5.

1.1K 63 6
                                    

Z góry przepraszam, że rozdział jest dopiero dzisiaj. Wiem, powinien być we wtorek lub w środę... Dobra już nie będę się Wam tłumaczyć. Wszystkiego dowiecie się na końcu. A teraz zapraszam do czytania.

Weszliśmy do domu. Byłem zdezorientowany tą całą sytuacją. Czy ja na pewno dobrze robię? Może to tylko hormony mi buzują? Przestałem się zadręczać tymi pytaniami i usiadłem na kanapie. W pewnym momencie poczułem ciężar na klatce piersiowej. To był Karol!!! Zawisł nade mną i wbił się namiętnie w moje usta. Na początku nie wiedziałem co robić, ale w końcu oddałem się tej przyjemności. BOŻE!!! Całuję się z najlepszym przyjacielem!!! Pojebało mnie do reszty. Sens w tym, że nic mnie nie pojebało, tylko ja go po prostu KOCHAM!!! I nic na to nie poradzę. 

CHWILĘ PÓŹNIEJ

PER. KAROLA

Nie wiem co mnie napadło. Rzuciłem się na Hubiego i zacząłem go całować. A on?! Odwzajemnił to!!! Czy on też coś do mnie czuje? Chyba, że robi sobie tylko jaja i potem mnie wyśmieje. Nie, nie on taki nie jest. Odkleiłem się od niego, bo biedaczek nie mógł oddychać. Jeszcze bym go udusił. A wtedy poszedł bym do pudła za morderstwo. 

H- Czemu przestałeś?  

K- Yyyy... Bo.. Bo nie chciałem Cie udusić. 

H- Martwisz się o mnie?

K- No wiesz...

H- No, tak czy nie.

K- Tak. 

H- To się cieszę misiaku. Tylko szkoda, że przestałeś. Lubię dotyk twoich ust. Są takie słodkie. 

K- To ty jesteś słodki. 

H- Jeżeli jestem już taki słodki to pocałuj mnie jeszcze raz. 

K- No nie wiem... 

H- Proszę... Karoluś. Powiedział kusząco. 

Pocałowałem go namiętnie, a potem udałem się do łazienki, by wziąść prysznic. Odkręciłem wodę, a ciepłe krople spłynęły po moim ciele. Byłem tak zamyślony, że nawet nie usłyszałem otwierania drzwi. Gdy odsłoniłem oczy spod włosów, ujrzałem HUBERTA!!! Stał całkiem nagi. Nie miał na sobie kompletnie nic!!! Wszedł i zasunął szklane drzwi kabiny. Natychmiastowo podszedł do mnie i pocałował. Objąłem go w pasie i przybliżyłem do siebie. Rozczochrałem jego mokre włosy. On zawsze tak słodko wygląda w rozczochranych włosach.

K- I co?

H- A-ale co, co?

K- Po co przyszedłeś? JEZU!!! Teraz zdałem sobie sprawę z tego co powiedziałem.

H-  Nie chcesz, żebym tu był? Tak mam to rozumieć? W jego oku zakręciła się łza.

K- Nie!!! Nie oto mi chodziło. 

H- A o co?

K- Nie płacz kotku. Proszę.

H- Jak mam nie płakać?!? Najwyraźniej nie chcesz, żebym tu był.

K- Chcę. Bardzo chcę!!!

H- Naprawdę? 

K- Tak. Kocham Cię i chcę żebyś tu był.

H- J-ja tez Cię Kocham. 

W tym momencie w moim oku pojawiły się łzy. Były to łzy szczęścia. Teraz już jestem pewien, że on naprawdę mnie Kocha. Przytuliłem go najmocniej jak umiałem, ale nie tak mocno żebym mu żeber nie połamał. Po chwili wyszliśmy z łazienki i poszliśmy do kuchni zjeść kolację. Hubi otworzył lodówkę i wyjął coś na kanapkę. Zaczął ją przygotowywać w ciszy. Myślałem, że zjemy  kolację razem, a nie osobno. Postanowiłem zrobić to samo co on. Zrobiłem sobie kanapkę i zjadłem ją, nie odzywając się ani jednym słowem. Po nasileniu się, chciałem umyć naczynia, ale Damian mnie wyprzedził. Zacząłem się bić z nim o gąbkę. Oczywiście nie uderzyłem go, ani on mnie. Porostu tak się mówi. Walczyliśmy tak nie odzywając się słowem do siebie. Nagle poczułem zimno za koszulką. Co za mały gnojek!!! Zdałem sobie sprawę, że Hubert wlał mi za koszulkę szklankę wody. I to lodowatej!!! Teraz się zemszczę. Wziąłem dzbanek. Tak dzbanek!!! Blondyn zobaczywszy co robię, chciał uciekać, ale nie zdążył, bo wylałem mu cały dzbanek na głowę. Wyglądał tak śmiesznie. Wybuchłem śmiechem, na co on spojrzał na mnie ze zemstą w oczach. Jeszcze nie wiedziałem co się święci. Usiadłem na krześle, śmiejąc się cicho. W kuchni było pełno wody. Mój kotek gdzieś poszedł. Zastanawiałem się gdzie mógł pójść. Może poszedł wysuszyć włosy? Albo się przebrać? Czeba przyznać, że był przemoczony. Z resztą ja też nie wyglądam lepiej. Poszedłem do sypialni po czystą i suchą koszulkę oraz bokserki. A potem do łazienki. Teraz żałuję, że nie przebrałem się w pokoju. Gdy otworzyłem drzwi przeleciała mnie zimna fala wody. Czemu on to robi? Co ja mu zrobiłem, co? Kiedy się otrząsnąłem zobaczyłem Damianka śmiejącego się w niebo głosy. Podejrzewam, że wyglądałem jak zmokła kura. 

K- I co się śmiejesz?

H- B-bo wyglądasz jak przemoczony kot z dupą na wietrze. Wydukał przez śmiech.

K- Ja wyglądam jak przemoczony kot? Lepiej spójrz na siebie. Byłem już trochę wkurzony.

H- A-ale, że jak ja wyglądam?

K- Wyglądasz gorzej niż ja. Tyle Ci powiem. Ale powiec mi jedno. Co ja Ci takiego zrobiłem?

H- Nic mi nie zrobiłeś. Po prostu byłeś dziś taki jakiś smutny i zamyślony, to postanowiłem urozmaicić jakoś ten wieczór.

K- Postanowiłeś urozmaicić ten wieczór. Zobacz jak wygląda kuchnia. I ty to będziesz sprzątać, bo ja nawet nie ruszę palcem.

H- A właśnie, że pomożesz sprzątać. Ty też się przyczyniłeś do tego syfu.

K- Dobrze pomogę, ale większość będziesz sprzątać ty.

H- Ok, ok. Już się nie denerwuj misiu.

JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ

Po posprzątaniu tego syfu w kuchni, włączyliśmy film. Dałem już spokój Hubiemu z tymi horrorami, więc włączyłem komedię. Trochę się pośmialiśmy. Ale pod koniec usnęliśmy wtuleni w siebie. Byłem szczęśliwy. Ale cały czas zastanawiałem się, czy jesteśmy już parą z Hubim, czy nie.

Cześć wszystkim. Przepraszam jeszcze raz, że nie było wcześniej rozdziału,ale miałam dwie imprezy. We wtorek imieniny wuja, a w środę imieniny mamy. Ledwie co się wczoraj wyrwałam, żeby napisać dla Was rozdział, bo dzisiaj tez zbytnio nie miałam czasu. No, ale mam nadzieję, że rozdział się spodobał i do następnego. Papatki.

Kochaj i Kochaj. Doknes & DealereqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz