwięki. Jakieś jęki i stękanie. Akurat byłem odwrócony w stronę łóżek innych. Wszyscy myśleli, że śpię, więc zostałem przy tym fakcie. Otworzyłem delikatnie jedno oko, by podejrzeć co się dzieje. O KURWA!!! Debil ruchał się z tymi dwoma typami!!! CO ZA PATOLOGIA!!!! Cały czas udawałem, że śpię. Bałem się tylko, że Debil przyjdzie też do mnie. Na wszelki wypadek optuliłem się kocem. Te jęki były nie do wytrzymania!!! Po nie wiadomym czasie skończył się ten burdel. Ale nie do końca. Gdy zobaczyłem Debila idącego w moją stronę..... Zamarłem. Niech tylko spróbuje mnie dotknąć, a mu taką kosę zasadzę, że nie wstanie!!! Debil stanął przed moim łóżkiem i chwilę się na mnie patrzył. Po minucie stania usiadł na brzegu materaca. Miałem tylko nadzieję, że nie zauważył, że nie śpię. Delikatnie zdjął ze mnie koc i rzucił go na podłogę. Na razie nic nie robiłem. Ci dwaj patrzyli się na to co on robi jak osły. Nagle poczułem na swojej nodze jego rękę. Jeżeli on myśli, że jestem tanią dziwką, to się myli!!! Gdy tylko dotknął mnie w czułe miejsce, nie wytrzymałem. Gwałtownie podniosłem się z pozycji leżącej i wyjebałem mu w ryj. Żaden oblech nie będzie mnie dotykał!!! Do jakiego więzienia ja trafiłem?!? On szybko się podniósł i zrobił to samo co ja. I tak zaczęła się walka na śmierć i życie. Mi krew lała się ze wszystkiego!!! Miałem rozjebany nos i rękę. Dobrze, że w porę przyszli strażnicy, bo on by mnie tam zabił. Szybko odciągli go ode mnie. Ja leżałem na podłodze w kałuży krwi. Momentalnie zostałem przewieziony do szpitala. Jak się później okazało, miałem złamany nos, trzy żebra i palec u lewej ręki. W szpitalu zatrzymali mnie na tydzień. Potem musiałem wrócić do tego pudła. Na szczęście przenieśli mnie do innej celi. Dzieliłem ją z Antkiem. Muszę przyznać, że nigdy w życiu nie spotkałem tak spoko gościa. We wszystkim się z nim dogadywałem. On opowiedział i trochę o sobie i ja mu też. Nie uwierzycie za co siedzi. Został oskarżony o handel ludźmi i liczne kradzieże. Był trochę starszy ode mnie. Ja mam 20, a on 27. Powiedział mi, że nigdy by takiego czegoś nie zrobił. Uczciwie pracował i zarabiał na rodzinę. Tak!!! Ma żonę i półroczną córeczkę, Julkę. On oczywiście chciał wiedzieć za co ja tutaj jestem. Wyznałem, że siedzę tu za nie popełnione zabójstwo. Gdy to usłyszał, to nie wiedział co ma powiedzieć. Tak oto każdy z nas znał historię drugiego. Po jakimś czasie zostaliśmy najlepszymi kolegami. Nie, nie przyjaciółmi, tylko kolegami. 

DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ

Przyszedł czas na który czekałem z nie cierpliwością. Odwiedziny. Antek poszedł spotkać się z żoną i córką, a ja zostałem. W głębi duszy miałem nadzieję, że Hubert mnie odwiedzi. Czekałem godzinę, dwie. Zapomniał o mnie. Mówiłem, że taki dzień nastąpi. Znalazł sobie kogoś, a o mnie zapomniał. Ja o nim codziennie myślę. Myślę co robi? Czy chodzi do szkoły? Było mi przykro, że tak się stało. Rodzice nawet nie wiedzą, że tu jestem. Nikt się mną nie interesuje. To po co ja ma żyć? Cały czas żyłem dla Hubcia, a teraz? Chyba przyszedł czas, żeby skończyć ten żywot. Moje samobójcze myśli przerwał odgłos otwierania drzwi. To pewnie Antek. Nie? O co chodzi?

S- Kuter, masz odwiedziny.

K- J-ja?

S- Tak, ty. Zbieraj się.

K- D-dobrze.

Jakie odwiedziny?! Przecież wszyscy o mnie zapomnieli. Posłusznie wyszedłem z celi i ruszyłem ze strażnikiem w stronę sali odwiedzin. Ile tam było ludzi!!! Masakra!!! Wypatrywałem kogoś, kto mógłby mnie odwiedzić. Gdzieś w oddali widziałem Antka. Widać było, że jest szczęśliwy. Mówił mi, że nie widział swojej rodziny od roku. Przeszliśmy pół sali, aż w końcu go zobaczyłem. W moim oku zakręciła się łza. Jednak nie zapomniał. Podeszliśmy do stolika, przy którym siedział Hubi. Strażnik odszedł i zostawił mnie z nim. Hubert wstał i rzucił mi się na szyję. Mocno go przytuliłem. Płakałem jak dziecko. On z resztą też. Nie widziałem go prawie trzy miesiące. Byłem szczęśliwy, że przyszedł. Moja koszulka była cała mokra od łez Hubcia. Po dziesięciu minutach odkleiłem się od niego i spojrzałem mu w oczy. Zrobiłem też coś, czego najbardziej mi brakowało. Lekko złączyłem nasze usta w pełnym miłości pocałunku. Miałem w dupie, że ludzie się na nas patrzą. Antek wie, że jestem gejem. Przyjął to normalnie. Przez cały czas płakałem. Usiedliśmy z Hubim przy stole. Zaczęliśmy rozmawiać, przy czym trzymając się za dłonie.

K- Tak się cieszę, że przyszedłeś. Już myślałem, że o mnie zapomniałeś. 

H- Jak mógłbym o Tobie zapomnieć? Kocham Cię i zawsze będę przy Tobie.

K- Ja też Cię kocham. Ale wiesz, że to nie ja zabiłem tego gościa.

H- Wiem. Ktoś Cię wrabia. 

K- Kotek?

H- Tak?

K- Obiecasz mi, że nigdy mnie nie zostawisz. I, że będziesz ze mną ponad wszystko? 

H- Co to za głupie pytania? Jasne!!! Nigdy Cię nie zostawię. 

K- Ja Ciebie też nie zostawię. Mogę Ci przysiądź, że zawsze będziemy razem.


I jak? Podoba się rozdział? Ja jak pisałam ten koniec to beczałam. Nie umiem pisać takich scen, ale dla Was mogę zacząć. Jeżeli chcecie, oczywiście. No, a jak tam w szkole? Wszytko ok? Mam nadzieję, że tak. Ja już jutro wracam do szkoły, po chorobie. Jeszcze muszę tylko odpisać lekcje. Jakby co, to nie musicie obawiać się o rozdziały. Będę pojawiać się wieczorami. Ale nie tak często, jak ostatnio. Mam teraz lekturę to czytania, ale szybko się z nią uporam. A teraz papatki i do następnego rozdzialiku.                                                                            Bayo!!!

Kochaj i Kochaj. Doknes & DealereqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz