3.

1.3K 65 44
                                    

Czas jakoś mi zleciał. Podróż też zniosłem dobrze. Wprawdzie jedzie się prawie trzy godziny, ale to nic. W połowie drogi, dosiadła się do mnie starsza pani. Nawet było o czym z nią rozmawiać. Spytała się jak mam na imię i gdzie jadę, tak sam. Oczywiście odpowiedziałem, że jadę do przyjaciela na wakacje. Przez to, że byłem zagadywany przez starszą panią, nie usłyszałbym nawet tego, że za siedem minut pociąg wjedzie do Warszawy. Napisałem, więc do Karola. 


DO KAROL- Zaraz będę na miejscu. Jesteś już?

OD KAROL- Właśnie wychodzę z domu.

DO KAROL- Ok.

Gdy wysiadłem z pociągu, zacząłem się rozglądać za Karim. Nagle zobaczyłem ciemność, bo ktoś zasłonił mi rękoma oczy. TAK!!! Ten ktoś to był nikt inny, jak Karol. Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem cieszący się ryj Dealera. 

K- No cześć. Jak ja Cię dawno nie widziałem. Po wypowiedzeniu tych słów on mnie PRZYTULIŁ?!? 

H- H-hej Kari. Ja tez Cię dawno nie widziałem, ale mógłbyś mnie puścić bo ludzie się na nas patrzą. 

Brunet mnie puścił, a ja oddychnąłem z ulgą, ponieważ ludzie na peronie mieli miny, jakby zobaczyli ducha. W drodze do do domu obydwoje milczeliśmy. Po kilku minutach staliśmy już po drzwiami mieszkania Karola. Weszliśmy. Ja poszedłem do pokoju chłopaka, by się rozpakować, a on w tym czasie..... No właśnie nie wiem co robił. 

CHWILĘ PÓŹNIEJ

PER. KAROLA

Tak się cieszę, że Hubert do mnie przyjechał. Ostatni raz widziałem go ze dwa trzy miesiące temu. Ale mniejsza o to. Zamówię coś do jedzenia, bo pewnie mój podróżnik jest głodny. Postanowiłem zamówić tortillę z kebabem. Wiem, że Hubi ją lubi. Nagle do salonu wszedł Damian. Miał rozczochrane włosy. Jak on słodko wygląda w takich włosach. Awww, aż bym go schrupał. Wiecie, muszę się Wam do czegoś przyznać. Wprawdzie Hubert jest moim najlepszym przyjacielem, ale ja czuję do niego coś więcej niż tylko przyjaźń. Nawet, jeżeli można by mnie nazwać gejem, to nie wstydzę się tego. KOCHAM GO!!! TAK!!! KOCHAM HUBERTA WYDRĘ!!! 

H- Karol!!! Co Ci jest? Jesteś jakiś dziwny.

K- Nie, nic mi nie jest. Porostu się zamyśliłem. A co chciałeś?

H- Bo, ktoś puka do drzwi. Spodziewasz się kogoś?

K- To pewnie jedzenie!!! Wykrzyknąłem. I wystrzeliłem jak z armaty w stronę drzwi.

Zapłaciłem panu za jedzenie i zaniosłem je do kuchni. Hubert stał oparty o blat i patrzył się na mnie, jakby chciał mnie zjeść. Nałożyłem posiłek na talerze i dałem mu znak, że ma jeść. Po napełnieniu żołądka, stwierdziłem,że zaproponuję Hubiemu spacer.

K- Damiaaaan.....?

H- Co? A... i nie jestem DAMIAN!!!

K- Ok, ok już się nie denerwuj. Masz może ochotę na... spacer?

H- Mi pasuje. 

Ubraliśmy, więc buty i wyszliśmy z domu. Poszliśmy do parku. Usiedliśmy na mostku, nad rzeczką. Po chwili siedzenia w ciszy, włączyłem relację na żywo na Facebooku. 

K- Cześć wszystkim. Jest ze mną Doknes. Damianku przywitaj się.

H- Cześć. I zapamiętaj sobie, że NIE JESTEM DAMIAN, TYLKO HUBERT!!!

Pogadałem jeszcze chwilę i zakończyłem tego ,, Live'a'' . Hubi siedział jakiś smutny i machał nogami nad wodą. Byłem ciekaw, co mu jest. Szturchłem go w ramię. Lecz on nic. Może był zły, że znowu nazwałem go Damianem?

K- Co ci się stało? Czemu się nie odzywasz? Co?

H- A jak myślisz? Po jego policzku spłynęła łza. 

K- T-t-ty PŁACZESZ?

H- Nie. Wleciało mi coś do oka.

K- Przepraszam Cię. Nie chciałem. Po moim policzku też spłynęła łza.

H- To ja Cię przepraszam. Zachowuję się jak małe dziecko. 

K- Oboje zachowujemy się jak małe dzieci. 

H- Chodźmy już do domu. Bo zrobiło się trochę późno.

K- Ok.

Myślicie pewnie, że jakie późno, jak dopiero tu przyszli. Przyszliśmy tu o 15:00, a jest już 16:13. Na prośbę Huberta udaliśmy się do domu. Hubcio usiadł na kanapę i zaczął czytać jakąś książkę, a ja poszedłem do kuchni zrobić nam herbatki. 

15 MINUT PÓŹNIEJ

Zaniosłem herbatę do salonu. Niebieskooki cały czas czytał tą książkę. Nie chciałem siedzieć w ciszy więc zapytałem go, czy ma ochotę obejrzeć jakiś film.

K- Hubi?

H- Tak. Odpowiedział zamyślony.

K- Chciałbyś obejrzeć jakiś film?

H- Zależy jaki? 

K- Hmmm... Może horror?

H- Karol, proszę Cię....

K- Ale o co mnie prosisz? 

H- Doskonale wiesz, że boję się horrorów.

K- Proszę....

H- N-n-no dobrze. Niech będzie, ale daj mi jakiś koc. Ok?

Wybrałem horror- Halloween. Bardzo go lubię. Rzuciłem Hubiemu koc, by mógł się nim przykryć, a sam usiadłem obok podjadając chipsy. Mnie bardzo ciekawił ten film. lecz było widać, że Hubert był posrany. W momencie kiedy zabijali jednego gościa, to mój misiak nakrył się kocem na głowę i zaczął się trząść jak galaretka. Po dłuższym czasie oglądania, poczułem ciężar na moim ramieniu. Był to oczywiście Doknes, który usnął. Pewnie ze strachu. Delikatnie wstałem, by go nie budzić. Zdjąłem z niego spodnie i bluzkę, oprócz bokserek oczywiście. Przykryłem go kocem, a sam poszedłem do sypialni. Zasnąłem od razu. 

I jest kolejny rozdział. Jest trochę krótszy niż wczorajszy. Ale mam nadzieję, że się Wam spodobał. Następny będzie w poniedziałek, ponieważ przyjeżdża moja siostra i nie będę miała czasu. Do następnego rozdziału. Papatki.

Kochaj i Kochaj. Doknes & DealereqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz