24.

528 48 11
                                    

W momencie spożywania śniadania zadzwonił telefon. To Marcin. Ciekawe co nam powie? Nie chciałbym go stracić. Jest moim przyjacielem. Znaczy, naszym przyjacielem. Po chwili przybiegł Kari. Pocałował mnie w policzek i usiadł na blacie. No teraz to mogę odebrać. Kliknąłem zieloną słuchawkę i przełączyłem na głośnik.

H- Cześć Marcin.

M- Siemka mordy!!! Przemyślałem sobie to wszystko na spokojnie, i doszedłem do wniosku, że nie mam się o co na Was gniewać. A tym bardziej znienawidzić. Jesteście moimi przyjaciółmi i nigdy nie przestanę Was lubić.

K- To co powiedziałeś jest piękne. Dziękuję. My z Hubim ukrywaliśmy swój związek dlatego, że baliśmy się odrzucienia.

M- A jeszcze ktoś oprócz mnie wie o Was?

H- Nie. Tylko ty.

M- Wiecie to jest Wasza sprawa, ale ja na waszym miejscu poinformowałbym o tym wszystkim, innych.

H- No właśnie chcemy, ale nie wiemy jak.

M- Zostawcie to mnie. Ja to załatwię. Trzymajcie się chłopaki.

K- Pa Marcin.

H- Pa.

Po rozmowie z Marcinem, odetchnąłem z ulgą. Obawiałem się najgorszego. A on nie dość, że nas zaakceptował to jeszcze chce nam pomóc w wyznaniu prawdy innym. On jest świetny!!! No to jedna sprawa załatwiona. Została jeszcze ta sprawa z więzieniem. Narazie nic złego się nie dzieje, ale ja mam złe przeczucia. Czuję, że coś się dzisiaj wydarzy. I się ani troche nie pomyliłem. Tuż po zakończonej rozmowie zadzwonił dzwonek do drzwi. Po cichutku podszedłem do drzwi. Spojrzałem przez wizjer. Ciemno. Przecież jest południe. Nie może być ciemno. Na klatce schodowej jest zawsze jasno. Stojąc pod drzwiami usłyszałem pukanie. Najpierw dzwonek, potem pukanie. Kto to może być? Karol podszedł do mnie i objął od tyłu w pasie. W końcu postanowiłem otworzyć. Karisiowi kazałem się schować. Był zdziwiony moim rozkazem, ale posłusznie go wykonał. Kiedy tylko otworzyłem drzwi, do domu wlazło dwóch mężczyzn. Zaczęli przeszukiwać całe mieszkanie. Ja stałem jak słup. Nie umiałem się ruszyć. Mam nadzieję, że Karol dobrze się schował. Niestety się przeliczyłem. Dziesieć minut później zobaczyłem Karolka, którego wyprowadzają Ci zwyrodnialcy.

K- Hubi!!! Zrób coś!!! Ja nie chcę tam wracać!!!

H- Zostawcie go!!! On nikogo nie zabił!!!

Wiedziałem!!! Kurwa wiedziałem, że coś się dzisiaj stanie!!! Jebany świat!!! Muszę jechać za nimi!!! Tylko czym?! Japierdolę!!! Przecież istnieje coś takiego jak taksówka!!! Szybko zadzwoniłem po środek transportu i już po chwili jechałem za samochodem w którym jechał Kariś. Po półgodzinnym pościgu dotarliśmy pod jakiś budynek. Delek wysiadł a ja zaraz po nim z taksówki. Znowu sąd?! Serio?! Wbiegłem za nimi do budynku i zaraz ujrzałem osobę, której nienawidzę do szpiku kości. Jebany Janusz. Doleciałem do niego i zasadziłem mu kosę. Ludzie zaczęli mnie odciągać od niego, ale ja nie dawałem za wygraną. Jebałem go po tej wstrętnej mordzie tak długo, jak się dało. W końcu mu odpuściłem. Leżał na podłodze i pluł krwią. Ktoś pozbierał go z tej podłogi i otarł go z krwi. Wstrętny osobnik. Wkurwia mnie jego osoba. Gdyby nie to, że musiał być na jakiejś mini roprawie to zabrali by go do szpitala. Już wiem, dlaczego akurat dziś przyszli po Karolcia. Bo sąd zarządził doprowadzenie winnego. Oczywiście ja też mogłem wejść. Musiałem wejść. Weszliśmy na salę. Sąd pierdolił coś o jakiś protokołach i aktach. Zupełnie mnie to nie interesowało. Nagle zostałem wyczytany i poproszony o wyjaśnienie wszystkiego co wiem. Przecież ja już kurwa to mówiłem!!! Oni są wszyscy pojebani!!!

H- A więc było tak. Ja wraz z Karolem Kuterem, czyli moim chłopakiem w niedzielny wieczór byliśmy w domu.

S(Sąd)- To wszystko?

H- Tak wysoki sądzie.

S- Dobrze. Niech pan usiądzie. A ja poproszę pana Janusza Kopałka.

Do barierki podszedł Janusz. Zaczął coś tam pierdolić, że niby widział Karola w parku. Podobno chował tam ciało. Wkurwiłem się i wydarłem na całą salę

H- ON KŁAMIE!!! NIECH GO SĄD NIE SŁUCHA!!!

S- Proszę nie unosić głosu. Chcę wysłuchać co ma do powiedzenia pan Janusz.

H- On mówi same kłamstwa. Jak Karol mógł chować zwłoki, jak siedział ze mną w domu.

S- A udowodni to pan?

H- Tak.

J- Nie masz jak tego udowodnić frajerze. Nie umiesz się pogodzić z tym, że twój ukochany jest mordercą.

H- On nikogo nie zabił!!!

S- Dosyć tego!!! Jeżeli ma pan jakieś dowody to proszę je pokazać.

Podszedłem do sędziny i podałem jej telefon ze zdjęciem. Zrobililśmy je z Karim z domu na kanapie. Było widać okno, kanapę i różne inne rzeczy które można wyróżnić w salonie. Sędzina popatrzyła chwilę na zdjęcie i trochę się zdziwiła. Dodatkowo na dole była data. Właśnie z tamtej niedzieli. Wszyscy zamilkli.

S- Panie Kopałek, jak mi pan to wytłumaczy? Tu jest dowód na niewinność Pana Kutera.

J- Bo ja... Bo ja chciałem go ugnojić. Ja Cię Kocham Karol!!! A ty mnie odrzuciłeś!!! Wolisz tego frajera Huberta, niż mnie!!!

S- Niech się pan uspokoi. Ciekawi mnie, dlaczego wszystko wskazywało na winę Pana Kutera, skoro na ciele nie było jego odcisków palców. Sędzia musiał jakoś wydać wyrok.

J- Chce sąd wiedzieć dlaczego? To powiem. To moja zasługa. Zapłaciłem sędziemu za to, by wsadził Karola do pudła. On debil przyjął łapówkę.

K- Ty pierdolony huju!!! Zmarnowałeś mi kilka miesięcy życia!!!

J- Super. Cieszę się tego.

S- Wydaje rozkaz o natychmiastowym uniewinnieniu Karola Kutera. Proszę też o ukaranie Janusza Kopałka za składanie fałszywych zeznań i za przekupienie sądu. Koniec rozprawy.

Dalej nie mogę uwierzyć, że Janusz przekupił sąd po to by zgnębić Karolka. To jest podłe. Jest chamem i skończonym hujem. Popapraniec. Razem z moim skarbem wyszliśmy z sądu. Zadzoniliśmy po taksówkę i udaliśmy się domu. Cieszę się, że to wszystko się skończyło. Kariś został uniewinniony. Marcin nas zaakceptował. Moje życie układa się tak jak chciałem. No oprócz tego więzienia. Kocham go i muszę w końcu zmienić coś w tym życiu. W mojej głowie cały czas krąży jedno pytanie. Czy Karol też chce spędzić ze mną reszte swojego życia?

Witajcie ludzie. Pisze dla Was ten rozdział dziś, ponieważ wczoraj nie miałam czasu. Wgl miałam kiepski dzień. Pokłóciłam się z mamą i byłam wkurzona. Ale teraz jestem wesoła i szczęśliwa. Rano pogodziłam się z mamą i wszystko jest git. Teraz czytajta ten rozdział i do spania. Bo jutro szkoła. Papatki.🙋




Kochaj i Kochaj. Doknes & DealereqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz