7

1.1K 58 11
                                    

Po pierwsze. Siedzę w okropnym upale, ponieważ na dworze 33 stopnie i czuję, że zaraz dostanę udaru. Ale jakoś dam radę napisać rozdział. Robię to dla Was. Gdyby nie wy to już bym była nad jeziorkiem. Miłego czytania.

Jakby co to nie będzie kontynuacja wczorajszego rozdziału bo nie mam pomysłu jak to dalej rozwinąć.

Cieszę się, że jedziemy nad to morze, ale fajniej by było, gdybyśmy tylko ja i Karol pojechali. Tak we dwójkę. Wtedy to byłby taki romantyczny wyjazd. Jak jakaś podróż poślubna. Co ty pleciesz Hubert? Jaka podróż poślubna, do cholery?!? Przecież my z Karim nie jesteśmy po ślubie!!! Ale mam nadzieję, że kiedyś będziemy. Głupie marzenia!!! Nie, nie marzenia nie są głupie!!! Moje dwa marzenia się już spełniły. To, że jestem z najwspanialszą osobą na świecie i to, że się z tą osobą pieprzyłem. Było wspaniale!!! Dobra już nie myśl o tym bo Ci mózg wyparuje. Zastanawiam się nad jednym. Jak my powiemy Marcinowi i innym, że jesteśmy razem? Jestem najbardziej ciekaw jak mama to przyjmie, że jej ukochany synek jest pedałem. Nie tak ostro Hubi. Nie tak ostro. Jesteś gejem nie pedałem. od kąt pamiętam to mama zawsze mówiła mi, że kiedyś chciałaby mieć wnuki. Zawsze powtarza mi, że mam sobie znaleźć porządną dziewczynę z którą spędzę resztę swojego życia. Ja już znalazłem, tylko, że nie dziewczynę a chłopaka. Ale gdy już będziemy ,, kiedyś'' po ślubie to na pewno adoptujemy jakieś dziecko z Karolkiem. No i nasze dziecko pójdzie do szkoły, a inni zaczną się pytać: Gdzie jest Twoja mama? Jak ma na imię? A najgorsze będzie to jak przyprowadzi kolegów do domu. Patrzy a tu zamiast mamy i taty... Dwaj tatusiowie. Od razu wszystkie dzieci by się odwróciły od naszego dziecka, dlatego, że ma dwóch geji za rodzinę. Wiecie co? Własnie zrezygnowałem z adopcji dziecka. I nigdy więcej nie chcę wracać do tego tematu. Już muszę kończyć te moje durne myśli, bo własnie ktoś puka do drzwi. To pewnie Marcin. Karol już poszedł otworzyć drzwi. To ja wezmę bagaże.

K- Hejo Marcin!!! Wchodź. Napijesz się czegoś? Woda, sok?

M- Hej. Nie dzięki. Poczekam na Was w samochodzie.

K- Ok. Zaraz będziemy.

Karol przyszedł do pokoju by mi pomóc z bagażami. Ja oczywiście nie poradnie sobie z tym radziłem. Spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem. A on na to pocałował mnie namiętnie. Ale zaraz szybko się ode mnie odkleił. Pewnie nie chciał, żeby Marcin nas przyłapał. Wiem, że nie będę mógł go pocałować, przez najbliższe kilka godzin. Chyba się załamię. W domu przez cały czas na okrągło się całujemy i przytulamy. A tam? Kompletnie żadnych pieszczot!!! No chyba, że nie będzie MWK-i w pobliżu. Trochę posmutniałem.

K- Co się stało kotku? Jesteś jakiś smutny. Nie cieszysz się, że jedziemy nad to morze?

H- Cieszę się. Pewnie, że się cieszę. Tylko chodzi oto, że... Nie będziemy mogli tam okazywać sobie czułości. 

K- Czemu niby?

H- A Marcin?

K- A no tak? Przecież jest on. Cholera!!! Zapomniałem.

H- Nie przejmuj się tym. Jak go nie będzie, no to wtedy. 

K- Dobrze myślisz. 

H- Mam prośbę.

K- Jaką?

H- Pocałuj mnie jeszcze raz, bo przez dłuższy czas nie będę mógł poczuć Twoich ust misiaku.

K- Już się robi. 

Kari pocałował mnie zgodnie z moją prośbą, a potem ruszyliśmy w stronę drzwi. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Po drodze Marcin wstąpił do sklepu by kupić coś do picia. Był taki upał, że bez butelki wody, pozdychalibyśmy w tym samochodzie. Ale przy okazji ja i mój Kajojek mieliśmy chwilę czasu dla siebie. Znaczy więcej niż chwilę, bo MWK-i nie było 15 minut. Od razu rzuciłem się Dealera i zacząłem go całować. Dobrze, że w samochodzie były przyciemniane szyby i nic nie było zbytnio widać. Musiałem się nim nacieszyć. On oczywiście był zadowolony z tego co robię, ale po chwili podniósł się i odepchnął mnie delikatnie. A czemu to zrobił? Bo wrócił właściciel samochodu. Jakby wtedy nas przyłapał to byłaby lipa. Ale jeżeli będziemy uważać to nas nie przyłapie. Tylko, że w końcu będzie musiał poznać prawdę. 

Kochaj i Kochaj. Doknes & DealereqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz