Leżeliśmy sobie z Karim na łóźku i rozmawialiśmy o planach na przyszłość. Wiadomo, że i tak większość nie wypali, ale zawsze warto po marzyć. Nagle rozległo się pukanie. Sorka. Jebanie w drzwi. Zupełnie zapomnieliśmy, że pozamykaliśmy wszystkie drzwi. Karol wstał i jak gdyby nigdy nic otworzył salę mówiąc, że my nic o tym nie wiemy. Zacząłem się śmiać. Pielęgniarka spojrzała na mnie ze zdziwieniem w oczach a potem zajęła się swoimi obowiązkami. Kajoj przyszedł do mnie i przysiadł na łóżku. Na jego mordce pojawił się wielki face plame. Oboje zaczęliśmy się śmiać z naszej głupoty. Przez to co się wydarzyło, zupełnie zapomniałem o tym guzie. Wyleciało mi to z głowy. A to i dobrze. Przy okazji nie myślałem o tym. Nie przejmowałem się tym zbytnio. Patrzyłem na Karola, który grzebał w telefonie. Nagle podniósł rękę do góry i podstawił mi ją wraz z telefonem pod twarz. Na ekranie widać było piękne mieszkanie. Bardzo piękne. Nie wiedziałem tylko po co on mi to pokazuje. No w końcu się dowiedziałem.
H- Kariś....? Po co mi to pokazujesz?
K- No jak to po co?! Wykrzyknął z entuzjazmem.
H- No właśnie nie wiem.
K- To mieszkanie kiedyś będzie nasze, zobaczysz.
H- Zwariowałeś? Ciekawe za co je kupimy? Jesteśmy spłukani.
K- Nie oceniaj książki po okładce Hubi. Przecież możemy wziąść pożyczkę, kredyt, co kolwiek.
H- Tylko jeszcze musimy mieć z czego spłacać tę pożyczkę. A takie mieszkanie sporo kosztuje. Będziemy musieli bulić za samą ratę z tysiaka, a co dopiero jeszcze inne rachunki.
K- Hubiś. Chcę Ci zapewnić bezpieczeństwo. Dlatego to mieszkanie. A o kasę się nie martw.
H- Ok. Skoro tak mówisz.
Nie mam zielonego pojęcia co mu teraz przyszło z tym mieszkaniem. Przecież nie mamy tylu pieniędzy. A co ja się tym martwię. Karol nie jest głupi, więc nic nic zrobi. Tak myślę. Jakąś godzinę później przyszeł lekarz. Zabrali mnie na badania, które wykażą czy mogę przejść tę operację bez żadnych zagrożeń. Karol poszedł ze mną. Tego sobie zarzyczyłem. To wszystko wykazało, że tego guza mogą usunąć bez problemu. Zostałem przeniesiony na salę przed operacyjną i tam musiałem czekać aż trzy dni. Na święta chciałbym wrócić do domu. Jeszcze tylko dwa tygodnie.
PER. ?
- I co? Wiesz gdzie go zabrali?
- Wiem, wiem. Jest na sali przed operacyjnej.
- Wyśmienicie! Zostań tam. Pilnuj go i tego drugiego też. Musimy mieć ich na oku. Nie mogą nam uciec.
- Ok. Zrozumiałem. Zostanę tu i będę ich obserwować.
- Pamiętaj. To jest nasz cel. Musimy ich mieć! A jeżeli nie dostaną się w moje ręce, to ty za to odpowiesz!
- Nie denerwuj się. Powiedziałem, że będę ich oberwować.
- No mam taką nadzieję.
PER. HUBERTA
Wysłałem Karcia po coś do picia. Dobrze, że w szpitalu mają automaty. Opadłem głową na poduszkę i głośno wzdechnąłem. Popatrzyłem w stronę drzwi. Zauważyłem jakiegoś faceta. No może nie faceta. Siedział przez salą i spoglądał przez drzwi. Było widać, że patrzy się w moją stronę. Wystraszyłem się trochę, ale uznałem, że pewnie patrzy się gdzie indziej i znów się położyłem. Gdy tylko Kari wrócił, powiedziałem mu o tym co zauważyłem. Niestety był to błąd. Wyszedł z sali i zaczął się dopiepszać do tego gościa. Po chwili wrócił. Tamtego już nie było. Szybko sobie z nim poradził. Bardzo szybko. Usiadł obok mnie i podał mi szklaną butelkę z sokiem wieloowocowym. Wypiłem kilka łyków i znów położyłem się z powodu senności.
K- Chce Ci się spać?
H- Tak troszkę.
K- To połóż i wyśpij się. Ja pójdę na jakąś małą kawe, ok?
H- Ok.
K- Kocham Cię.
H- Ja ciebie też.
PER.KAROLA
Zszedłem do baru, zostawiając Hubiego samego. Byłem ciekaw tego typka. Jakiś dziwny. Pogoniłem go w trzy dupy. Nie będzie mi jakiś tam byle jaki ludź dobierał się do mojego chłopaka. Hubi jest mój i nikt nie ma prawa nawet na niego spojrzeć. Dostanie w ryj i się skończy. Zająłem miejsce przy pierwszym lepszym stoliku i zacząłem pić moją wcześniej już kupioną kawę. Rozglądając się, zobaczyłem znów tego typka. Przyglądał mi się zza drzwi. Myślał, że go nie widzę. Nie jestem debilem i doskonale widzę, czy ktoś mi się przygląda czy nie. Stwierdziłem, że nie pójdę mu obić mordy bo jeszcze wyrzucą mnie ze szpitala. Po prostu wstałem i udałem się w jego kierunku. On natychmiastowo zniknął. Jak kamień w wodę. Chyba coś mu wleciało do głowy po moim zjebaniu go. No i dobrze. Debil skurwiały. Jak ja nienawidzę takich ludzi.
DWIE GODZINY PÓŹNIEJ
Oblazłem cały szpital. Spojrzałem na telefon w celu zobaczenia godziny. 17:43. Hubi pewnie już się wyspał. Wróciłem do sali. Nie było go. Ciekawe gdzie go wywiało. Może poszedł do łazienki. Usadowiłem się na krześle i cierpliwie zacząłem czekać. Nagle zrobiło się ciemno. Hubiii! Skubany zasłonił mi oczy. Obruciłem się i zobaczyłem te słodkie oczka wpatrujące się we mnie. Wziąłem go na kolana. Pogłaskałem go po włosach i pocałowałem.
K- Gdzie byłeś skarbieńku?
H- W łazience.
K- Tak też myślałem. Może coś zjemy?
H- Pewnie!!! Jestem głodny jak wilk.
K- No to chodź. Idziemy na dół coś przekąsić.
Siemaneczko. Z racji, że mamy święta chciałabym życzyć moim czytelnikom i Wattpadowiczom szczęśliwych, spokojnych i radosnych świąt Bożego Narodzenia oraz rodzinnej atmosfery.
Wiem trochę późno, ale ważne, że jest. Obiecałam, więc jest rozdział. Takie pytanko. Co dostaliście pod choinkę? Ja nowy telefon, ale bez netu. Troszku szkoda, ale jak słodko poproszę mamę to już po nowym roku będę pisać rozdział na nowym telefonie. Dobrze, że chociaż tego tableta mam. A teraz dobranoc i udanego jutrzejszego dnia. Szykujcie się bo jutro znpwu wlatuje rozdział. Papatki 🎄🎁⛄
CZYTASZ
Kochaj i Kochaj. Doknes & Dealereq
FanfikceKsiążka ta opowiada o życiu dwóch przyjaciół- Hubercie i Karolu. Są nie rozłączni!!! Pewnego dnia zakochują się w sobie bez opamiętania. Co z tego wyjdzie? Czy rodzina i przyjaciele ich zaakceptują? Tego dowiecie się czytając tę książkę. Miłego czy...