17.

641 47 16
                                    

Kto się cieszy, że rozdział jest tak późno? Ja się cieszę. Czuję się już lepiej, więc można wrócić do pisania. A więc....? Miłego czytanka.

Co za pojebany budzik!!! Czy on zawsze musi tak napierdalać?!?!! Zaraz oszaleję. Wiem, wiem. Trzeba wstać, bo szkoła czeka. Ale to nie zmienia faktu, że ten budzik jest pojebany. Uspokój się Karol. Tym denerwowaniem nic nie wskurasz. Otworzyłem oczy, i pierwsze co ujrzałem to mojego aniołka. On jest taki słodki. Te rozczochrane włoski i rumieńce.... Awwww. Za bardzo się tym podniecam. Pocałowałem go w czoło i lekko szturchnąłem w ramię. On nigdy na nic nie reaguje. Postanowiłem wstać i się ubrać. Jak wstanie to wstanie. Po chwili łażenia po mieszkaniu, usłyszałem kroki. No nareszcie!!! Wstał mój śpioszek!!! Ale zamiast przywitać się ze mną, podreptał do kuchni i zaczął jeść. On to zawsze tylko o jedzeniu myśli. Zupełnie jak Marcin. Podszedłem do niego i objąłem go od tyłu. I nic. Czy on zapomniał, że jeszcze ktoś w tym domu jest? Dziwne.

K- Kotek, czy ty aby nie zapomniałeś o czymś?

H- O czym miałbym zapomnieć?

K- No o mnie.

H- Jak o tobie? Bo nie rozumiem.

K- Ja się do Ciebie przytulam, a ty wolisz jeść niż się ze mną przywitać.

H- Przepraszam Kari. Po prostu jestem zamyślony. A wogóle boli mnie brzuch.

K- Jeżeli przeze mnie, to przepraszam.

H- Nie, to nie przez Ciebie. To z głodu.

K- Napewno?

H- Napewno.

Po jakże krótkiej rozmowie z Hubim, zadzwonił dzwonek do drzwi. Kto to może być o tak wczesnej porze? Oczywiście poszedłem otworzyć. Kiedy otworzyłem, w drzwiach stało dwóch, dobrze zbudowanych mężczyzn. Od razu pokazali mi odznaki policyjne. Policja u mnie domu? O co chodzi? Ja nic nie zrobiłem. Nie zaparkowałem na zakazie, ani nie spowodowałem wypadku. Co oni ode mnie chcą? A może przyszli w sprawie " tego czegoś" co znaleźliśmy z Hubim z parku? I się nie pomyliłem. Nic nie myśląc zakuli mnie w kajdanki i wyprowadzili z domu. Co do cholery!!! Zdążyłem tylko zawołać Huberta. On przybiegł i zdążył się tylko wywiedzieć, na jaki posterunek mnie zabierają.

JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ

Nic z tego nie rozumiem. Siedzę w pokoju przesłuchań i czekam na policjanta, który będzie mnie przesłuchiwał. Nagle otworzyły się drzwi. Do pomieszczenia wszedł wysoki szatyn. Z tego co zdążyłem zauważyć, miał piwne oczy i bliznę nad okiem. Ubrany był w granatowy sweter i szare Jeansy. Usiadł na przeciwko mnie i zaczął mówić.

P.K( Policjant Kryminalny)- Dobrze. Zacznijmy od tego, jak pan się nazywa?

K- Karol Kuter.

P.K- Ok. Pierwsze pytanie. Co pan robił w niedzielę między godziną 21:30, a 24:30?

K- Byłem w domu.

P.K- Ktoś może to potwierdzić?

K- Tak. Mój chłopak.

P.K- A gdzie go znajdziemy?

K- Powinien być w domu, ale nie wiem czy tu nie przyjechał.

P.K- A jak nazywa się pański chłopak?

K- Hubert Wydra.

P.K- Michał proszę sprawdź, czy ktoś taki tu się nie kręci.

K- Prepraszam. Mógłbym się dowedzieć o co tu chodzi?

P.K- Chłopcze. Jesteś oskarżony o morderstwo pana Przemysława Palucha.

K- Jakie kurwa morderstwo!!! Ja nikogo nie zabiłem!!!

P.K - Opanuj się. Darcie ryja Ci nie pomoże. Lepiej się przyznaj, a może dostaniesz łagodniejszy wyrok.

K- Już mówiłem, że ja nikogo nie zabiłem. Byłem w domu z moim chłopakiem. On to potwierdzi!!!

P.K- Nie wypieraj się. Mamy świadka, który widział jak chowasz ciało w krzaki w parku.

K- A mogę chociaż wiedzieć jak ten świadek się nazywa?

P.K- Oczywiście. Świadkiem jest pan Janusz Kopałek.

K- Co za huj!!! Mści się skurwiel!!!

P.K Zna go pan?

K- Pewnie. To mój kolega.

P.K No pięknie. Na dziś koniec. Michał zabierz go.

K- Gdzie mnie zabieracie?

P.K- Do pierdla.

Jaki huj z tego Janusza!!! Mści się za to, że odrzuciłem jego uczucia. Nie powolę zamknąć się w pudle!!! Nie pozwolę!!! Ciekawe tylko, czy Hubert przyszedł na ten jebany posterunek? Już wiem!!! On nas musiał śledzić. Widział pewnie jak znajdujemy ciało. Chciał mnie pogrążyć. Ja wiem czego on chce. On chce, żebym ja rozstał się Hubciem. Ale tak się nie stanie!!! Nie mam na wszystko sił. Właśnie wchodzę do celi w której spędzę dzisiejszą noc, a potem to już pojadę w świat. Heeen daleko!!! Ale jakie te łóżka mają twarde. Nie ja nie chcę!!! Ja chcę spać w mięciutkim łóżku z Hubim!!! A nie tu!!! No cóż? Co ja mam tu robić? Chyba tylko i wyłącznie spać. Bo nic innego ciekawego do roboty tu niema. Położyłem się na tym cholernie nie wygodnym łóżku, przykryłem się kocem i usnąłem. Obudziło mnie walenie w kraty. To strażnik. Czas na obiad. Ciekawe co tu dają? Pewnie marchew i kaszę. Podszedłem do krat i odebrałem posiłek. I cio tu mamy? Ryż, marchew, sos i.... I nic więcej!?! Co za chamstwo!!! Po zjedzeniu tego ubogiego żarcia, usiadłem na łóżku i zacząłem się kiwać. Byłem zdołowany. Jakąś chwilę później usłyszałem krzyki. Było można usłyszeć trzy głosy. Jeden należał do tego gościa co mnie przesłuchiwał. Drugi do tego Michała. A trzeci do Huberta. Jednak przyszedł. Nie zostawił mnie. Wiedziałem, że przyjdzie. Nagle przybiegł pod moją celę i wyciągnął do mnie ręce przez kraty. Ja poczłapałem w jego stronę. Chwyciłem go za dłonie i spojrzałem mu w oczy. W nich moża było dostrzec smutek i troskę. Jedyną rzecz jaką chciałem zrobić, to pocałować go ostatni raz. Kraty były ma tyle szerokie,  bym mógł pocałować przez nie Hubcia. On już wiedział co chce zrobić, dlatego nie zwracał uwagi na policjantów upominających go o odsunęcie się od krat. Pocałowałem go lekko ale i też namiętnie. Nie wiem kiedy znów będę mogł go pocałować, więc nie odrywałem się niego nawet na sekundę. Aż w końcu jeden z policjantów podszedł do nas i poraził nas paralizatorem. Ja upadłem a Hubert odskoczył na bok. Natychmiast go chwycili i kazali się wynosić. Chamy!!!

H- Karol!!! Pamiętaj, że Cię kocham i nigdy, ale to prze nigdy Cię nie zostawię!!!

K- Ja Ciebie też kocham!!! Zobaczymy się nie długo!!! Obiecuję!!!

I poszedł. A ja zostałem sam. Ponownie położyłem się na łóżku, ale nie poszedłem spać. Zacząłem rozmyślać. Dlaczego Janusz to robi? Co ja mu takiego zrobiłem? Wiem, że go w jakiś sposób zraniłem, ale ja kocham Huberta. Nie będę się nad wszystkimi rozdzulał. Życie nie jest takie wspaniałe. No dla mnie jest wspaniałe. W pewnym sensie. Jest wspaniałe dlatego, że mam przy sobie osobę, którą kocham całym sercem. I oddałbym za niego wszystko. Nawet życie. Gdyby był ciężko chory. Poświęcił bym się, żeby go ratować. Tak jeszcze chwilę rozmyślałem, ale oczy powoli zaczęły mi się zamykać. Byłem zmęczony tym wszystkim. Zasnąłem momentalnie.

I kto się spodziewał takiego zwrotu akcji? Nie chcę przynudzać, bo wiem, że jest późno, ale trzeba jakoś to zakończyć. Kolejny rozdział będzie dziś, czyli w sobotę albo jutro. Jeszcze się zastanowię. A teraz dobranoc wszystkim. Żegnam. Papatki 😝👌😀


Kochaj i Kochaj. Doknes & DealereqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz